Spokojnie, nie jest beznadziejna, chociaż tytuł może zniechęcić. Okładka za to genialna. I treść.
Literatura ta przeznaczona jest dla osób w kategorii tzw. " New Adult". Innymi słowy: osoby poniżej piętnastego roku życia lepiej niech odłożą na później. I nie chodzi tu o kategorię, bo w tym przypadku nie jest oznaczona ot tak, bez sensu. Po pierwsze, nie zrozumiecie puenty powieści, po drugie może ona wywrzeć zły wpływ na waszej psychice, zrazić Was do pewnych rzeczy. Zaczekajcie, chociaż do tej piętnastki, niby trzy lata, ale dużo znaczą.
Dobrze, czas na recenzję, dosyć szczegółową, więc ostrzegam, spoiler!
Na początku kilka wartych przeczytania opinii innych czytelników ( blogerów, aktorów, psychologów). Chociaż wiadomo,że obiektywne nie będą skoro są zawarte w książce i mają ją zareklamować- mimo wszystko po przeczytaniu całej powieści, okazują się prawdą. Później intrygujący prolog. Niby intrygujący, nie przeczuwałam zupełnie treści książki, a z drugiej strony wydawałby się na pierwszy rzut oka banalny. Ot tak, dziewczyna krzyczy, płacze, rozrzuca meble w pokoju i odpycha chłopaka,który próbuje ją z niego wyprowadzić. Pierwsza myśl- pokłócona para nastolatków. Takie typowe. Bo faktycznie kilkanaście stron się tak zapowiada. Na tanie romansidło; dwoje zakochanych, później kłótnia... itd. Główna bohaterka, Sky jest trochę dziwaczna. " Łatwa" dla facetów ( chociaż nie na 100%), obojętna na ich pieszczoty. Przez rygorystyczną, przyszywaną ( była adoptowana) matkę nie posiada telefonu, internetu, kablówki. Nawet nie chodzi do szkoły, uczy się w domu. Ukradkiem podjada słodycze ( ma 17 lat :D). W końcu buntuje się i idzie do liceum ( tak śmiesznie to brzmi :P ) Jedną z motywacji Sky do rozpoczęcia nauki w szkole, jest Holder- przypadkowo poznany w sklepie chłopak,który myli Sky z kimś innym, pociąga ją, budzi uczucia,których nigdy przedtem nie znała. Jest tajemniczy. Przystojny. Chłopak z przeszłością. Intrygujący i irytujący zarazem. Spędzają co raz więcej czasu razem, poznają się. Holder to trudna do rozwiązania zagadka- czasami wybuchowy, tak naprawdę czuły i rozważny ( ze świecą takiego szukać). Sky usiłuje połapać się w swoich uczuciach. Chce wreszcie "coś" poczuć. Ten etap zauroczenia, zakochania, pierwszego pocałunku, seksu, autorka wyjątkowo spowalnia, co według mnie jest akurat plusem, pokazuje więcej uczuć, wyjątkowość tych nastolatków ( przecież w dzisiejszych czasach niektórzy idą do łóżka na pierwszej randce). Sky i Holder się nie śpieszą, co jest głównie zasługą Holdera, chce być kimś wyjątkowym, nie tylko " kolejnym" facetem dziewczyny.
I ogólnie książka najbardziej wciąga i intryguje od momentu kiedy autorka wplata w fabułę wspomnienia Sky z dzieciństwa. To idealnie współgra ze sobą gdyż pisana jest dzień po dniu. Dziewczyna ma jakieś migawki, pragnie poznać więcej szczegółów o swoim życiu sprzed adopcji. Sama niewiele pamięta. Kiedy odnajduje bransoletkę ( prezent,który ktoś jej kiedyś dał, nie pamięta dokładnie kto) i Holder dostrzega ją na jej nadgarstku dzieje się rzecz dziwna- chłopak wybucha, krzyczy, pyta skąd ona ją ma. Później wyjaśnia Sky,że podobną miała jego siostra bliźniaczka, Less,która popełniła samobójstwo. Zakochani dochodzą do porozumienia. A kolejne wydarzenia po prostu wbiły mnie w fotel. Niewinne przejęzyczenie pijanego Holdera,który przez sen nazwał Sky " Hope". To wskazówka. Później.. Sky i Holder decydują się przeżyć " pierwszy raz". Zanim jeszcze dochodzi do stosunku, Sky zaczyna się dziwnie zachowywać. Ma atak paniki; płacze, trzęsie się, zaciska powieki, oddycha ciężko i liczy gwiazdki na suficie. (Ja, czytając kolejny raz już mniej więcej odtąd, prawie do końca płaczę.)
