Ostatnio coraz częściej zdarza mi się sięgać po debiuty. I muszę przyznać, że jestem zaskoczona, iż na rynku wydawniczym pojawia się tak dużo świetnie zapowiadających się autorów. Bo to, że Wojciecha Magierę do nich zaliczam nie podlega żadnej dyskusji.
Główna bohaterka, Sara Krejner przyjeżdża do Polspowic na pogrzeb wujka. Z powodu awarii samochodu nie dociera na czas. To miał być krótki pobyt, zamknięcie pewnych spraw, a jednak niefortunne wydarzenia sprzed lat dotyczące jej rodziny nie dają jej spokoju. Na własną rękę będzie próbowała dociec prawy. Czy jej się to uda? Czy odkrycie prawdy sprzed wielu lat okaże się być ważniejsze jak własne bezpieczeństwo?
?
Przyjechała do tej mieściny... do tej przeklętej wsi, by zamknąć tylko pewien rozdział w swoim życiu, który tak naprawdę nawet na dobre się nie zaczął. Miała pójść na pogrzeb, pochować wujka, potem załatwić sprawy związane z domem i wyjechać stąd. Tymczasem czuła się jak w jakimś horrorze, który zwalał jej się na głowę z atomową siłą. Dziwni ludzie wokoło, niecodzienne zdarzenia. Była teraz częścią tego koszmaru...
Sara to osoba, która w moich oczach zyskała już na samym początku. Jest twarda, nie cofa się przed niczym, a nawet w obliczu zagrożenia własnego życia, dojście do prawdy staje się dla niej ważniejsze. Nie daje sobie dmuchać w kaszę, a kiedy trzeba zagrywa ostro i przebiegle. Prowadzi śledztwo na własną rękę, co nie podoba się wielu mieszkańcom mieściny. Ktoś pragnie ją wygonić z niej, lecz ona się nie poddaje.
Wyobraźcie sobie, że żyjecie w jakimś mieście od urodzenia. I nagle dotyka was ogromna tragedia rodzinna, a wszystkie dowody na odkrycie prawdy nagle zostają zamiecione pod dywan. Czy odpuścilibyście, żyjąc z niewiedzą co tak naprawdę tamtego dnia się wydarzyło, czy jednak dążylibyście do tego, aby odkryć, co się wtedy tak naprawdę stało? Czy sumienie pozwoliłoby Wam żyć, z poczuciem, iż odpuściliście nie zadając sobie nawet odrobiny trudu, by zrobić coś w kierunku odkrycia prawdy? Jeśli chodziłoby o mnie i moją rodzinę z całą pewnością drążyłabym tak samo jak Mariusz Zagórski. Starałabym się zrobić wszystko co w mojej mocy, nawet jeśli miałoby się to dla mnie źle skończyć. Sara ewidentnie ma w sobie geny swojego wujka, gdyż tak jak on drąży, odkrywając coraz to nowsze zaskakujące fakty.
Tylko czy prawda sprzed wielu lat, może okazać się w teraźniejszości dobra dla każdego? Czy czasem nie lepiej odpuścić i pozwolić toczyć się losom swoim torem? Czy warto burzyć czyjeś życie, tylko i dlatego, żeby odkryć karty, i zmienić bieg życia niewinnej i nieświadomej wszystkiemu osoby?
?
Teraz wiedziała jedno: nie odjedzie stąd tak po prostu. Zagórski wsadził kij w mrowisko, ktoś poczuł się zagrożony i najprawdopodobniej miało to związek z przeszłością, ze zdarzeniami sprzed dwudziestu szczęściu lat. Teraz ona, Sara Krejner, chciała to mrowisko rozdeptać i zrozumiała już, że nie cofnie się przed niczym.
Wojciech Magiera posługuje się prostym i spójnym językiem. Choć powieść zaczyna się spokojnie, to z każdą kolejną stroną wywołuje rosnące napięcie i wiele pytań. Nie obyło się bez dreszczyku, bez wielu zagadek, a przede wszystkim bez świetnie skonstruowanej fabuły. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Autor funduje nam kilkugodzinne spędzenie czasu przy niebanalnym thrillerze. Wkraczamy w życie niewielkiej mieściny, gdzie praktycznie każdy o wszystkim wie, a jednak, większość istotnych spraw jest skrywana.
Sposób narracji, gdzie autor przedstawia teraźniejszość pomieszaną z przeszłością dotyczącą tragicznych wydarzeń, pozwala nam w pełni krok po kroku poznać to, co wtedy właściwie tam się wydarzyło. Ale nie myślcie sobie, że autor podaje nam wszystko na tacy, bo wcale tak nie jest. Umiejętnie miesza nam w naszych umysłach, dając poniekąd jakieś poszlaki na rozwikłanie tych tajemnic, a mimo wszystko zbyt łatwo nie naprowadzając nas na właściwy trop. Już przeczytawszy ponad połowę książki, miałam jakieś swoje wizje, kto za tym wszystkim stoi, jednak zakończenie totalnie mnie zbiło z tego tropu. I nic co sobie wyobrażałam, nie miało w rzeczywistości miejsca, no może oprócz jednej rzeczy.
Doskonała kreacja bohaterów, zarówno pierwszo jak i drugoplanowych. Sara jest postacią wyrazistą, którą możemy dokładnie poznać. Nie jest to jakaś osoba, która na każdym kroku płacze i się potyka, lecz jest osobą, która potrafi pokazać swoje pazurki i walczyć o swoje. Bardzo ją polubiłam.
"Fragmenty zdarzeń" to doskonały thriller, który wciąga już od pierwszych stron. Zaprasza nas do świata mieściny, w której wiele lat temu dokonano tragedii i to nie jednej, a której prawdy nie ujawniono, lecz zamieciono pod przysłowiowy dywan. Wspólnie z bohaterkę będziemy odbywać niejednokrotnie podróż w przeszłość. To trzeba przeczytać. Polecam!
Opinia bierze udział w konkursie