Historia chrześcijaństwa opisana przez Warrena H. Carrolla w książce pt. "Historia chrześcijaństwa. Rewolta przeciw chrześcijaństwu" wydaje się być opracowaniem nadzwyczaj wyczerpującym i dogłębnie analizującym opisywany przez się temat. Tak sugerowałaby niewiarygodna liczba 496 stron ociekających żywym i wciągającym tekstem, który pozwala znacznie lepiej pogłębić swoją wiedzę na temat najliczniejszej religii świata (liczba stron szczególnie imponuje jeśli zestawimy ją z innymi wydaniami, gdzie tematyka została potraktowana w sposób znacznie bardziej ubogi...). Dzięki temu w rzeczy samej lepiej zrozumiemy (a często dopiero je zauważymy!) odniesienia do chrześcijaństwa zaklęte w sztuce wszelkiej maści - rzeźbie, muzyce, obrazie... Przekrój przez ostatnie lata historii kościoła i chrześcijaństwa ogólnie, po dzień dzisiejszy, został dokonany dość precyzyjnie, niemal chirurgicznie, można rzec. Tematyka książki została starannie wyselekcjonowana... co jednak niestety może też być minusem dzieła. Z jakiego powodu? W moim odczuciu troska o pogłębienie wiary, jakie towarzyszyło pisarzowi przy pisaniu tej księgi, kryje się pod pojęciem unikania trudnej historii kościoła, tj. jego czarnych, wręcz diabelsko czarnych i mrocznych kart. Dlaczego autor zdecydował się na przemilczenie tak ważnych kwestii jak podejrzana śmierć Jana Pawła I, który najprawdopodobniej został po prostu otruty przez innych księży (nie ma mowy nic o tych teoriach i ich bardzo mocnych podstawach!)? Dlaczego pomija się mafijne powiązania Banco Vaticano, który więcej wspólnego ma z mafią sycylijską niż z chrześcijańskim ubóstwem? Dlaczego nie mówi się o tym (w kontekście walki kościoła z antykoncepcją), że Watykan jest (czy też był swego czasu) właścicielem dużego producenta prezerwatyw? Dlaczego nie mówi się wprost o nepotyzmie i symonii stosowanych i akceptowanych przez kościół na przestrzeni CAŁEJ historii tej religii? Dlaczego w sposób obiektywny nie opisuje się wyboru Karola Wojtyłły jako konserwatystę, który niczego nie ruszy, nie zmieni, pozostawiając mafijne powiązania w najwyższych sferach kościoła... Autor mówi za to o tytułowej antykościelnej rewolcie, o rozpadzie i degeneracji chrześcijaństwa przede wszystkim przez zewnętrzne czynniki, a nie jego przeżeranie się od środka. Wydaje mi się, że te czarne karty historii kościoła zistały świadomie przemilczane... Naukowcy powinni być obiektywni, nie powinni bawić się w selekcjonującą wydarzenia cenzurę. No cóż, wielka szkoda, gdyż pozycja wydawnictwa Wektory prezentuje się generalnie na prawdę dobrze - jest ciekawa, interesująca, intrygująca, daje dużo do myślenia. Dlatego czytając tę książkę należy mieć na uwadze moje spostrzeżenia, czy wręcz zastrzeżenia... Generalnie jednak jest to książka całkiem niczego sobie, na pewno warta jest swojej ceny, ale też wart pogłębić swoją wiedzę w tym względzie z innych pozycji książkowych.
Opinia bierze udział w konkursie