Magia jest jak najbardziej w modzie. Mogło się wydawać, że wraz z zakończeniem filmowej sagi o Harrym Potterze historie o wróżkach, czarodziejach, itp. usuną się nieco ze światła dziennego, ale jest wręcz przeciwnie. Nie tylko w kinie, ale przede wszystkim w świecie książek i komiksów wciąż powstają nowe scenariusze, w których magiczne moce odgrywają pierwszoplanową rolę. Dziś chciałbym wam opowiedzieć o tytule, który inspiracje czerpie przede wszystkim z japońskich komiksów, co z pewnością zaprawieni w bojach czytelnicy szybko wychwycą. Poznajcie Flavor Girls.
Już sam tytuł ma w sobie coś słodkiego, co przywodzi na myśl chociażby Atomówki, czy Czarodziejkę z Księżyca. Oba skojarzenia mają rację bytu, ale przede wszystkim to drugie. Flavor Girls śmiało można by bowiem podciągnąć pod japoński gatunek mah?-sh?jo. Niech wyjaśni nam to Wikipedia:
Gatunek opowiadający o dziewczynach, zazwyczaj nastoletnich, posiadających magiczne moce. W gatunku tym, w przeciwieństwie do klasycznych historii fantasy, dziewczęta te żyją w zwykłym, ziemskim świecie. Przeciętni ludzie nie wiedzą o ich zdolnościach, ponieważ nie afiszują się magiczną mocą bez ważnej potrzeby. A jeśli już, to tak by się nie zdekonspirować.
Najnowszy komiks od wydawnictwa NAGLE! koncentruje się właśnie na grupce bohaterek, z których każda może pochwalić się odmienną, magiczną mocą. Skupia się on na ich walce z kosmicznym najeźdźcą, przedstawiając historie poszczególnych dziewczyn, a także genezę konfliktu z obcymi. To troszkę takie połączenie Odlotowych Agentek z Power Rangers w mangowym stylu.
Z pewnością wielu miłośników gatunku fantasy miała już do czynienie z podobnymi tytułami. Zastanówmy się zatem, czym Flavor Girls wyróżnia się na tle swojej konkurencji. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy jest styl autora komiksu. Lo?c Locatelli-Kournwsky jak już wspomniałem inspiruje się mangową kreską, dlatego całość ma w sobie japoński posmak.
Jednocześnie autor dodaje on do tego jakiś rodzaj niedokładności. To znaczy, nie stara się by ilustracje wyglądały perfekcyjnie. Mają w sobie pewne delikatne niedociągnięcia co przyciąga naszą uwagę. Jednocześnie, nie odniosłem wrażenia żeby było w tym coś złego. W połączeniu z żywą kolorystyką bardzo mocno oddziałuje to bowiem na wyobraźnię czytelnika.
Fabularnie jest naprawdę przyzwoicie. Nie czułem, żeby komiks oferował jakieś fajerwerki, ale zdecydowanie się przy nim nie nudziłem. Szybko przeskakiwałem od jednego rozdziału do kolejnego, połykając kolejne perypetie bohaterek, ich rozterki oraz historie. Jest we Flavor Girls wpisany pewien schemat, nowa dziewczyna dołącza do obrończyń planety, ma z nimi różne relacje, uczy się kontrolować swoje moce. Myślę, że większość z nas dobrze to zna. Tym co sprawia, że pozostajemy przy tytule do samego końca są właśnie tytułowe heroiny.
Sara jest ambitną, inteligentną dziewczyną, która chce dostać się na staż do ONZ. Tylko, że kosmici krzyżują jej plany, a ona wbrew swojej woli zostaje obdarzona ?ananasową? mocą i zostaje jedną z Flavor Girls. I nie ma już odwrotu, trzeba poświęcić się walce z kosmitami, co z początku nie za bardzo jej odpowiada, ale z czasem zdaje ona sobie sprawę jak ważna jest jej rola w ten walce.
Razem z Sarą wkraczamy w świat magii i walki z kosmitami. Poznajemy resztę wojowniczek, a każda z nich nosi na swych barkach jakiś ciężar ze swojej przeszłości. Mamy poważną liderkę grupy, Naoko która sprawia wrażenie chodzącego ideału. Po jakimś czasie przekonujemy się jednak, że nawet tak perfekcyjna osoba musiała wiele poświęcić i jeszcze więcej się nauczyć by dojść do tego momentu w życiu.
Camille zdecydowanie nie lubi papierkowej roboty, ale zdaje się być najbardziej charyzmatyczną członkinią grupy. Gra na ukulele, słucha fajnej muzy i prezentuje kawał porządnych umiejętności atletycznych. Z kolei V ciśnie Sarę w kwestii treningów i czasami wychodzi z niej prawdziwy diabełek. Jej przeszłość naznaczona jest najbardziej wzruszającą historią w tym pierwszym tomie. Musiała poradzić sobie z utratą bliskich, a jej motywacja do pokonania kosmitów zwanych Agarthianami jest przeogromna.
Co więcej? Wbrew pozorom, nie powiedziałbym, że jest to komiks, przy którym dobrze bawić się będą tylko dziewczyny. Najlepszym tego przykładem jestem zresztą ja sam. Frajdę sprawiły mi nie tylko powyżej opisane przeze mnie elementy Flavor Girls. Mocnym akcentem zaznacza się akcja i sceny walki, pełne dynamiki i chaosu. Bardzo fajnie wyróżniają się również fragmenty, w których autor ucieka się do retrospekcji, opowiadając losy poszczególnych bohaterek. Na dodatek nie brakuje tutaj momentów bardziej brutalnych, czy nawet krwawych i ta fantastyczna historia ma w sobie pewną dawkę realizmu.
Troszkę sceptycznie pochodziłem do komiksu o magicznych wojowniczkach. Okazało się, że jednak niepotrzebnie. Flavor Girls jest tytułem kolorowym i oryginalnym. To naprawdę mądrze rozpisany wstęp do wielkiej historii o walce z wrogimi kosmitami. Autor świetnie przemyca tu elementy dramatyczne, jednocześnie mocno stawiając na rozrywkę. Wprowadził mnie do świata, których z wielką chęcią będę dalej poznawał.
Opinia bierze udział w konkursie