"On mówił, że próbował. Ona mówi, że nawet nie zaczął.
Ona mówi, że jej serce pomieści o wiele więcej. On mówi, że to wszystko, co może dać.
On nie potrafi się naprawić. Ona nie potrafi przestać go kochać.
Oboje żałują."
Nasączona emocjami, które są obecne na każdej karcie tej powieści.
Ukazująca destrukcyjną moc choroby, od której łatwo się uzależnić, a trudniej się uwolnić.
Spowita rodzącą się miłością.
Lubię autentyczne książki.
Takie, w których autor/autorka przelewa własne doświadczenia.
Wtedy z takiej książki płyną realne uczucia i emocje, a w oczach czytelnika pojawiają się łzy.
Łzy, które oczyszczają i przynoszą ulgę.
Łzy, które są świadkiem prawdziwego cudu, bowiem zerwanie z okropną chorobą, jaką jest anoreksja czy bulimia, jest ogromnym cudem. Jest ogromną siłą.
Jest determinacją.
Jest krzykiem, który mówi, że warto, bo to zdrowie jest najważniejsze.
Jest dowodem na to, że można wygrać z chorobą, że można ją pokonać, przezwyciężyć, zwalczyć.
Ale w tych trudnych chwilach, nie powinno się być samemu/samej.
Warto mieć obok kogoś, kto wesprze, kto nieustannie będzie trzymać kciuki i popychać do przodu w chwilach zwątpienia.
Kogoś, kto nie będzie oszczędzał w słowa i powie to, czego na pewno nie chcesz usłyszeć, a powinieneś/powinnaś. Bo to dla twojego dobra. Po to, by cię ocalić. Wyrwać ze szponów wroga, jakim jest choroba, z którą przyszło ci się mierzyć.
Będzie trudno.
Będą łzy.
Będzie zwątpienie.
Będzie krzyk.
Będzie rozpacz.
Ale będzie też ukojenie.
Będzie śmiech.
Będzie duma.
Bo oto zwyciężyłeś/zwyciężyłaś.
Ginny, bohaterka książki "Guys girl. Chłopczyca" także boryka się z anoreksją, którą z czasem zastąpiła bulimia. Dziewczyna czuje się źle w swoim ciele i chociaż zdaje sobie sprawę z choroby, nie potrafi z nią walczyć.
Wychowana wśród braci, a potem dzieląca mieszkanie z kolegami, ma wrażenie, że jest jej łatwiej egzystować wśród chłopaków niż wśród dziewczyn.
Może dlatego, że chłopacy widzą mniej, nie są
dociekliwi i traktują ją jak równą sobie.
Wśród nich jest Finch - dawna miłość Ginny. Chłopak właśnie się zaręczył, a dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że nie wyleczyła się z miłości do niego.
Do czasu, w którym na jej drodze staje Adrian.
Chłopak jest zamknięty na miłość, bo jak sam twierdzi, nie jest do niej zdolny...
Wszystko jednak się zmienia, a jego serce powoli topnieje za sprawą Ginny. Jest wstrząśnięty, gdy odkrywa skrywaną przez nią tajemnicę. Od tej chwili nieustannie towarzyszy dziewczynie w walce z chorobą. Wspiera ją i robi wszystko, by ją przezwyciężyła.
"Guys girl" to książka niezwykle emocjonalna. Pokazuje naprawdę fajną, przyjacielską relację, a jednocześnie ogromną samotność. Bo czy nie jest prawdą, że "samotnym można być też wśród tłumu"?
Ginny ukrywa swoją chorobę i robi to naprawdę genialnie. Żaden z jej przyjaciół nawet nie domyśla, że dziewczyna coś ukrywa. I tylko zupełny przypadek sprawia, że prawda wychodzi na jaw. Wtedy też serca każdego z chłopaków przepłnia ogromny ból. Każdy z nich chce mieć udział w walce z jej chorobą. Każdy ją wspiera. Szczególnie Adrian, którego serce wcale nie jest z lodu, i które zdolne jest do miłości, do największych poświęceń.
"Guys girl" to przepiękna książka, która zostanie w mojej pamięci na dłużej.
Jesteście jej ciekawi?
Serdecznie polecam.
Opinia bierze udział w konkursie