W trzeciej powieści Martyny Raduchowskiej o szamance od umarlaków, Ida Brzezińska stara się na nowo zdefiniować zakres swojej pracy - swojego powołania? - co do słuszności której nie jest stuprocentowo przekonana, a poza tym: doprowadzić do szczęśliwego końca sprawę Demona Luster, oraz rozwiązać zagadkę tożsamości mężczyzny, którego grób znaleziono w ogrodzie Kusiciela-Karewicza. Przy tej okazji wszystko, co tylko może pójść nie tak, IDZIE (ha!) wybitnie nie tak, trup ściele się gęsto, a Tekla skrywa mroczne sekrety. I wyjątkowo nie jest to (wyłącznie) wina Idowego Pecha.
"Fałszywy Pieśniarz" jest zdecydowanie najmroczniejszą odsłoną opowieści o zmaganiach Idy z "zawodem" szamanki od umarlaków. Oprócz złożonej zagadki kryminalnej, którą próbuje rozwiązać zespół WON-u, główną oś książki stanowi próba odpowiedzi na pytanie, co by się stało, gdyby niegdysiejsze życzenie Idy spełniło się, i szamanka została uwolniona od swego daru. Bez wgłębiania się w fabułę - nie chcę Wam odbierać przyjemności z poznawania kolejnych przygód Idy - powiem tylko tyle: rację miał ten, kto powiedział, żebyśmy uważali na to, czego sobie życzymy, bo jeszcze może się to spełnić...
A skoro już mowa o spełnianiu się czegokolwiek: chcieliście kiedyś, żeby spełnił się jakiś Wasz sen? Pewnie tak - ja, na przykład, przyznaję się bez bicia do takich marzeń. Problem w tym, że koszmar to też rodzaj snu...
Nastrój w książkach Martyny Raduchowskiej ewoluuje podobnie do stylu okładek. "Fałszywy Pieśniarz" jest o wiele straszniejszy i pełen suspensu od poprzednich części cyklu - bynajmniej nie wpływa to jednak negatywnie na płynność czytania tudzież wartkość fabuły. Każdy rozdział przynosi nowe informacje, zwroty akcji oraz pogłębienie wiedzy czytelnika w zakresie wiedzy tajemnej funkcjonującej w opisywanej przez Autorkę rzeczywistości. Dostajemy zatem nową porcję legend, bajęd i klechd (po angielsku nazywa się to ładnie: lore), które wprowadzają nas jeszcze dalej w mistyczny świat Idy oraz jej współpracowników. Przy okazji rozpracowywania sprawy Kusiciela zaglądamy również do "trzewi" komendy WON-u, i przyglądamy się bliżej pracy czytaczy umysłów, korzystających ze... swoistych myślodsiewni, tym różniących się od podobnych artefaktów z literatury światowej, że... czasami wypełniają je nie wspomnienia, ale... pierniczki. Cały sercem popieram ten projekt.
Dużym plusem są również powroty zaprzyjaźnionych z czytelnikami bohaterów (Kwiatek!!), jako również nowe postacie - w tym "zwyczajny" policjant, rzucony w sam środek mocno "nadzwyczajnego" śledztwa, oraz dziewczyna, która stanowi niejako odwrotność Idy... choć nie zawsze i nie do końca. Zaintrygowani? Bardzo dobrze, tak właśnie być powinno!
Jeśli miałabym otwierać Kącik im. Gordona Ramsaya ("What would I do differently?"), to w zasadzie mam "Fałszywemu Pieśniarzowi" do zarzucenia jedną, jedyną, ale za to bardzo poważną rzecz: rażący niedobór Tekli! Taką Teklę, proszę Czytelników, powinniśmy mieć wszyscy: najlepiej w formie sarkastycznego anioła stróża, która przyglądałby się naszemu postępowaniu i zimno stwierdzał: Niech się natychmiast otrzepie i ogarnie!, ilekroć przyjdzie nam do głowy strzelenie sobie w stopę. A nawet w kolano. Niniejszym proponuję zatem Autorce (nie powiem: domagam się, żeby nie wyjść na przepotwornie roszczeniową zołzę, ALE...) rozważenie pomysłu prequela do przygód Idy, poświęconego młodości kochanej ciotki - im dalej w las, tym więcej wskazuje na to, że z Tekli było swego czasu niezłe ziółko... i świetny materiał na powieść!
Podsumowując: "Fałszywy Pieśniarz" świetnie wpasowuje się w klimat serii o szamance od umarlaków, a także klimat ten podtrzymuje i pogłębia. Jeśli jesteście fanami przygód Idy Brzezińskiej, zdecydowanie polecam Wam najnowszą powieść Martyny Raduchowskiej - a co więcej, nieśmiało sugeruję również powtórkę poprzednich tomów... W tym miejscu ważna uwaga: przygotowując się do lektury "Pieśniarza", wróciłam również do opowiadania Autorki z antologii "Harda Horda" - ośmielam się jednak stwierdzić, że (jeśli jeszcze go nie czytaliście, lub planujecie sobie przypomnieć) naprawdę warto jest NAJPIERW przeczytać "Fałszywego Pieśniarza", a dopiero potem "Bezduch". W ten sposób utrzymacie wysoki poziom suspensu, a potem wszystko się Wam ładnie poukłada, o.
Premiera książki przypada na 30. października - zaplanujcie sobie już halloweenowy/samhainowy wieczór w towarzystwie Idy et consortes... i nie zapomnijcie o solidnym zapasie wina, herbatki z melisy, oraz żelków. Przydadzą się...