Jako zagorzały fan fantastyki we wszelakiej formie, musiałem prędzej lub później poznać się bliżej z panią Trudi Canavan. Na trylogię Czarnego Maga jakoś się nie załapałem za to Era Pięciorga, już nie zdołała mi umknąć. Pierwszy tom Kapłanka w bieli, był próbą mojej cierpliwości, Ostatnia z dzikich czyli część kolejna, była bliska wylądowania na niechlubnej półce zwanej mimo usilnych chęci. Czy Głos bogów wyciągnął trylogie z niskich stanów średnich? A może nie dałem rady w ogóle go doczytać do końca?
III tom zachowuje pełną ciągłość historii opowiedzianej w poprzednich częściach. Była kapłanka Auraya, po odmowie wykonania nakazu Bogów czyli zabiciu tkacza snów Mirara, zmaga się z kolejnymi dylematami. Jak daleko może się posunąć w swojej niezależności by nie rozgniewać Bóstw? Jednocześnie Pentadrianie tym razem podstępem, nie bezpośrednią walką, próbują zaszkodzić Cyrklianom. W tym czasie Dzicy zaczynają się jednoczyć i podążają śladem starożytnej tajemnicy, która ich zdaniem jest w stanie zmienić losy całego świata.
Szczerze mówiąc nie spodziewałem się po Głosie bogów rewelacji. Autorka przyzwyczaiła mnie do swojego stylu, który nazwałbym fantastyką obyczajową. W poprzednich tomach działo się niewiele. Większość czasu spędzaliśmy na zgłębianiu dylematów moralnych bohaterów, analizie ich problemów czy rozkładaniu na czynniki pierwsze wszelkich podjętych decyzji i ich konsekwencji. III tom jest inny.
Przyspieszenie akcji z końcówki Ostatniej z dzikich nie straciło nic ze swojego impetu! Mało tego, pani Canavan nie tracąc ani na moment tempa, dodaje kolejne wątki, miesza je i wiąże ze sobą fabularnie. Nie ma tu już miejsca na nieistotne zagadnienia, czy puste analizy. Każdy element fabuły ma znaczenie, zazębia się z całością. Łykałem kolejne strony, czytając szybciej i szybciej by z nieskrywaną satysfakcją dawać się ponieść nurtowi powieści.
Nie zrozumcie mnie źle, książka nie zaskakuje zwrotami akcji ani nawet nie przygwoździ was nagłym niespodziewanym rozwiązaniem a i zakończenie nie porywa oryginalnością. Nie to jednak jest jej siłą i nie to jest najważniejsze. Napisałem wcześniej że Głos bogów posiada nurt. To określenie w moim odczuciu, dobrze oddaje emocje jakie mną targały podczas lektury. Wystarczyło otworzyć książkę, zanurzyć się w fantastycznym świecie i już płynęło się niesionym opowieścią niczym liść niesiony prądem bystrej rzeki.
Od czasu do czasu w moich recenzjach pojawia się stwierdzenie, że książka posiada jakąś wewnętrzną magię. Jedni potrafią to zrozumieć inni nie. W tym wypadku znowu wykręcę się owym czarem. Otóż książka ma to COŚ! Mimo oklepanej fabuły i mdłego zakończenia czyta się ją rewelacyjnie. W ostatniej części bohaterowie nareszcie nabierają charakteru a świat nadal zachwyca różnorodnością.
Na koniec zaryzykuję stwierdzenie że dla Głosu bogów warto było przemęczyć dwa poprzednie tomy.
Polecam!
Opinia bierze udział w konkursie