- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ała brudne ubranie. Zupełny dzieciuch był jeszcze z niego. -- Byłaś świadkiem działań odbywających się poza kontrolą demokratycznego państwa. Jak można pozwolić na coś takiego? -- pieklił się, gdy wracali w dół. -- Mamy dowody! -- Pewnie opróżniają jakiś magazyn. Nic w tym nadzwyczajnego. -- Przejrzyj na oczy. Odwalają na boku coś naprawdę poważnego. Młody nadawał jak radio. W pewnym momencie potknął się o korzeń i runął jak długi. -- Ale boli. Kostkę chyba skręciłem. Z trudem się podniósł. Na lewej nodze, faktycznie, stanąć nie mógł. Na domiar złego między sosnami zaczął się jakiś ruch. To szło kilku Rambo. Inga wzięła kuśtykającego Johnnyego pod ramię. Schowali się za butwiejącym pniem powalonego drzewa. ,,Koty", prowadzone przez krępego Latynosa, właśnie ich mijały. W życiu nie była tak blisko amerykańskich sił zbrojnych. Ze swojej kryjówki mogła bez problemów przeczytać nazwiska naszyte na wojskowe kurtki. Gdy zagrożenie minęło, wygramoliła się zza kłody. -- Dasz radę iść? -- zwróciła się do kontuzjowanego alterglobalisty. Johnny tylko jęknął i wsparł się na Indze. *** Staw skokowy spuchł mu fatalnie. Położył obolałą girę na kuchennym stole, a Inga przyłożyła do niej lód. Stuknęli się szkłem. -- Do wesela się zagoi -- pocieszyła chłopaka. -- Szkoda, że nie traktujesz mnie poważnie. -- Johnny zrobił obrażoną minę. Pocałowała go w czoło. -- Nie bądź głupi. Wycieczka była zajebista. Przyniosła mu kilka książek ze swojej dziewczęcej szuflady. -- Znasz temat? -- spytała. Zerknął na okładki. Coś tam przekartkował. -- Klituś-bajduś o UFO. Dobre dla dzieci -- podsumował. -- W twoich czasach to było chyba popularne. -- Wybierz sobie którąś. Będziesz miał co czytać w drodze do Warszawy. -- Nieźli byli ci komandosi, nie? Normalnie, full metal jacket -- zaśmiał się na wspomnienie żołnierzy, którzy o mały włos nie rozdeptali ich w lesie. Inga wyszła, żeby wystawić SUV-a z szopy. Należało wziąć powrotny kurs na Europę. Rzuciła okiem na okolicę, której miała nadzieję więcej już nie oglądać. Akurat z domu Krychowiaka widok był niezły. Jego działka, tak samo jak cmentarz, znajdowała się na jednym z okolicznych pagórków, na uboczu, więc całe Guty miało się jak na dłoni. W tę i nazad wiało cholerną, egzystencjalną beznadzieją i nic nie dało się na to poradzić. Dlaczego jej stary musiał trafić akurat tutaj? Nikt normalny z własnej woli nie wybrałby życia w takim miejscu. Raszewski wspomniał, że Guty są specyficzne. Starszy pan oględnie się wyraził. Specyficzny to był Johnny ze swoimi teoriami spiskowymi, a Guty były najohydniejszą francą świata. Inga cieszyła się, że jej noga nigdy tu już nie postanie. -- No, kulasku! Zamykamy interes. -- Klepnęła w plecy Johnnyego. Wrzucił plecak na tylne siedzenie SUV-a. Tak samo jak rano, wzniósł błagalnie chabrowe oczęta ku niebu. -- Inga, dasz poprowadzić? -- A co z chorą nogą? -- Bardzo proszę... Oddać stery swojej karocy z napędem na cztery koła w obce ręce, to nie było w jej stylu, ale wiedziała, że jeśli odmówi, maruda nie da jej spokoju przez całą drogę. -- Dzieciaku, jestem dla ciebie za dobra -- westchnęła. Usiadł za kierownicą. Ruszył. Zawadził o bramę. Silnik zgasł jak świeczka w przeciągu i szlus. Nie przejechali nawet dziesięciu metrów. -- O Jezu, sorry -- tyle tylko mógł powiedzieć. I nic się nie dało już zrobić. Auto zostało w bramie, a oni w domu. Johnny od godziny usiłował wbić się do internetu i znaleźć kontakt do serwisu samochodowego. Inga sączyła koniak. Właśnie kolejna kropla oleistego trunku spłynęła jej po gardle. -- Odłóż ten telefon. Nic nie wskórasz -- zwróciła się do chł Jesteśmy wykluczeni z wirtualnego świata. Przykro mi. Taka gmina. Jutro przejdę się po wiosce. Znajdę jakiegoś mechanika. Zamiast pokonywać kolejny tunel pod alpejskim masywem, wciąż tkwiła w Gutach. Kiedy Matthias się o tym dowie, dostanie furii. Z jego punktu widzenia mogła robić, co się jej podobało. Poza jednym. Miała być na każde skinienie, gdy w grę wchodziły publiczne występy, takie jak ten w Zurychu. -- Widziałaś? -- Młody wskazał na okno. W mroku jak ślepia kota świeciły dwa nieruchome reflektory, skierowane prosto na dom. Ktoś zaparkował w pobliżu i chciał, żeby go było widać. Postał chwilę i odjechał. Inga wzruszyła ramionami. Jakiś wiejski gnojek się wydurniał. Palant głupi. (C) Copyright by Lira Publishing Sp. z , Warszawa 2018 (C) Copyright by Oskar Salwa 2018 Projekt okładki: Magdalena Wójcik Zdjęcie na okładce: (C) Joe Redakcja: Paweł Pokora Korekta: Marek Kowalik Skład: Igor Nowaczyk Producenci wydawniczy: Marek Jannasz, Anna Laskowska Wydawnictwa Lira szukaj też na: Skład wersji elektronicznej: Marcin Kapusta
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Kryminał, Historyczny, książki na jesienne wieczory, Sensacja, thriller |
Wydawnictwo: | Lira Publishing |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 135x197 |
Liczba stron: | 288 |
ISBN: | 978-83-65838-33-9 |
Wprowadzono: | 22.08.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.