Z wielkim bólem na sercu przyznaję się, że to moja pierwsza styczność z twórczością Małgorzaty Falkowskiej. Wiem, aż wstyd przyznawać, ale teraz wiem, że będę sięgać po każdą kolejną powieść autorki.
Gabi nareszcie rozstaje się z Markiem, który jest kompletnym dupkiem. Pragnie wyjechać daleko od swojego miejsca zamieszkania, by móc o nim zapomnieć. Podejmuje się pracy sezonowej na jednej z greckich wysp Kos jako animatorka. Tam poznaje Iliasa, niezwykle przystojnego chłopaka jednak bardzo zarozumiałego. I choć nie podoba jej się jego zachowanie, to musi przyznać się do tego, że czuć między nimi jakąś więź. Z każdym dniem mimo ciągłych docinek względem siebie, zaczyna łączyć ich jakaś więź, a może to uczucie?
Z tego co wiem, to pierwszy romans napisany spod ręki Falkowskiej. I cóż, muszę przyznać, iż jestem oczarowana. Książka wciągnęła mnie w swój wir od pierwszych stron, a poznawanie Iliasa oraz Gabi było dla mnie czystą przyjemnością. Podobało mi się to, że oni ciągle sobie dokuczali, w końcu mówią, ?że kto się czubi ten się lubi?, i jest w tym wiele prawdy. Oboje mają za sobą nieudane związki i oboje nie chcą mieć nowych. Ona przyjechała tutaj, żeby zapomnieć, on z początku uważa, że ona nie jest godna zainteresowania. Jednak każdy kolejny dzień zmienia ich zachowanie. Zaczyna się rodzić między nimi uczucie. Tylko, że on skrywa tajemnice, o których nie chce mówić od razu. Czy zatem Gabi ma szansę na prawdziwy związek z przystojnym chłopakiem za którym oglądają się wszystkie dziewczyny?
Gabi to niezwykle temperamentna dziewczyna, którą polubiłam od razu. Bije od niej pozytywna energia i ma niezwykłe podejście do ludzi. Choć zmaga się ze złamanym sercem, nie pomyślałaby, że to właśnie tutaj na greckiej wyspie spotka miłość swego życia.
Ilias to na pierwszy rzut oka dupek, który zmienia kobiety niczym skarpetki na nogach. Dziś prześpi się z tą, jutro z tamtą. Ach, jakżesz mnie to w nim denerwowało. Zawsze wkurzali mnie tacy faceci. Dopiero z czasem zmieniłam co do niego zdanie, kiedy zaczęła zachodzić w nim zmiana. Wtedy skradł moje serce.
"Kiedy byłem przy niej, stawałem się zupełnie innym człowiekiem. Delikatnym, wrażliwym, a nawet czułym. Przy niej byłem popierdoloną wersją Iliasa, której chciałem się wyzbyć."
Oboje walczą o miłość i rodzące się między nimi uczucie. A jednocześnie walczą też z problemami z którymi się borykają. On jest bogaty, w końcu to syn właściciela hotelu. Zawsze wszystko mu łatwo przychodziło, a ojciec wybaczał mu każde błędy, do czasu, aż sam Ilias musiał zacząć pracować, bo miarka się przebrała. Z początku był sceptycznie nastawiony do tego i kompletnie mu się to nie podobało. Ale później coś się w nim zmieniło. A może to uczucie na niego tak wpłynęło?
Małgorzata Falkowska w swojej najnowszej powieści ukazuje nam, że miłość widziana naszymi oczami, nie zawsze jest tak samo widziana również przez naszą rodzinę. Bywa, że my jesteśmy ślepi na rzeczywistość, nie dopuszczamy do siebie myśli, że jesteśmy wykorzystywani przez naszego partnera, że ona nas krzywdzi i z nas szydzi. I dopiero musi stać się coś, abyśmy my potrafili to dostrzec. Osobiście byłam świadkiem w swojej rodzinie w przypadku podobnego problemu, z tym, że tutaj tą złą stroną była kobieta. Osaczyła sobie pewnego mężczyznę, wręcz go omamiła, próbowała skłócić z rodziną, a on ślepo zakochany brnął w to bagno. Ale w końcu przejrzał na oczy i uświadomił sobie, że to nie jest warte tego wszystkiego i ją zostawił.
"Obiecywałam, że nigdy nie spojrzę na żadnego faceta i wtedy pojawił się Ilias. Człowiek, który burzył wszystko, nad czym pracowałam przez ostatnie tygodnie. Człowiek, który całował mnie z zaskoczenia, nie zapytawszy o zdanie. Tak bardzo go za to nienawidziłam!"
W powieści bohaterowie zostają zmuszeni do wkroczenia w dorosłość. Czas najwyższy wciąć na siebie pełną odpowiedzialność za popełniane błędy. Życie nie zawsze jest usłane różami, i nie zawsze potrafimy radzić sobie w każdej sytuacji, która spada na nas jak grom z jasnego nieba. Człowiek całe życie uczy się na błędach i tak już będzie zawsze. Grunt to umieć się do nich przyznać, i próbować je naprawiać.
Autorka pisze w lekki sposób, nie miałam jakiś większych problemów z odbiorem tejże powieści. Bohaterowie zostali dobrze wykreowani, możemy odczuwać ich emocje na własnej skórze. To osoby o zróżnicowanych charakterach, ale myślę, że każdy z nas może odnaleźć jakąś cząstkę samego siebie u któregoś z nich. Pomysł na fabułę jak najbardziej mi się spodobał, czytając o greckiej wyspie rozmarzyłam się i sama zapragnęłam się na niej znaleźć choć na chwilę. I w gruncie rzeczy, dzięki autorce w pewnym sensie mi się to udało. Czytając odczuwałam wiele emocji, śmiałam się wspólnie z bohaterami, ale przyszedł i taki moment, iż Falkowska złamała mi serce.
I tylko to zakończenie? pozostawię bez komentarza.
"Ilias" to niezwykle piękna historia o miłości, dojrzewaniu i odnajdywaniu siebie samego. To historia, która pozwala uwierzyć, że po burzy zawsze wyjdzie słońce i że w życiu nigdy nie jest na nic za późno. Koniecznie musicie poznać tę historię. Ja już czekam na jej kontynuację. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie