Z inną pozycją autorki Valerie Keogh miałam szczęście spotkać się bodajże rok temu. Dość dobrze pamiętam, że "Fatalne kłamstwo" zrobiło na mnie duże, ale przede wszystkim pozytywne wrażenie. W końcu szczerze mówiąc, czy chociaż raz w życiu nie zdarzyło Wam się skłamać? A jeśli to zrobiliście, to myśleliście kiedykolwiek nad skutkiem tego? Bo bohaterki wcześniejszej książki Valerie znalazły się właśnie w punkcie, gdzie jedna z nich lekko nagięła prawdę, a reszta posypała się jak domek z kart. O czym postanowiła Keogh pisać w "Idealne życie Molly"? Jak sam tytuł mówi: o życiu, o tym życiu, które wydawałoby się, jest idealne, ale czy na pewno?
Molly prowadzi ułożone, wręcz idealne życie. Dwójka jej dzieci właśnie opuściła rodzinny dom, by rozpocząć studia na wymarzonych uczelniach, a ona wraz z mężem zyskali dom i czas dla siebie. Niestety wraz z wyjazdem syna i córki w rodzinie Chatwellów zaczyna się coś psuć. Jej mąż Jack ma dla niej coraz mniej czasu, który rzekomo wciąż spędza w pracy lub załatwiając coś z nią wspólnego. W tygodniu wraca późnymi wieczorami i zaczyna pracować w weekendy. Cierpiąca na syndrom pustego gniazda Molly zaczyna podejrzewać męża o romans, ale nie robi nic, by się dowiedzieć czy dobrze myśli.
Pewnego dnia jej przyjaciółka proponuje jej weekendowy wyjazd do wiejskiego kurortu. Kobieta jest pewna, że Jack będzie jej towarzyszył, ale ten wymiguje się pracą i mówi, by Molly jechała sama. To tam podczas porannego joggingu napotyka przystojnego mężczyznę, do którego poczuła nieodparty pociąg. Sama przed sobą przyznaje, że byłaby w stanie zrobić z nim wszystko, gdyby tylko jej coś zaproponował. On jednak mówi stanowcze nie, a zmieszana i zawstydzona Molly ucieka nie tylko od nieznajomego, ale i z kurortu. Na tym sprawa się nie kończy. Zaledwie kilka dni później ten obcy mężczyzna odwiedza ją w Londynie, a kobieta nie rozumie, skąd on w ogóle wiedział, gdzie ona mieszka!
Molly nie wie, czy ma się przyznać mężowi do tej sytuacji, czy o niej zapomnieć. Jednak los sprawia, że wszystko toczy się zupełnie inaczej. Za następny dzień do drzwi domu Chatwellów puka policja, informując kobietę, że nieznajomy mężczyzna został zamordowany i to ona jest główną podejrzaną! Tyle że do czasu, bo w pewnym momencie sama staje się ofiarą niedoszłej próby morderstwa.
O co chodzi? Kto tak naprawdę zabił mężczyznę z kurortu? Skąd wiedział gdzie mieszka Molly? Kto czyha na życie zwykłej kobiety? Czy tylko ona ma cos do ukrycia, czy może jednak jej mąż traktuje pracę jako dobrą wymówkę?
Przeczytajcie, a wszystkiego się dowiecie.
Po raz drugi Valerie Keogh zaskakuje mnie w dość pozytywny sposób. I po raz drugi przedstawia nam sytuacje z pozoru codzienną. Myślę, że wielu z nas, szczególnie tych z dłuższym stażem małżeńskim, czy po prostu związkowym, może znać z autopsji takie rzeczy jak małżeńskie problemy, oddalanie się od siebie, czasami nic nieznaczące, a czasami wręcz destrukcyjne tajemnice... (mam jednak głęboką nadzieję, że dalszych przygód głównych bohaterów już nie doświadczyli i nie doświadczą). Sama nie od dziś zastanawiam się, czy w ogóle istnieje na świecie coś takiego jak ideał. Czy idealny człowiek, czy też idealne życie ma w ogóle prawo bytu? No, bo kogokolwiek by się nie spytać, to zawsze znajdzie on powód, by narzekać, wytykać, dokuczać czy też najnormalniej w świecie smęcić, że coś lub ktoś jest nie taki/-e jak trzeba...
Opinia bierze udział w konkursie