"Eutymia" to bezpośrednia kontynuacja "Diablaka" i serii o komisarzu Edmundzie Malejce. Akcja powieści zostaje przeniesiona tym razem do Szczawnicy i moich ulubionych, malowniczych Pienin. Fabuła rozpoczyna się od pozornie banalnego wypadku, w górach ginie hiszpański turysta. Komisarz Malejko odkrywa jednak (powiedzmy, że odkrywa, bo to nie jest takie proste) w pobliżu ciała kipu, inkaskie pismo węzełkowe, co natychmiast sugeruje, że sprawa ma głębsze podłoże. Wraz z nową partnerką, aspirantką Majką Michalik, Malejko zaczyna podążać tropem mordercy, a kolejne odkrycia komplikują śledztwo. Tajemnicze przesyłki, jakie otrzymuje Malejko, jego poczucie bycia obserwowanym oraz odnalezienie kolejnych zwłok, tym razem młodej kobiety, prowadzą wspomniany duet na trop powiązań między pradawnymi legendami a morderstwami.
Po zakończeniu "Diablaka", które było niespodziewane i pełne niespodzianek, byłam bardzo ciekawa, co stanie się z komisarzem, którego tak polubiłam w pierwszym tomie. Okazało się, że został przeniesiony do Szczawnicy (jak i dlaczego tak naprawdę dowiadujemy się znacznie później) i że cieszy się względnym zdrowiem, no może poza kolanami, które cały czas mu dokuczają. Rzecz jasna ucieszyło mnie to, bo od początku kibicuję komisarzowi, jednak ilość wzmianek o gumach nikotynowych, które Malejko żuje, którymi się raczy, które wyjmuje, sięga po nie czy kupuje osobiście mnie przerosła. Dopiero wątek szpitala psychiatrycznego zdecydowanie przystopował ten wątek i całe szczęście, bo już odnosiłam powoli wrażenie, że gumy nikotynowe to kolejny, równie ważny bohater powieści. Poza tym jednak nie było w powieści niczego, co by mi w tej historii nie odpowiadało. Mimo że jest mocno pokręcona, a klasyczny kryminał nie jest taki klasyczny, bo wzbogacony został o motywy przygodowe i wątki związane z fizyką kwantową, teorią wieloświata oraz inkaskimi i słowiańskimi wierzeniami, które wprowadziły motyw legendarnego skarbu Inków ukrytego w ruinach Zamku Pienińskiego. "Eutymia" zdecydowanie wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom gatunkowym, a fantastyki jest na moje oko w tej części jeszcze więcej niż w poprzedniczce. Ale ja tak właśnie lubię i mnie się to połączenie spodobało.
Bo po pierwsze powieść zaskakuje na każdym kroku, a w końcówce już w ogóle, bo wyjaśnia się sprawa posądzenia Malejki o niepoczytalność i inne sprawy również. Wszystkie puzzle wpadają na swoje miejsce, w tym wyjaśnia się na przykład, dlaczego Malejko ciągle wspomina o coli, która smakuje mu po sprawie z "Diablaka" jakoś inaczej. I co najważniejsze, chociaż fabuła zaskakuje nieprzewidywalnością i skomplikowaną siecią powiązań między pozornie niepowiązanymi wydarzeniami, całość na końcu okazuje się być niewiarygodnie aż spójna. Ja do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, jak sprawnie autor połączył wszystkie wątki, jak to wszystko dobrze zagrało i jak ładnie trzyma się kupy. Finał powieści pozostawia nas z mieszanką odpowiedzi i nowych pytań. Większość wątków zostaje wyjaśniona, a mimo to zakończenie wyraźnie wskazuje na dalszy ciąg przygód Malejki po raz kolejny zapewne w innym "miejscu" niż rozpoczęła się ta przygoda. Bardzo czekam i mam nadzieję na powrót Majki w kolejnej części, bo polubiłam tę bohaterkę, a w szczególności jej wyjątkową relację z komisarzem Malejką. I nie, nie chodzi o relację romantyczną, takiej w ogóle w książce nie ma. Więź tej dwójki opiera się na wzajemnym zaufaniu i trosce i wlewa takie ciepełko do serca, że to jest wręcz nie do opisania. Doświadczony przez życie Malejko odnajduje w Mai Michalik coś na kształt córki, a ona traktuje go jak ojca, który zaginął dawno temu i którego komisarz jej przypomina. Chociaż teoretycznie nie trzeba znać pierwszego tomu, aby czytać ten, dobrze jest zacząć od "Diablaka", żeby mieć pełny obraz sytuacji. W tym tomie wracamy wprawdzie czasem do przeszłości Malejki, związanej z sektą Welesa i wydarzeniami z nocy Kupały na Babiej Górze, dlatego nie będzie ciężko się odnaleźć w tej opowieści, ale powieść robi mocniejsze wrażenie, kiedy się zna wcześniejszą historię.
Tytułem podsumowania mogę napisać tylko, że autor po raz kolejny udowodnił, że potrafi wzbić się wysoko ponad utarte schematy oraz połączyć skrajnie różne gatunki literackie w jedną spójną opowieść, w której wszystko ma swoją przyczynę i skutek i wszystko się ze sobą klei, nawet jeśli na początku wydaje się inaczej. Ja takie połączenia uwielbiam. Wielowarstwowa intryga kryminalna wzbogacona o wątek poszukiwania zaginionego skarbu podobała mi się, ale jeszcze bardziej przypadły mi do gustu wątki fantastyczne. Czekam na więcej i oczywiście oba tomy serii o komisarzu Malejce z całego serca polecam!
Opinia bierze udział w konkursie