To moje drugie spotkanie z piórem autorki, które pokochałam!
Gentleman to książka z połączenie romansu biurowego z wątkiem hate-love, chociaż moim zdaniem ta historia nieco się wyróżnia.
Mary-Ann Cooper, to młoda dziewczyna, żyjąca w swojej bańce, do której nie dopuszcza prawie nikogo. Jej najlepsza przyjaciółka i matka cały czas próbują wejść butami w świat, w którym się zamknęła. Choć kobieta nie tak to sobie wyobrażała. Miała swoje marzenia, aczkolwiek coś poszło nie tak i została korposzczurem. A konkretnie asystentką mężczyzny, który uzyskał miano Kutasińskiego. Uwierzcie mi, ten przydomek idealnie do niego pasował. Zimny niczym sopel lodu, oschły niczym gałąź na starym drzewie pan Bennett Wallace, właśnie tak się przedstawiał. Jednym spojrzeniem powodował, że czuło się dreszcze na ciele. Mary-Ann właśnie takich dreszczy miewała kilkanaście razy dziennie. Były one czymś męczącym, jednakże z czasem stały się przyjemnym uczuciem, a tylko dlatego, iż zlodowaciałe serce Wallacea zaczęło topnieć, a gałąź, którą był, zaczęła odżywać. I wszystko to za sprawą Panny Cooper.
Choć ta dwójka nienawidziła się do szpiku kości, to jednak coś ich połączyło. Ale oczywiście nie bez pomocy przyjaciół, którzy całkiem przypadkiem sprawili, że Mary-Ann i Bennett poznali się z całkowicie innej strony.
Minnie twierdziła, że faceci w ogóle nie są jej potrzebni, a jedyny, który był jej ideałem, to Bob - grubaśny kot, który kocha tylko swoją miskę. Mary-Ann każdego dnia chciałaby strzelić Kutasińskiego w twarz i wyjść zamykając z hukiem drzwi. Ale musiała chować swoje wyobrażenia głęboko, bo gdyby straciła pracę, nie byłoby ją stać nawet na metro, którym musiała się przemieszczać każdego dnia. I taka właśnie była, posłuszna i cicha, trzymająca się z dala od innych, bojąca się wyrazić swoje zdanie. Jednakże z każdym dniem, w którym poznaje tę drugą stronę szefa, do kobiety dochodzi, że to tylko wymówka, że tak naprawdę potrzebuje bliskości. A ten mężczyzna samym zapachem doprowadza, że jej nogi do odmawiają posłuszeństwa ;)
Bennett jest świetnie wykreowaną postacią, ma on swój mocny charakter, ale jak mówi sam tytuł: jest on również Gentlemanem. Skrywa pod skórą wiele sekretów, a przede wszystkim nie jest on typowym szefem, czyli takim, który chce każdą pannę w biurze. Aczkolwiek, pomimo iż zachowuje się, jak robot, to robi wszystko, aby Panna Cooper była blisko. Nawet, bardzo blisko. I to właśnie on pomógł zrozumieć Minnie, kim tak naprawdę jest. A z kolei ona sprawiła, że stał się człowiekiem...
Książka spodobała mi się nie tylko fabułą, ale i bardzo zaskoczyły mnie postacie. Głównie ich przemiana była jak najbardziej na plus, a zwłaszcza cichej, zamkniętej w sobie Minnie, która w końcu odważyła się postawić. Jedynym małym minusikiem było to, że jest za mało perspektywy Bennetta, chętnie poznałabym więcej jego odczuć do całej sytuacji z Panną Cooper.
Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie to, że w książce nie mamy scen intymnych. Czy na plus? Tak, jak najbardziej. Drugim zaskoczeniem był epilog, który wyjaśnia mały wątek i to, dlaczego Wallace postanawia zawalczyć o Mary-Ann!
Książka jest napisana lekkim piórem, które sprawia, że kartki same fruną i nawet o tym nie wiemy. Osoby, które uwielbiają takie motywy, to nie mogą ominąć tej oto książki. Z całego serca ją polecam! I czekam na kolejne pozycje od autorki.