Franco to perkusista zespołu i najlepszy przyjaciel Gusa, znanego z poprzednich części serii. Pochodzi z kochającego się i wielodzietnego domu, w którym mieszają się kultury, a nadrzędna wartością jest właśnie rodzina. Sam też wie, że chciałby tego samego w rodzinie, którą stworzy, jednak nie udało mu się dotąd poznać nikogo, kto przykułby jego uwagę na dłużej. Oczywiście kocha muzykę ponad wszystko, ale wyobraża sobie siebie także w roli męża, a nawet ojca, i nie ma z tym problemu, pomimo stosunkowo młodego wieku.
Gemma pochodzi z Wielkiej Brytanii. Jej pobyt w Stanach jest związany ze zobowiązaniami zawodowymi i zdecydowanie ma swój termin ważności. To niezwykle inteligentna, ciężko pracująca i ambitna kobieta, lecz w swoim wnętrzu ma coś niezwykłego. Przyciąga do siebie ogromnym optymizmem, pozytywnym i niewymuszonym podejściem do ludzi, co rzadko się spotyka. Szkoda jedynie, że takim promyczkiem dla Franca może być jedynie tymczasowo.
?Franco? to ostatnie powiązanie z moim ukochanym ?Promyczkiem?. Niestety, poziom tej książki, w mojej ocenie, jest dużo niższy, aniżeli jej poprzedniczek. Co prawda, nie jest ona zła, pozostaje angażująca, a historia w niej opowiedziana jest wyjątkowa, momentami poruszająca, przekonuje i daje emocje. Jednak oceniając ją przez pryzmat innych tomów serii oraz twórczości Autorki wiem, że mogło być dużo lepiej. Być może to kwestia objętości powieści, przez co nie mamy możliwości na tak dogłębne poznanie postaci oraz wszystkich rozterek nimi targających. Z drugiej strony, co ciekawe, gdybym sięgnęła po tę powieść w pierwszej kolejności, jestem przekonana, że zakochałabym się w piórze Autorki i jej sposobie prowadzenia narracji. Bo pomimo wszystko, to nie jest zła książka ? absolutnie! To życiowa opowieść o ludziach z realnymi problemami i potrzebami, bez wymyślnych sytuacji czy nadinterpretacji rzeczywistości dla ubarwienia fabuły. Wszystko, co tu znajdziemy, jest takie, jakim być powinno, a sam związek głównych bohaterów kreowany jest naturalnie i zgodnie również z tym, co czytelnik, podczas lektury odczuwa. Dodatkowo, Autorka oprócz tematu przedwczesnej straty bliskich osób ? co jest naturalnym elementem tej trylogii, podnosi temat kobiecości i macierzyństwa ? niezwykle ważny i świetnie tu przedstawiony. Co ciekawe, w książce znajdziemy także nawiązanie do ?Maybe someday? C. Hoover, co dla mnie było przesympatycznym i zupełnie niespodziewanym elementem. I pomimo wszystko polecam tę książkę, tę trylogię i ogólnie twórczość Holden, bo naprawdę jest warta uwagi!
Opinia bierze udział w konkursie