Po przeczytaniu poprzednich książek z serii First wiedziałam, że prędko muszę zabrać się za lekturę kolejnych tomów. Zwłaszcza że w tomie trzecim główną bohaterką jest Tate, czyli postać, którą bardzo polubiłam w poprzednich tomach. Jednak czy First last night to dobra powieść?
Tate od dawna czuje coś do Trevora, ale chłopak zachowywał się w stosunku do niej tylko jako opiekun. Pewnego wieczoru dochodzi pomiędzy nimi do czegoś więcej... Tate wylądowała w jego łóżku. Od tamtego momentu jednak Trevor stanowczo jej unika, a dziewczyna nie ma pojęcia, czym jest to spowodowane. No ale czemu nie zdecydował się na całkowite urwanie kontaktu z Tate, a w dodatku pomaga jej w rozwiązaniu najbardziej tajemniczej i traumatycznej sprawy w jej życiu? Czyżby miał w tym jakiś interes?
Jak zawsze, bez zaskoczeń, najpierw przybliżę trochę postać głównych bohaterów. Tate to dziewczyna, która żyje chwilą. Nie liczy się dla niej to, co wydarzy się jutro czy za tydzień - ona korzysta z życia na sto procent, a na imprezach chce zapomnieć o wszystkich troskach. Jednak pod tą twardą skorupą kryje się delikatna i wrażliwa dziewczyna, która oddałaby wszystko, byleby dowiedzieć się co się stało z jej bratem. Ponadto z Tate nie ma żartów: jeśli zbliża się egzamin, można być pewnym, że nie spocznie, dopóki nie opanuje całego materiału w całości. Jej szaleństwo i taka niesłabnąca chęć poznania prawdy (a przy tym i upartość) sprawiły, że całkiem polubiłam tę bohaterkę. Myślę, że dogadałabym się z nią w prawdziwym życiu i spokojnie mogłabym mieć ją za przyjaciółkę. Co prawda, chwilami nie pasował mi jej bunt typu: ktoś mówi jej, żeby nie robiła czegoś (bo to może się dla niej źle skończyć), a co robi Tate? Oczywiście, idzie i to robi. Dlatego z tą postacią mam trochę relację love-hate.
Trevor to z kolei chłopak, którego zachowanie wzbudzało we mnie pewną irytację. Skoro noc z Tate nic dla niego nie znaczyła, to po co w ogóle zaczynał to wszystko? Na co dzień jakoś daje radę i nie robi rzeczy, których mógłby żałować, więc wtedy też mógł dać sobie spokój. Jednak nie chcę go też oceniać tylko przez pryzmat tego jednego wydarzenia, ponieważ Trevor ma naprawdę dużo zalet. Jest troskliwy, kocha swoją rodzinę bezgranicznie, jest opiekuńczy, lojalny wobec swoich przyjaciół, pracowity i sumienny. No ale i tak koniec końców raczej nie zostanie on moim ulubieńcem.
Głównym wątkiem w tej powieści jest właśnie poszukiwanie prawdy i determinacja w dążeniu do celu przez Tate. Dziewczyna nie tylko chciała znaleźć odpowiedzi na swoje liczne pytania, ale także poszła studiować na kierunku, który mógłby jej w tym pomóc. Myślę, że gdybym ja była w podobnej sytuacji to również dokonałabym takiego wyboru, ale że ze mnie trochę tchórz, no to nie postępowałabym dokładnie tak samo, jak Tate, bo jednak trzeba jej tu przyznać, dziewucha jest piekielnie odważna.
Autorka pokusiła się także o poruszenie wątku nielegalnych walk bokserskich, więc nie zabrakło tutaj również adrenaliny, potu i krwi. Trzeba przyznać, że akurat to dodało tej powieści takiego charakteru i gdyby nie to, książka miałaby szansę stać się dość prosta i nudnawa. W tym momencie chciałabym również wspomnieć o tym, że widać tutaj rozwój warsztatu pisarskiego Bianci, ponieważ ten tom jest jeszcze lepszy od poprzednich. Jasne, że bywały pewne zgrzyty, ale w porównaniu z poprzednimi jej powieściami, First last night zdecydowanie wysuwa się na pierwsze miejsce: zarówno pod względem językowym, jak i fabularnym.
Jeżeli poszukujecie dobrego i ciekawego dramatu romantycznego (mogę tak napisać?) lub po prostu dobrego new adult, to koniecznie czytajcie tę pozycję.