- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.alassistent Habicht - przedstawił się. - Dzień dobry. - Dzień dobry - Schymura ledwo podniósł wzrok znad talerza, na którym mościła się pajda złożonego na dwa ciemnego chleba, spomiędzy którego wystawał gruby plaster kaszoka[8]. Widząc kurdupla stojącego w drzwiach, wrócił do konsumowania obiadu przygotowanego przez małżonkę. - Kriminalassistent Habicht - przedstawił się raz jeszcze, cedząc wolno słowa. - Habicht? - do pomocnika żandarma dotarło tylko nazwisko. Podniósł głowę, lustrując nieznanego sobie petenta. W języku polskim słowo ,,Habicht" oznaczało jastrzębia, ale zdaniem Schymury właściciel tego nazwiska wyglądem przypominał co najwyżej gołębia i to jeszcze z przetrąconym skrzydłem. Ledwie bowiem wystawał nad kontuar, co oznaczało, że miał niewiele ponad półtora metra wzrostu! - Baczność! - ryknął nagle Reiner w rozpaczliwej próbie ratowania sytuacji. Schymura wyprężył się jak struna. - Kriminalassistent Habicht, Kriminalkommissariat Głogów - Reiner przedstawił policjanta. - Kriminalassistent?... Kriminalkomissariat?... - dopiero teraz do Schymury dotarło znaczenie tych słów. - Pomocnik żandarma Darius Schymura - pokazał palcem na podwładnego. - Właśnie mieliśmy okazję się poznać, bo przyjemnością to bym tego nie nazwał - Habicht ciął słowami jak brzytwą. Nic dziwnego, że funkcjonariusz wyglądał jak ostatni łachmyta, skoro w jego żyłach płynęła świńska polska krew, przed zmianą nazwiska brzmiało ono z pewnością - Pański człowiek, nie dość, że spożywa posiłek w czasie pracy, to jeszcze jest nieregulaminowo ubrany - nie omieszkał skorzystać z okazji. - Nieregulaminowo? - rzekli jednym głosem żandarmi. - Mundur należy zapinać do ostatniego guzika. Nie mówiąc już o tym, że powinien być wyprasowany - Habicht cmoknął z niesmakiem. Podejrzenia, jakich nabrał w Cegłówce, zaczynały graniczyć z pewnością: posterunek w Sławie był z gatunku tych, w których żandarmi patrole traktują jak zwykły spacer, a na kwestie służbowe - w tym szczególnie personalne - największy wpływ mają nie władze miasta i powiatu, ale małżonki miejscowych funkcjonariuszy. - Zakaz utrzymywania zażyłych kontaktów z robotnikami przymusowymi też pewnie ignorowali - żachnął się w myślach. A może i któryś z miejscowych żandarmów został tu karnie przeniesiony z Kraju Warty za niezdyscyplinowanie? - Skąd pan pochodzi, panie Schymura? - zadał pytanie pozornie obojętnym tonem. - Ze Śmieszkowa, Herr Kriminalassistent! - Ze Ś - powtórzył jak echo. - Ze Śmieszkowa. To już wszystko rozumiem, nawet niebo sprzysięgło się dzisiaj przeciwko mnie - mówił pod nosem. Reiner i jego podkomendny patrzyli po sobie bez słowa, bojąc się odezwać. - A powiedzcie mi, Schymura, kto kazał odesłać automobil z Cegłówki? - asystent kryminalny zaatakował znienacka po krótkim milczeniu. - Automobil? - dla pomocnika żandarma rozmowa z gościem z Głogowa była ewidentnie ponad siły. - Właśnie, Schymura! - Reiner uznał za stosowne interweniować, zanim dyskusja przybierze niewłaściwy kierunek. - Na drugi raz, jak mi odeślecie automobil burmistrza z miejsca oględzin, szpicrutę złamię na waszej dupie, zrozumiano? Pan asystent kryminalny musiał rowerem jechać prawie dwa kilometry w tym nieznośnym skwarze. Rozumiecie, Schymura? - grzmiał. - Nigdy więcej! - Tak jest! - ton głosu i pytające spojrzenie pomocnika żandarma mówiły coś zupełnie przeciwnego. Zastanawiał się w duchu, o co chodzi szefowi? Przecież nic nie słyszał o odsyłaniu żadnego automobilu! Nie mówiąc o tym, że w mieście wszyscy doskonale wiedzieli, iż Reiner wszędzie chodzi na piechotę, czasami tylko korzysta z bicykla, nigdy z automobilu, którego boi się jak diabeł święconej wody! Schymura już chciał coś powiedzieć, gdy zaterkotał telefon. - Odbierzecie czy będziecie tak stać do Wielkiego Piątku?! - krzyknął Reiner. - Gendarmeriegruppenposten Schlesiersee[9] - pomocnik żandarma odebrał telefon. - Będzie rozmowa z Głogowem - wyciągnął rękę ze słuchawką. - Kto dzwoni? - spytał Reiner. Schymura wzruszył tylko ramionami. - To do mnie - głos Habichta był zmęczony. Przypisy [1] Sława - niemiecka nazwa Schlawa. 1 lutego 1937 roku Schlawę przemianowano na Schlesiersee, zaś dotychczasową nazwę Schlawaer See (Jezioro Sławskie) zamieniono na Schlesier See. Zmiany dokonane przez nazistowską administrację były podyktowane zbyt słowiańskim brzmieniem nazw. [2] Ślumpa: brudna, śmierdząca woda; fekalia. [3] Tytka: papierowa torebka, np. na cukier, mąkę. [4] ,,Flaga w górę". [5] Hakenkreuzfahne: oficjalna flaga III Rzeszy Niemieckiej ze swastyką. [6] Indeks nazw topograficznych znajduje się na końcu książki. [7] Szneka: drożdżówka. [8] Kaszok: kaszanka. [9] Gendarmeriegruppenposten Schlesiersee: posterunek żandarmerii Sława.
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Kryminał, Historyczny, książki na jesienne wieczory, książki na lato, Sensacja, thriller |
Wydawnictwo: | Manufaktura Tekstów |
Wydawnictwo - adres: | krzysztofkoziolek@wp.pl , http://manufakturatekstow.pl , 66-004 , Ługowo 6k , Zielona Góra , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 125x195 |
Liczba stron: | 296 |
ISBN: | 978-83-934831-8-1 |
Wprowadzono: | 12.08.2015 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.