Zmiany w życiu są nieuchronne. Kończą się kolejne etapy tylko po to, by zaczęły się nowe. Podobnie jest z ludźmi wokół- oni przychodzą i odchodzą i jedynie nieliczni zostają na dłużej- czasami na zawsze. Najtrudniej zawsze jest za pierwszym razem. Takie pójście w nieznane, gdy nie ma się pojęcia co do tego co będzie dalej i w jakim kierunku potoczy się nasze życie, zawsze stanowi wyzwanie. To jak krok milowy, pełen niepewności i strachu ale też żalu za tym, co zostawiamy za sobą. I z pewnością takim momentem w życiu jest pójście na studia. Wiąże się często z przeprowadzką, zostawieniem dobrze znanej nam paczki znajomych, oderwaniem się od rodziców i ich opieki. Lecz może także wiązać się z końcem związku, bo trudno jest w ogóle kontynuować relacje na odległość, a co dopiero w tak młodym wieku, gdy mnóstwo nowych doświadczeń czeka tylko na wyciągnięcie ręki. I właśnie o takich końcach i szykowaniu się na nowy początek opowiada ta książka.
Clare wyjeżdża na upragnione studia do Dartmouth na wschodnim wybrzeżu. Choć nie wie dokładnie w jakim kierunku będzie się dalej kształcić, to wie, że wybór uczelni był spełnieniem jej marzeń i strzałem w dziesiątkę. Wyjeżdża sama, bowiem wszyscy jej znajomi rozpierzchli się po całych Stanach. Clare jest bardzo poukładana, uwielbia być przygotowana na każdą ewentualność, tworzyć listy zadań, planować i nie dawać się zaskoczyć wydarzeniom. Po części właśnie dlatego wie, że najlepszym wyjściem z impasu w którym się znalazła jeśli chodzi o jej licealny związek jest zakończenie go. I choć przez całe wakacje wydawało się to znakomitym pomysłem to im bliżej godziny zero oznaczającej wyjazd z miasta rodzinnego, tym coraz większe ma wątpliwości.
Aidan wyjeżdża na Uniwersytet Kalifornijski na zachodnim wybrzeżu. To tam pragnie poświęcić się karierze hokejowej i zastanowić nad swoją przyszłością. Problem w tym, że od Clare będą dzielić go tysiące kilometrów. I choć jego rodzice preferowali, by wybrał się na Harvard, który stanowiłby także swego rodzaju kompromis w kwestii odległości od Dartmouth, to jego serce zawsze wskazywało tylko ten jeden kierunek. Aidan jest trochę przeciwieństwem Clare. Rozgadany, nie planujący niczego, lubiący działać spontanicznie, nigdy nie stawiał szkoły i nauki na najważniejszym miejscu wśród swoich priorytetów. A jednak jednego był pewien- miłości do Clare. I to on w tym związku nie chciał się rozstać, próbując przetrwać, pomimo dzielących ich kilometrów. Ale im dłużej trwa ostatnia noc, tym bardziej zdaje sobie sprawę, że nie jest to najlepszy pomysł.
"Hello, goodbye i my pomiędzy" to urocza i pełna emocji powieść o młodych ludziach wchodzących w dorosłość. Przed nimi bardzo poważne decyzje, które z całą pewnością zaważą na ich przyszłości. Ich rozum walczy z sercem i oboje głównych bohaterów nie jest przekonanych do decyzji, które wydawały im się odpowiednie. Doświadczają szeregu uczuć, od smutku po wściekłość, z uwagi na to, gdzie rzucił ich los na ten kolejny życiowy etap. Przeżywając wraz z nimi przygody ostatniej wspólnej nocy w dobrze znanych im miejscach, mamy okazję przyjrzeć się ich wewnętrznym rozterkom i burzy emocji szalejącej w ich wnętrzu. Jedna rzecz nie pozostawia wątpliwości ani na chwilę- oni naprawdę się kochają. Ale czy taka młodzieńcza miłość ma rację bytu, gdy tak naprawdę nie doświadczyli oni tak mnóstwa rzeczy na swoich krótkich ścieżkach życia? To naprawdę świetnie napisana książka, którą czyta się bardzo dobrze, a dylemat bohaterów staje się także naszym. Lecz czy jest dobry wybór, gdy znajdujemy się w takiej sytuacji? Zakończenie rozrywa serce na kawałki ale.. właśnie, czy tu może być jeszcze jakieś ale, gdy nie pozostaje miejsca na epilog i wszystko zostało już powiedziane? Ogromnie polecam tę książkę czytelnikom w każdym wieku, jest naprawdę wyjątkowa.
Opinia bierze udział w konkursie