"Zanim jeszcze Europa rozkwitła nowymi krajami, istniał już dobrze prosperujący interes kurierski, częściowo legalny, w większości jednak nie. Niektóre rzeczy były po prostu zbyt delikatne lub ważne, albo wprost nielegalne, i nie można ich było powierzyć publicznej poczcie ani przekazać elektronicznie."
Dobrze mi się współpracowało z książką, ochoczo zagłębiałam się w powieść, zaś ona rewanżowała się frapującą mieszanką klimatu szpiegowskiego i science fiction. Szpiegowskie nuty wybrzmiewały w konwencji intryg końca dwudziestego wieku, bazujących na takich pojęciach żargonu operacyjnego jak korespondent, pianista, krawiec, szewc, kowal czy legenda. Wraz z głównym bohaterem poznajemy arkany i techniki pracy szpiega, potajemne spotkania, błyskawiczne przekazywanie materiałów, fikcyjne tożsamości, skrzynki kontaktowe, szyfry z jednorazowym kluczem, tymczasowe kryjówki, niewidzialne wsparcie, śledzenie ruchomych obiektów i pozbywanie się ogona.
Podobało mi się stopniowe wprowadzanie Rudiego w tajniki zawodu szpiega. Nie otrzymujemy postaci już zdefiniowanej, tylko obserwujemy zmiany dokonujące się w wyznaczaniu priorytetów, wyboru wyzwań, kształtowaniu osobowości. Początkowo Rudi jest zwykłym estońskim kucharzem w krakowskiej restauracji, później adeptem tajnych służb, następnie dyskretnym kurierem i ostatecznie poszukiwaczem niebezpiecznej prawdy. Krok po kroku odkrywane są karty, choć zawsze pozostaje element niepewności, niedopowiedzenia i zagadkowości. A to sprytnie podsyca napięcie i pragnienie poznawania kolejnych partii powieści.
Wrażenia te wspomagane są przez specyficzne prowadzenie narracji, z wielu perspektyw, oczami drugoplanowych postaci, zaś spoiwem jest właśnie główny bohater. Początkowo wyczekiwałam dynamicznego przyspieszenia akcji, nagłych zrywów czy błyskawicznych incydentów, ale tu autor proponuje coś zupełnie innego, stawiając na niespieszny rytm, coraz wyraźniej wybrzmiewający z każdym rozdziałem, cierpliwie wyczekujący na gotowość czytelnika do poznania nowych faktów, ulokowania ich w szerszym kontekście, zrozumienia ukrytego przesłania. Ma to swój urok.
Scenariusz zdarzeń osadzony w bliskiej przyszłości, przesuwamy się o dwie trzy dekady do przodu, wkraczamy w wizję Europy nie zjednoczonej a podzielonej na ogromną liczbę państw, autonomicznych regionów, samodzielnych mikroetnicznych grup, a nawet kwartałów dzielnic czy parków przyrody proklamujących niepodległość i niezawisłość. Sytuację polityczną i gospodarczą cechuje wyjątkowa niestabilność i nietrwałość, świeża jest jeszcze w pamięci astronomiczna skala ofiar w wyniku ataku bezlitosnej grypy, a globalna wojna z terroryzmem wciąż trwa i to na wielu frontach. I jeszcze zwieńczone sukcesem gigantyczne przedsięwzięcie inżynierii lądowej, bezpośrednie połączenie kolejowe między Lizboną a dalekim wschodem Syberii, przecinające kontynent, również będące niezależną jednostką. Wyobrażacie sobie przemieszczanie się przy tak potężnej ilości granic?
Ciekawie było wyłapywać odwołania do współczesnych problemów Unii Europejskiej, jak kryzys uchodźczy, antyintegracyjny populizmu, utrata spójności, przerośnięta biurokracja. W powieści znajdziemy wiele polskich akcentów, miejsc, historii, mentalności narodu, to w Polsce toczy się spora część fabuły. Podążamy tropem wyjątkowych artefaktów, których posiadanie wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem, zaś ich ujawnienie diametralnie zmieniłoby bieg zdarzeń, osadzając go w zupełnie innej rzeczywistości. Z zainteresowaniem sięgnę po kolejne tomy serii, chętnie kontynuować będę tę oryginalną, wielowątkową i wciągającą przygodę czytelniczą.
Opinia bierze udział w konkursie