"- Co się pani stało?
- Koń mnie kopnął.
[...]
- W centrum Warszawy?- Ze zdziwieniem uniósł brwi. -A co tam robił koń?
- Kopał."
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją jednej z wczorajszych premier, czyli dwunastą książką autorstwa Pauliny Świst!
"Fuk up" kończy serię warszawską, objaśniając w końcu czytelnikom, o co chodzi z tym całym VeroMaxem.
Mamy tu dwójkę nowych bohaterów- Oliwię i Przemka, których los ponownie łączy... ale czy na pewno los?
Oboje mają silne osobowości, nie dają sobie w kaszę dmuchać i dzielnie znoszą konsekwencje swoich czynów, szukając jednocześnie wyjścia z sytuacji.
Tylko czy takie wyjście się znajdzie?
Czy ktoś zaplątany w przekręty VeroMaxu ma szansę wyjść z nich cało?
Czy kiedyś zniszczone zaufanie będzie się dało odbudować?
Jestem fanką książek autorki i na każdą czekam z niecierpliwością, uwielbiam też, kiedy Paulina Świst z zaskoczenia ogłasza nadchodzące premiery!
I znowu- jednocześnie cieszę się, że poznałam już całą historię, że wiem, co to tu się poodjaniepawlało, ale także czuję smutek, że ta seria się kończy.
Może jednak jeszcze gdzieś tych bohaterów spotkamy, tak jak tu mogliśmy ponownie zajrzeć do Kseni, Patryka i pozostałej świty Śwista.
Muszę przyznać, że ta część nieco różni się od poprzednich powieści autorki. Bardziej skupiamy się tu na rozwiązaniu kwesti VeroMaxu, na wyjaśnieniu wszystkich zagmatwanych powiązań i rozwikłaniu zagadek dotyczących tej sprawy, niż na gorącym romansie, którego moglibyśmy się spodziewać.
A trochę szkoda! Bo bardzo polubiłam Oliwię i Przemka, a ich relacja była szalenie interesująca! Rozumiem jednak, że ich aktualne położenie niezbyt pozwalało na wiele romantycznych uniesień, a miejsca było tu więcej na hate niż love.
"Owszem. Przemysław Wilczyński we własnej diabelskiej osobie ? potwierdziła Oliwka. ? Wolałabym wyciąć sobie wątrobę łyżką do butów niż pozwolić mu się dotknąć nawet przez foliowy worek."
Niemniej jednak, mam niedosyt, bo tworzą razem fajną mieszankę i chciałabym poznać ich lepiej.
Co do samej sprawy z tymi wszystkimi spółkami i siatką przekrętów- było bardzo ciekawie, ciężko do ogarnięcia i podziwiam autorkę za tak skrupulatnie stworzoną mapę, po której wszyscy - i bohaterowie, i czytelnicy - długo chodzili po omacku.
"Skończyłam z rzucaniem winogronami w harfę, licząc, że coś tu w końcu zagra."
Poza tym było zabawnie jak zawsze, ostro pod kilkoma względami i już od jakiegoś czasu mam ochotę wymyślić przymiotnik opisujący książki Pauliny Świst, ale nigdy mi nie wychodzi. Ten pierwiastek X, który sprawia, że jej książki są wyjątkowe, a styl niepowtarzalny, nadal nie został przeze mnie nazwany, ale będę się starać dalej!
Bardzo polecam wszystkim królowom fu*ck upów, wszystkim kochającym wartką akcję, żywe dialogi, sarkazm, czarny humor, i niepoprawność polityczną.
Świetnie się bawiłam podczas całej serii, a jej zakończenie oceniam na 7,5/10
Opinia bierze udział w konkursie