Holder obwinia się- za szybko zdecydowali się na ten krok. To jednak nie o to chodzi... I niedługo potem się o tym przekonujemy. Po feralnym zbliżeniu erotycznym Sky chce ochłonąć. Zamyka się w pokoju,który niegdyś należał do siostry Holdera i przez przypadek natyka się na ich zdjęcie z dzieciństwa. Czystym przypadkiem, ku swojemu zdziwieniu rozpoznaje dom w tle. I kawałek po kawałku odkrywa prawdę o sobie. Nazywa się Hope. Mieszkała obok Holdera i Less i przyjaźniła się z nimi. Karen jej nie adoptowała, lecz porwała ją. Zdezorientowana rewelacjami Sky postanawia odwiedzić swój dawny dom. Pokój. No właśnie. Pokój,który przypomina jej o traumie,którą wyparła z pamięci. O ojcu,który każdej nocy przychodził do niej, dawał prezenty, pieszczotliwie nazywał " księżniczką" i..gwałcił. Później wraz z Holderem decyduje się na konfrontację z ojcem. Przy okazji ( co już kompletnie powala mnie na łopatki) okazuje się,że krzywdził także Less i dlatego się zabiła, oraz swoją siostrę, czyli Karen ( ciotkę, a nie przyszywaną matkę Sky,która ją porwała, by uwolnić ją od ojca zboczeńca). Po wszystkim ojciec Sky, policjant, wyjmuje broń i się zastrzela ( w tym momencie wyrzucam z siebie potok niecenzuralnych słów. Moim zdaniem miał za łatwo. Powinien z tym żyć, ze świadomością co zrobił, gnić w więzieniu, gdzie zrobiliby z nim to samo). Cóż, autorka miała inny zamysł... Te sceny, kiedy Sky i Holder biorą wspólny prysznic, gorączkowo szukają w sobie nawzajem oparcia, zmywają krew ojca Sky z ciał, łączą się w bólu, krzyczą, płaczą, są tak wzruszające, przygniatające, tak pięknie opisane,że nawet teraz ściska mi się gardło na samo wspomnienie. Później Sky, która gorączkowo wręcz błaga Holdera, by koniecznie, w tym momencie uprawiali seks, żeby poczuła,że jej ojciec nie był jedynym, który odebrał jej dziewictwo. Żeby poczuła to, co powinno się czuć. Rozkosz. Przyjemność. Kolejna niesamowita scena... I później wruszająca rozmowa Sky z Karen, matki z córką, ciotki z bratanicą. Ofiary z ofiarą. W końcu obie czuły to samo. I kartki mokre od moich łez...
Dla mnie- miłośniczki dramatów z nutką romantyzmu, jest to strzał w dziesiątkę ( książkę najpierw raz czytałam w ebooku, a później kupiłam, w sumie chyba z 4 razy przeczytałam i jeszcze na pewno do niej wrócę). Autorka porusza głęboki, trudny temat. Niezwykły, niespotykane jest to, iż nie jest to banalne romansidło. To porusza i pozostaje w pamięci. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to brak kontaktu nastolatków z rodzicami. Wiem,że w dzisiejszych czasach rozmowy rodziców z dziećmi wkraczającymi w dorosłość to rzadkość, ale mimo wszystko pod wpływem pewnych wydarzeń, nastolatkowie decydują się na zwierzenia ( opowiadają o miłościach, zauroczeniu, pierwszej randce). Jednak to chyba tylko jedyny niuans, nie wpływa na treść książki.
Mam nadzieję,że sięgniecie po " Hopeless". Recenzja to nie wszystko- poczujecie te emocje, czytając.Później polecam 2 cz. " Losing Hope"- ta sama historia, ale z punktu widzenia Holdera, więc mimo wszystko trochę inna. Równie mocna. Ja chyba zaraz znowu przeczytam te cudeńka. :)
Opinia bierze udział w konkursie