- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.szybko sprawdził, czy pas szahida został założony prawidłowo. Kierowca opasany był ładunkami wybuchowymi i zwojami kabli, których detonacja miała wysadzić nafaszerowany trotylem samochód. Cywile i wciąż jeszcze nieliczni policjanci rozpierzchali się na wszystkie strony przed jadącym z dużą prędkością ambulansem. Samochód wył i świecił jak oszalały. W zamieszaniu i szoku trudno było rozeznać, że nie jest to prawdziwa karetka, dlatego nie mieli żadnych problemów z przejazdem. Gdy zbliżyli się do celu, Khan odłożył swojego AK, po czym uchylił nieco drzwi. - Powodzenia, Abdur. Czekaj na mnie w raju. - Allach jest wielki! - krzyknął kierowca. Ambulans nagle zwolnił z piskiem opon. Khan wyskoczył, przeturlał się po trawniku, po czym zerwał na równe nogi i rzucił biegiem w boczną uliczkę. Jednym spojrzeniem za siebie upewnił się, że Abdur prowadzi rozpędzony ambulans pułapkę wprost na budynek centrum handlowego. Wmieszał się w przerażony, zszokowany tłum miejscowych i cudzoziemców. Z krwią na twarzy wyglądał jak jedna z ofiar zamachu. Bez problemów ominął posterunek policji, na którym kilku funkcjonariuszy usiłowało ogarnąć panikę. Ponad krzykami przerażonych ludzi, wydawanych rozkazów i klaksonów samochodów rozległa się potężna detonacja. Siła wybuchu była tak wielka, że przewróciła kilka samochodów i kilkanaście osób. Khan obejrzał się po raz ostatni. Przed wejściem do centrum handlowego stały płonące szczątki ambulansu, którym przyjechali. Jak okiem sięgnąć, widać było spalone samochody, rozbite szyby, pokruszoną fasadę budynku i wielu zakrwawionych rannych. Kiedy stał i patrzył na ten pokaz siły, czuł dumę. Oto talibowie uderzyli w marionetkowy rząd w samym sercu Kabulu, a on był jednym z bojowników, którzy przyczynili się do tego dzieła. Czy to nie był jawny dowód na to, że Taliban jest wielką siłą? Miał tylko nadzieję, że wśród ofiar będzie wielu cudzoziemców. Allachu akbar! Gdy szybkim krokiem skierował się na umówione wcześniej spotkanie, jego wyczulone ucho wychwyciło kolejną eksplozję i serię z broni maszynowej. Gdzieś z okolicy drugiego centrum handlowego lub kina - ocenił. To oznaczało, że grupy bojowników wciąż walczą. Uśmiechnął się ironicznie, widząc dwa samochody afgańskich służb specjalnych jadące ulicą na sygnale. Za późno, żeby zapobiec atakowi. Szedł ulicami zszokowanego wydarzeniami Kabulu i myślał o planach na przyszłość. Miał tylko dwa cele - zabijać niewiernych i piąć się w górę w hierarchii Talibanu. Nie, nie chodziło mu o własne cele - chciał po prostu zostać szahidem. Tyle że nie za szybko - wcześniej pragnął posłać na łono Allacha te niewierne psy, które odważyły się mówić im, jak mają żyć. Odkąd dowiedział się, kto zabił jego brata, poprzysiągł zemstę - przyjdzie czas, że będzie zabijał Polaków. Ale jeszcze nie teraz. Gdzieś w zasięgu jego wzroku przemykały czerwone ciężarówki straży pożarnej. Odwrócił się jeszcze i spojrzał na bijące w niebo gęste, czarne kłęby dymu. Wciąż słychać było strzały. Jako współtwórca taktycznej części planu i akcji z ambulansem mógł być z siebie dumny. Świat znowu zobaczy na własne oczy, jak słaby jest marionetkowy rząd Hamida Karzaja[6]. Polska, Warszawa, 28 stycznia 2011 Czarny Nissan Patrol zatrzymał się przed domem z ogródkiem na przedmieściach, zgniatając pozostałość po pryzmie śniegu. W samochodzie siedzieli ubrani w ciemne bluzy i dżinsy dwaj oficerowie GROM-u. Paweł Majak wyłączył silnik. Przez chwilę milczeli. - To tu - powiedział wreszcie Majak. - Willa fajna, muszę przyznać. - Chuj tam z willą, zamieniłby ją na pewno na zdrowie. Bogdan Anielak wykrzywił zaambarasowaną twarz. - No tak. Głupio to zabrzmiało. Nie to miałem na myśli. - Wiem, wiem. Majak klepnął ze złością obiema dłońmi w kierownicę. - Miał jeszcze, cholera, w planach basen i altanę, ale jak się zesrało, kasa poszła na rehabilitację. Sierżant Marek Bronowski, jeden z najlepszych speców od ładunków wybuchowych, miał ogromnego pecha. Przeszedł bez szwanku przez Gruzję w sierpniu 2008, a doznał poważnych obrażeń w czasie ćwiczeń. To był trefny ładunek wybuchowy. Majak nigdy nie mógł się pogodzić z takim pechem. Jakby kierowca rajdowy rozwalił się na parkingu przed hipermarketem. Darmowy fragment ROZDZIAł II Darmowy fragment ROZDZIAł III Darmowy fragment ROZDZIAł IV Darmowy fragment ROZDZIAł V Darmowy fragment ROZDZIAł VI Darmowy fragment ROZDZIAł VII Darmowy fragment EPILOG Darmowy fragment Posłowie Darmowy fragment IX zmiana Spis treści Okładka Karta tytułowa Dedykacja DRAMATIS PERSONAE PROLOG ROZDZIAł I ROZDZIAł II ROZDZIAł III ROZDZIAł IV ROZDZIAł V ROZDZIAł VI ROZDZIAł VII EPILOG Posłowie Karta redakcyjna Darmowy fragment
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | książki na jesienne wieczory, Książki o wojnie, Sensacja, thriller, Wojenne |
Wydawnictwo: | Ender |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2012 |
Wymiary: | 144x207 |
Liczba stron: | 416 |
ISBN: | 978-83-62730-08-7 |
Wprowadzono: | 02.07.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.