Ludzie zachodu twierdzą, że my – Polacy – jesteśmy zbyt zapatrzeni w przeszłość, a swoje obawy oraz niechęć do niektórych narodowości bezpodstawnie budujemy na podstawie historii. Zapewne tkwi w tym sporo prawdy, rzeczywiście niektóre nasze osądy są skonstruowane na niesłusznych i mocno uproszczonych stereotypach, lecz z drugiej strony wydarzenia minione powinny być dla ludzi nauczką i lekcją na przyszłość. Dlatego też, historii nie tylko powinniśmy się uczyć, ale czerpać z niej również doświadczenie, dzięki któremu można w przyszłości uniknąć wielu błędów. A takie pouczające i przestrzegające przeżycia ukazuje m.in. Gustaw Herling-Grudziński, który przedstawia nam „Inny świat” – inny, choć przecież zbudowany przez człowieka. A może taka jest nasza natura? Taka prawda o nas samych... Dzieło to opowiada o jednym z okresów z życia autora. Jest nim odsiadywanie bezpodstawnego wyroku, za równie bezpodstawne oskarżenie, w rosyjskim łagrze, gdzieś w zakątku skutej lodem Syberii. Nie jest to życie łatwe, niewielu przeżyło tę męczeńską katorgę, zadawaną przez sowietów właściwie każdemu, bez wyjątków, bez ulg. W reżimie komunistycznym ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto mógłby spać spokojnie. Wydaje się, że nawet przywódcy – Stalin, Chruszczow, czy Breżniew – nie mogli być pewni jutra, wszak w każdej chwili mógł znaleźć się ktoś, kto by ich obalił i posłał tam, gdzie wcześniej oni sami posyłali. Niczym dziwnym nie było więc spotkanie w przyszłości w łagrze (o czym mówi i Herling-Grudziński) swego sędziego w tej samej roli, co jego skazańcy. Z tą różnicą, że ci ostatni mieli czystość sumienia. I zahartowane ciała. Choć pojawiają się tu i ówdzie bezczelne głosy negujące istnienie łagrów, to wszystko to, co ukazuje Herling-Grudziński, potwierdzają badania naukowe i prowadzący je historycy. Wszystko miało swoje rozdziały, jak w książce: aresztowanie, katowanie bezbronnych osób, znęcanie się psychiczne i fizyczne, a na końcu ciężkiej drogi czekało istne piekło. Piekło zmrożone lodem. I wykute ciężką pracą milionów niewinnych ludzi, którzy, jak się wydaje, odpokutowywali za grzechy swoich oprawców. Taka była cena socjalistycznie pojmowanej równości, cena za „sprawiedliwe społecznie” rządy reżimu leninowskich popleczników, cena wyniszczenia „kapitalistycznej burżuazji” i wygaszania konfliktu klasowego. A wszystko w imię jednego człowieka, który śmiał napisać o wiele więcej, niż śmieli powiedzieć inni – Karola Marksa. Prawda jest okrutna, Gustaw Herling-Grudziński nie tragizuje, nie robi z igieł widły, nie tworzy apokaliptycznej wizji świata ówczesnych lat. Ten świat po prostu taki był. Takie wrażenia pozostawiają po sobie wspomnienia jednego człowieka, który z całą pewnością, jak kot – przetrwał kilka żyć i chyba tylko cud, albo niebagatelne szczęście ofiarowało nam go, by mógł nauczać nas o tym, co minęło. I my – ludzie przyszłości – nie powinniśmy o tym zapomnieć, bo ci, co nie pamiętają, budują taki – „Inny świat”.
Opinia bierze udział w konkursie