Myrton Grunwald to człowiek z przeszłością; już raz stracił dowodzony przez siebie statek kosmiczny i jego załogę; teraz ponownie chce znaleźć się wśród gwiazd i popędzić przez Głębię. Ale jako kto? Kosmiczny pirat? Międzyplanetarny handlarz? Banita? Wywrotowiec? Jego nowy statek wcale nie jest nowy - to pełen ryzyka stary wrak, w dodatku napędzany budzącymi w głównym mechaniku poważne obawy artefaktami Obcych. A załoga? Zlepek różnych osobowości, indywidualistów, z dziwną i niejasną przeszłością, zlepek charakterologicznych sprzeczności. Czy "Wstążka" pod wodzą Myrtona Grunwalda będzie w stanie przetrwać wojaże przez Głębię, przez z pozoru jałowe połacie wypalonej Drogi Mlecznej?
"Skokowiec" to pierwsza część trylogii "Głębia", więc oczywiście odpowiedzi na powyższe pytanie nie uzyskacie po przeczytaniu tylko tego tomu. Przeżyjecie za to niezwykłą podróż przez kosmiczną otchłań, pełną wielu niebezpiecznych i tajemniczych miejsc oraz cywilizacyjnych frakcji.
Powieść Podlewskiego zaczyna się dość zwyczajnie - poznajemy (z grubsza) Myrtona Grunwalda, kupujemy z nim statek kosmiczny i kontraktujemy załogę. Prawdziwy smak "Głębi" ujawnia się dopiero później, gdy urywane po kawałeczku fragmenty biografii poszczególnych członków załogi zaczynają odsłaniać swoje tajemnice z przeszłości. Ponadto stopniowo poznajemy charakter tytułowej Głębi, technologię panującą w stworzonym przez Podlewskiego świecie i rasy go zamieszkujące. A wszystko to w klimacie tajemniczości, powolnego i absorbującego uwagę czytelnika odkrywania kart. Niedopowiedzenia i drugie dno - oto główne cechy tej książki; książki, która z każdą stroną wciąga coraz mocniej. Jak Głębia...
Z początku można się nieco pogubić w ogromie stricte fantastycznego nazewnictwa technologii, rodzajów broni czy procesów towarzyszących przemierzaniu Głębi. Trudno też sobie wyobrazić ludzi genetycznie wyposażonych w jakieś personale i porty a`la USB. Konstrukcyjnie powieść zawiera też sporo retrospekcji potęgujących owo czytelnicze zagubienie, ale gdy się już "Głębię" czytać "nauczymy", to będzie to na pewno świetna przygoda.
Siedemset stron? Wydaje się dużo, ale przesiąknięci międzygwiezdnym, kosmicznym klimatem tamtejszego świata przemkniecie przez powieść z prędkością tytułowego skokowca. I ostrzyć będziecie sobie apetyt na kolejną część. A później pewnie na jeszcze jedną. I to niech będzie najlepszą rekomendacją dla pierwszego tomu "Głębi" - że po jej przeczytaniu nie ma się dość.
Opinia bierze udział w konkursie