Faust J.W. Goethego jest znakomitym przykładem dzieła, które przedstawia człowieka jako narzędzie w walce między dobrem a złem. Oto Faust – uczony doktor i teolog, który zaznajomił się z wieloma aspektami świata i ludzkiego życia stwierdza, iż jego życie jest pozbawione sensu, gdyż pomimo wiedzy, która posiadł, nie jest w stanie wzbić się ponad ludzkie ograniczenia i osiągnąć wewnętrzny spokój, ład, harmonię, spełnienie, a przede wszystkim szczęście. Pozbawiony wszelkiej nadziei staje się narzędziem w rękach Boga i Mefistofelesa i w obliczu ich zakładu o duszę doktora. Rozpoczyna się walka dobra ze złem. Faust, po wizycie Mefistofelesa, zgadza się podpisać cyrograf, byleby tylko osiągnąć to, czego pragnie. Postać Fausta jako bohatera-Everymana wyraża odwieczne pragnienie ludzkości, by osiągnąć to, co jest nieosiągalne i by wznieść się na wyżyny poznania, gdzie brak wszelkich ziemskich ograniczeń. Dramatem Fausta okazuje się być przepaść pomiędzy możliwościami człowieka, a wartościami idealnymi. Bohater buntuje się przeciwko ustalonemu porządkowi, chce uzyskać własny indywidualizm, być kimś wybitnym. Jego podróż z Mefistofelesem jest dążeniem do wartości wyższych, do osiągnięcia szczęścia, nawet kosztem własnej duszy. W scenie „Prolog w niebie” Bóg wskazując na Fausta, niejako wyznacza go na reprezentanta ludzkości, pragnie, by ten pokonał zło. Pan stwierdza też, iż „błądzi człowiek, póki dąży”, co oznacza, iż błędy wpisane są w naturę ludzką, tak kruchą i słabą, lecz są one potrzebne, by dążyć ku lepszemu. W przypadku Fausta, ostatecznie w wyniku psychomachicznej bitwy zwycięża ostatecznie dobro, gdyż przed wypowiedzeniem znamiennych słów „chwilo stój/tyś jest tak piękna!” prosi on Mefistofelesa o stworzenie idealnego społeczeństwa, które żyłoby w idealnym państwie. Pomimo zaprzedania duszy diabłu, możliwe było jej zbawienie, gdyż życzenie Fausta wypływało z miłości do ludzi i chęci czynienia dobra, a nie z pychy, buty, czy własnych, wewnętrznych aspiracji. Zbawieniem doktora okazało się być nieustanne dążenie do celu, brak bierności, co w dobitny sposób określa chór anielski mówiąc, iż „Kto wiecznie dążąc trudzi się/ Tego wybawić możem”. Ostatecznie w sercu Fausta, pomimo pragnienia osiągnięcia tego, co nie jest ludzkie, zwyciężyła miłość do ludzi. W tym kontekście losy bohatera dramatu Goethego urastają do rangi paraboli ludzkich losów. Bo czyż nie każdy z nas pragnął kiedyś wznieść się na wyżyny intelektualne, stać się kimś wyjątkowym? Czy nie każdy z nas chciał pokonać wszelkie ograniczenia i osiągnąć prawdziwie i wieczne szczęście, a nie tylko chwilowe i ulotne? Faust, tak jak każdy z nas, chciał po prostu być szczęśliwy i to mu się udało, jednakże dopiero u schyłku życia zrozumiał, co tak naprawdę przynosi radość i spełnienie – miłość do bliźniego. Goethe idealnie dopasował imię bohatera do sytuacji, w jakiej ten się znalazł, wszak „faustus” znaczy po łacinie „szczęśliwy”.
Opinia bierze udział w konkursie