To moje kolejne spotkanie z twórczością Julity, a tak naprawdę za mną już wszystkie jej powieści i śmiało mogę powiedzieć, że jest to jedna z pisarek, po których książki sięgam w ciemno i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. W "Four seasons. Mason" znajdziemy takie motywy jak: hate - love, relację szef - pracownica czy udawany związek. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się w zawrotnym tempie, ja pochłonęłam ją w jedno popołudnie i nie odłożyłam póki nie przeczytałam ostatniego zdania. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i bardzo dobrze poprowadzona. Bohaterowie, zarówno pierwszo jak i drugoplanowi, zostali w szalenie intrygujący sposób wykreowani. To postaci, które mają różne wady i zalety, borykają się z różnymi problemami, tak jak my popełniają błędy, czy postępują pod wpływem emocji, chwili dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu przypadkach, podzielając podobne troski i dylematy moralne. Historia została przedstawiona z perspektywy obojga postaci, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się zmagają, jakie wydarzenia ich ukształtowały, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Losy bohaterów składają się z dwóch części, które dzieli pięć lat, dzięki czemu mogłam dostrzec jak na przestrzeni lat Mason i Pearl się zmienili, dojrzeli do pewnych rzeczy, co niesamowicie mi się podobało. Pearl od pierwszych chwil zaskarbiła sobie moją sympatię, głównie ze względu na jej uroczą zdolność do ładowania się w kłopoty, ponadto jest niesamowicie sympatyczna, zaradna i z całych sił jej kibicowałam. Mason natomiast początkowo wywoływał we mnie wiele skrajnych emocji, wydał mi się bardzo zaborczy i irytujący, jednak kiedy zagłębiłam się w jego historię dostrzegłam jak wartościowym jest mężczyzną. Istotną rolę odgrywają tutaj także postaci drugoplanowe, które dostarczają Czytelnikowi wielu emocji i wrażeń. W szczególności mowa o rodzeństwie głównego bohatera. Relacja głównych postaci została w rewelacyjny sposób zaprezentowana, ich potyczki słowne wielokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy, od pierwszych chwil dało się wyczuć wyraźne przyciąganie między nimi, które zaskoczyło nawet ich samych. Ogromnie podobały mi się momenty kiedy Mason i Pearl otwierali się przed sobą, a towarzyszące temu gesty i słowa czasami rozczulały mnie do łez. Nie brakuje tutaj także, szczególnie w drugiej połowie powieści, niespodziewanych zwrotów akcji, które przyspieszają bicie serca i stawiają pod znakiem zapytania relację bohaterów. Julita na przykładzie Masona i Pearl pokazuje do czego może doprowadzić brak szczerej rozmowy, niedopowiedzenia oraz tajemnice. Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas czy naszych bliskich, między innymi mowa o problemach finansowych czy trudnych relacjach rodzinnych, a także kilku innych kwestiach, o których nie mogę powiedzieć, bo zdradziła bym fabułę książki. Wszystkie te aspekty wywołują w Czytelniku wiele skrajnych odczuć i zmuszają do refleksji nad własnym życiem. "Four seasons. Mason" to emocjonująca, miejscami poruszająca i trudna historia dwójki ludzi z zupełnie innych światów, których połączyło coś wyjątkowego. To opowieść o poszukiwaniu siebie, poszukiwaniu swojego miejsca w życiu, otwieraniu się na drugiego człowieka, trudnych wyborach, walce o siebie i swoje szczęście oraz miłości, takiej która pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie i która jest w stanie wybaczyć bardzo wiele. Świetnie spędziłam czas z tą książką i już nie mogę się doczekać historii kolejnego z Beckettów, bo Milo i Markus są równie intrygujący! Polecam z całego serca!
Opinia bierze udział w konkursie