- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.m roku. Mnie się wówczas zdawało, że to rzeczywiście jest coś niezmiernie wielkiego! Wszystkie te przymioty ducha przyćmiewał blask wspaniałego stroju, w którym pan Moser ukazywał się zadziwionemu światu w pogodne i słoneczne dni świąteczne! Pod pachą trzymał trójkątny kapelusz, czarny, jedwabny, zwany chapeau bas, również arcydzieło uzdolnionej narzeczonej. Następnie miał wspaniały postillon damour, bardzo szeroką, czarną wstążkę, wychodzącą z katagonu, która miło igrając wokół jego policzka, gubiła się na piersi w szerokim żabocie. Do tego trawiastozielone ubranie, wszędzie, nawet obok niezliczonych dziurek od guzików z lewej strony złotem obszyte! W czasie wielkich świąt, na Wielkanoc i Zielone Świątki, ubiór ten był w kolorze szkarłatu, a wówczas żadne oko śmiertelnika nie mogło znieść tej wspaniałości. Ponadto były jeszcze klejnoty: długi, zwieszający się łańcuch od zegarka, pierścień na małym palcu, wielki jak ośmiogroszówka, złożony z niezliczonych małych rozetek i drobno ściętych kamieni, następnie klamry przy trzewikach, wysadzane błyszczącymi kamieniami i pokrywające całe stopy. Już wtedy w całym wielkim mieście Gdańsku nie można by wskazać drugiej takiej postaci, a obecnie na próżno objechano by za nią cały świat. W takie to dni świąteczne nie przychodziło na myśl panu Moserowi zgłębiać z moją matką tajemnice europejskich gabinetów. Wyprostowany jak świeca, stał przynajmniej półtorej godziny w piekących promieniach słońca na szerokich schodach naszego domu. Pierścień i klamry błyszczały w słońcu, a on szurał głośnym ukłonem mistrza tańców i krzyczał donośnie: ,,Uniżony sługa pana tego i tego", skoro tylko któryś ze znaczniejszych panów ukazywał się na ulicy. Na krótko przed obiadem udawał się zazwyczaj jeszcze dla ochłody na kwadrans polowania. Wchodził wówczas do cienistej sieni, gdzie łowił muchy, odrywał im jedno skrzydło i tak okaleczałe rzucał naszemu wielkiemu kotu, wygrzewającemu się spokojnie na słońcu. Widząc to, za każdym razem wpadałam w okropny gniew. W te uroczyste dni nie było na świecie szczęśliwszego stworzenia nad pana Mosera, chyba że była nim jego narzeczona. Cóż mogło głębiej wzruszyć jej kochające serce niż widok narzeczonego, ukazującego się na ulicy w tak pięknej z jej rąk ozdobie. Niestety, żadne szczęście na świecie nie trwa wiecznie! W parę lat później harcapy zaczęły wypierać katagony, a w końcu wzięła górę peruka z harcapem. Czułe serce panny Nesselmann nie mogło tego znieść, zmarła! Nie do wiary, a jednak prawdziwe, że ledwie upłynął rok i jeden dzień od jej śmierci, a mały niewdzięcznik ożenił się tym razem, ale z jej następczynią w coraz to bardziej upadającej pracowni. Moja dobra, miła matka strofowała go za to poważnie. - Ach! - westchnął, uśmiechając się pan Moser - nazywa się tak samo jak nieboszczka: Adelgunde! Rozdział 3. Gdańskie domy Do Sewilli, do Sewilli! Tam sąsiedzi pozdrawiają, Panny z okien wyglądają, Aby podlać swoje kwiaty. Ach, tam tęskni serce me! Clemens Brentano Znamię dawnego, wielkiego dobrobytu i wypływające stąd prawdziwe zamiłowanie do okazałości pozostawiło tak głęboki ślad na moim mieście rodzinnym i do tego stopnia z całą jego istotą jest związane i zrośnięte, że zmodernizowanie miasta byłoby niemożliwe bez zburzenia go całkowicie i zbudowania nowego Gdańska na miejscu starego. Jak niegdyś we wszystkich złączonych miastach starego Związku Hanzeatyckiego1 stoją w nim domy zwrócone ku ulicy szczytową stroną. Wydają się więc nie tylko bardzo wysokie w porównaniu z ich szerokością, ale są nimi w istocie i muszą być takie, aby uzyskać konieczną dla mieszkańców przestrzeń życiową, zbyt skąpo im użyczoną z powodu ograniczenia miasta murami obronnymi. Dla tych samych powodów wgrzebywali się nasi przodkowie głęboko w ziemię, budując ciągnące się pod domami, nieraz dwupiętrowe, rozległe piwnice. Sklepienia ich wznoszą się na kilka stóp ponad poziom ulicy i tworzą rodzaj suteren, urządzonych nieraz jako dość wygodne, ani wilgotne, ani zbyt ciemne mieszkania. Schodzi się do nich z ulicy, a poszukiwane są przez szczotkarzy, wikliniarzy, a zwłaszcza przez sprzedawców owoców, jarzyn i mleka. Moje rodzinne miasto różni się od wszystkich innych do niego podobnych starych osiedli bardzo osobliwymi szczegółami budowlanymi. Główne ulice w Gdańsku są znacznie szersze niż gdzie indziej. Na przestrzeni między stojącymi naprzeciw siebie rzędami domów mogłyby dwa, a nawet trzy pojazdy wyminąć się wygodnie i po obu stronach zostałoby jeszcze sporo miejsca na wyłożone płytami chodniki. Tymczasem ulica przeznaczona dla ruchu kołowego i pieszego jest do tego stopnia wąska, że nawet doświadczony woźnica nie zawsze może uniknąć kolizji z
książka
Wydawnictwo Słowo/Obraz Terytoria |
Oprawa twarda |
Liczba stron 400 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Biografie i wspomnienia, Wspomnienia |
Wydawnictwo: | Słowo/Obraz Terytoria |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 170x220 |
Liczba stron: | 400 |
ISBN: | 9788379081493 |
Wprowadzono: | 10.04.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.