Annę Kamińską, autorkę książki "Halina. Dziś już nie ma takich kobiet. Opowieść o himalaistce Halinie Krüger-Syrokomskiej" miałam okazję poznać nie tylko dzięki przeczytanej wcześniej powieści biograficznej o Wandzie Rutkiewicz, ale również na spotkaniu autorskim, które odbyło się na zeszłorocznych Warszawskich Targach Książki [relacja]. Nie dość, że Ania pisze tak lekko, tak przyjemnie, że ciężko oderwać się od Jej powieści, to prywatnie jest fantastyczną osobą! Serdeczna, uśmiechnięta i bardzo otwarta! Kilka dni temu miałam możliwość ponownego spotkania autorki na Targach Książki w Krakowie [relacja] i podpisania tomu o Halince. Było cudownie!
Halina Krüger-Syrokomska to kobieta, od której rozpoczął się alpinizm kobiecy. Pierwsza europejka, która stanęła na ośmiotysięczniku (Gaszerbrum II), zdobywczyni filara Trollryggen w Norwegii, a ponadto ustanowiła wiele pierwszych przejść w Tatrach, pokonała wiele dróg w Alpach szwajcarskich i francuskich. Prywatnie była cudowną, tętniącą życiem kobietą, kochającą żoną i matką. Wulkanem energii, zarażającym innych radością i optymizmem, niezwykle wytrwałą, zdeterminowaną, silną osobowością. Halina szybko stała się jedną z najlepszych, a jej sukcesy przetarły drogę na najwyższe góry świata kolejnym himalaistkom.
"- To była wielka postać w naszym środowisku - dodaje Cichy - żadna ze wspinających się kobiet nie miała odwagi tak się wyróżniać jak ona. Wszyscy wspinacze w Polsce wiedzieli, kim jest Halina."
Autorka zgrabnie opisuje dzieciństwo i młodość bohaterki, otoczenie, w jakim się wychowała, a także początki jej górskiej pasji. W powieści zawiera najistotniejsze fakty, dzięki czemu czytelnik nie czuje się przytłoczony informacjami, ani też nie jest znużony. Posługuje się prostym językiem, unika trudnych, technicznych słów, charakterystycznych dla wspinaczy, dlatego lekturę czyta się bardzo płynnie, szybko i niezwykle przyjemnie! Ogromną zaletą są przeplatające się z treścią zdjęcia. Są niesamowite! Chłonęłam każdą fotografię, przeglądałam je kilka razy, a nawet cofałam się, by móc jeszcze raz spojrzeć na dane zdjęcie!
O tej niezwykłej alpinistce słyszałam, czytając inne górskie biografie, w których była wielokrotnie wspominana, ale ta konkretna publikacja umożliwiła mi zupełne jej poznanie. Anna Kamińska nie tylko mówi o jej górskiej karierze, drogach, jakie pokonała i ile wysiłku w to włożyła, o środowisku wspinaczy i o tym, jak zachowywała się w obecności górskich kolegów, ale również o tym, jaką była córką, żoną i matką.
Halina Krüger-Syrokomska usilnie wspierała i promowała kobiece zespoły w dotarciu do najwyższych gór świata. W tamtych latach kobiety miały ciężko wybić się przed mężczyzn, było to prawie niemożliwe, prawie... bo jednak jej się udało zyskać szacunek i podziw męskiego grona wspinaczy. Cudownie było czytać o momentach, w których mężczyźni musieli zrzucać czapki z głów przed Halinką. Tworzyła duet z Wandą Rutkiewicz, które ostatecznie podzieliła różnica charakterów. Tutaj napomknę tylko, że w biografii znajdziecie wiele przykładów zgrzytów między himalaistkami i ciekawe porównanie podejścia do gór. Osobiście bardziej polubiłam Halinę, nie tylko była pionierką w tym, co robiła, ale była sympatyczniejsza, zarażała swoim poczuciem humoru i żywiołowością. Każdy chciał się z nią wspinać!
"- Halina była w górach sprawna, odważna i samodzielna - mówi Andrzej Paczkowski. - To od niej zaczął się alpinizm kobiecy. W Polsce kobiety po wojnie wspinały się w Tatrach, ale głównie z mężczyznami, a od Haliny zaczęła się wspinaczka kobiet, czyli wychodzenie na trudne drogi w damskich dwójkach, bez towarzystwa mężczyzn."
Halina od początku podbiła moje serducho! Wielokrotnie zastanawiałam się czy byśmy się zaprzyjaźniły w rzeczywistości. W środowisku górskim przywdziewała odważną maskę, nieustraszoną, nie bała się kląć, mówiła bezpośrednio, nawet jeśli miałaby tym kogoś urazić, ale gdy ktoś poznał ją bliżej, widział jaka potrafi być delikatna, pełna czułości, chętna do pomocy. Na tym polegała jej wyjątkowość, a także na tym, że w tym wszystkim zawsze była sobą, zupełnie skromna, nikogo nie udawała! Nie szukała rozgłosu, sławy. Góry traktowała jako prawdziwą pasję, jako drugi dom. I tak było do końca. Gdy dotarłam do ostatnich stron powieści, ryczałam jak bóbr! Tyle emocji się we mnie zebrało, że nie mogłam się opanować!
"- Wiedziałem, że żeniąc się z Haliną, żenię się z górami - mówi Janusz Syrokomski. - Dla niej Tatry były całym światem, tam czuła się wolna"
Podsumowując, polecam tę powieść wszystkim, bez wyjątku. O Halinie można mówić godzinami, ta recenzja i tak tego wszystkiego nie odda, a publikacja owszem. Ta kobieta to ogromna motywacja! Nie bała się sięgać po swoje marzenia i wytrwale do nich dążyła. Nie straszne jej były przeciwności losu. Potrafiła odnaleźć się w każdej sytuacji, wyjść z każdej opresji, umiała pomagać innym, nie żądając nic w zamian. Była cudowną, piękną kobietą, która potrafiła walczyć o siebie i innych. Jej osobowość fascynuje, inspiruje i rozbudza miłość do gór, które były jej częścią.