?Może czasami potrzebujemy na chwilę stracić coś z pola widzenia, żeby nasze oczy mogły się znów otworzyć.?
Książka zrobiła pozytywne wrażenie. Ciekawie było zagłębiać się w losy kluczowych postaci, zaś te z drugiego planu barwnie je dopełniały. Powieść o różnych kolorytach miłości, determinującej scenariusze życia, wyznaczającej społeczne role, uczącej podążania emocjonalną ścieżką bliskości z drugą osobą. Jodie Chapman wnikała w najbardziej intymne sfery psychicznych rozważań bohaterów, zwątpienia targające duszami, procesy kształtowania zaufania wobec siebie i innych. Wiele motywów poszukiwania własnej tożsamości, zaplątania w religijne wzorce, kłócące się z tym, co dyktowało rozum i serce, sprawujące władzę nad człowiekiem. Wszystko, co wiązało się z procesem dojrzewania, zwłaszcza mentalnego, Chapman poruszała szczerze i bezpośrednio, jednak otulała miękkimi akcentami zrozumienia drugiego człowieka.
Poruszałam się naprzemiennym tropem wspomnień, mniej lub bardziej ciepłych i radosnych, zimnych i dramatycznych. Czasami autorka sięgała po zbyt intensywne, a nawet ekstremalne, elementy zdarzeń, ale takie właśnie jest życie. Potrafi przyjemnie zaskoczyć i dać nadzieję, a kiedy indziej sprawia przykrość i przynosi cierpienie. Chapman zastanawiała się, jak wiele zależy od naszych postaw i czynów w formułowania osobistego szczęścia i spełnienia? Dlaczego tak trudno poznać nawet bliską osobę i właściwie interpretować jej zachowanie? Czy potrafimy na czas dostrzec coś niesamowitego, co podsuwa nam przeznaczenie, a może za bardzo ufamy w normy prawne i społeczne, za rzadko konfrontujemy się ze stylem otrzymanego wychowania, rodzinnych wzorców, pokoleniowych śladów obecności? Czy faktycznie powinniśmy bać się zmian i zaczynania od nowa? Czego nie mógł tego zrozumieć Salvator z samobójczymi myślami, Anna tłamszona przez brak wiary w siebie, Nick mający problemy z wyrażaniem uczuć, Mathilde widząca wszędzie wrogów?
Wiele nut melancholii, tęsknoty, smutku i żałosności. Wyrzuty sumienia przeplatały się z próbami naprawienia tego, co już nie dało się odkręcić. Ale ?Inne życie? to historia nadziei, której nigdy nie wolno tracić w obliczu tragicznych zdarzeń i ukłucia samotności. Przepracowywania straty w świetle ufności w moc siebie samego, odrzucaniu tego, co toksyczne, krępujące umysł, wyciszające bicie serca. Podążania każdego dnia życia według własnego klucza spełnienia, ze świadomością unikalności, upływu czasu i wielkich szans. Podobało mi się podejście do wspomnień, uwzględnienie ulotności, zniekształceń, zacierania się, życzeniowych postaw właściciela. Spojrzenie na różne obrazy tego samego z przeszłości. Jak bardzo wszystko zależy od perspektywy, pamiętania tak, jak chcemy pamiętać? Nieco zawiodłam się na zakończeniu, było spójne i wiążące wątki, ale wyczekiwałam większego realizmu kierunku obrotu spraw. Bookendorfina
Opinia bierze udział w konkursie