Co byście zrobili, gdyby jutro nie istniało? Jakie priorytety pojawiłyby się w Waszej głowie, gdyby nie trzeba było myśleć o przyszłości? Tytuł książki sugeruje korzystanie życia bez zważania na konsekwencje, lecz nieprędko dostrzeżemy powody, które sprawiły, że ta powieść została tak nazwana. Niemniej jednak stanowi to idealną kwintesencję kulminacyjnego momentu dla głównych bohaterów. I ktoś by pomyślał, że na niewielkiej wsi niewiele się dzieje... A jednak tam też można czerpać z teraźniejszości, jakby jutra miało nie być... Niestety, ono i tak nadejdzie.
Oliwia jest zwyczajną, miłą dziewczyną z niewielkiej miejscowości. Kocha zwierzęta i prowadzi Mięciutką Dolinę, gdzie dzieci mają okazję spędzić czas z jej alpakami i kózkami. Mieszka z rodzicami i młodszą siostrą, a na jej głowie jest całe mnóstwo obowiązków. Uchodzi za rozsądniejszą z rodzeństwa, niestety przy tym też brzydszą. Na każdym kroku ma ustępować Malwinie, tego się od niej oczekuje, pomimo że obie już dawno przekroczyły próg dorosłości, a jej "lepsza" i młodsza wersja skrupulatnie to wykorzystuje. Dobre serce Oliwii już raz zostało doszczętnie skrzywdzone, obecnie nie wikła się w żadne relacje, najlepiej czując się w towarzystwie zwierząt. I choć potrafi być waleczna, jeśli chodzi o jej bliskich, to tak naprawdę działa tak, by wszystkich zadowolić i nikogo nie urazić. Czy uda się jej zawalczyć o swoje szczęście?
Adam jest zawodowym żołnierzem, a kolejne misje to dla niego chleb powszedni. Jego powrót na wieś to całe mnóstwo plotek oraz rozdrapywanie ran, którym on nigdy nie pozwolił się zagoić, a dotyczą one śmierci jego żony. Nie ma najlepszej opinii wśród sąsiadów, uchodzi za nieobliczalnego i niebezpiecznego, choć nie ma to nic wspólnego z prawdą. Jednak opinia ludzi i doświadczenia życiowe sprawiły, że jest oschły i trudny w relacjach. Absolutnie nie ma planów zakładania rodziny, poniekąd z uwagi na fakt, że doskonale wie z czym wiąże się jego kolejny, hipotetyczny wyjazd na wojnę. Z pewnością cechuje go odwaga, choć on sam nie postrzega siebie w roli bohatera. Czy znajdzie w sobie odwagę, by jeszcze raz zaryzykować swoim sercem?
"Jakby jutro miało nie być" to książka, w którą ogromnie zaangażowałam się emocjonalnie. Rzadko zdarza mi się aż tak zaabsorbować fikcyjnymi wydarzeniami dotykającymi nieistniejących postaci, jednak tu było to silniejsze ode mnie. Raz za razem podziwiałam Oliwię. Przedstawienie jej domowej sytuacji wzbudzało we mnie całe mnóstwo emocji i na jej miejscu urządzałabym takie awantury każdego dnia, że cała wieś by mnie słyszała. A ona potrafiła mierzyć się z przerostem oczekiwań jej bliskich, brakiem szacunku do jej osoby czy nie liczeniem się z jej uczuciami z ogromną pokorą i taktem, choć zdawała sobie sprawę, że takie zachowanie wobec niej nie jest w porządku. Jej kreacja to taka odrobinę teraźniejsza wersja Kopciuszka, natomiast niestety dużo bardziej realistyczna. Postać Adama natomiast jest także scharakteryzowana ciekawie. Ogromnie spodobały mi się wszelkie wzmianki o nim znajdującym się w środku wojny w Afganistanie, rzadko bowiem w literaturze kobiecej można spotkać się z takim przedstawieniem życia żołnierza. Oczywiście, sama odwaga w podjęciu tematu wyjazdów na misję, tego jak wpływają na ludzkie życie ale także mówienie otwarcie o konflikcie w Afganistanie, jest naprawdę świetnym zabiegiem, który stanowi duży atut powieści. Jednak najmocniejszą stroną książki jest po prostu pióro Autorki, ktora potrafi tak wciągnąć w snutą przez siebie opowieść, że dosłownie nią żyjemy. A poprowadzenie wydarzeń? Mistrzostwo! Ale także powód łamania serca i to niejeden raz.. I choć w przełomowym momencie fabuły dość szybko rozwiązałam zagadkę, to historia tu prezentowana nie jest żadnym kryminałem, ją po prostu pisało życie i sam fakt tego, co wymyśliła Autorka i tak dogłębnie mną wstrząsnął. Nie omieszkała też poruszyć wątku, typowego dla mniejszych miejscowości, gdzie na ocenianie i plotki, zawsze znajdzie się czas, a nikt nie myśli o tym, jak raniące mogą być dla innych. Dodatkowo spodobał mi się sposób ukazania relacji sióstr Bartczak- niecodzienny jeśli chodzi o książki kobiece, gdzie zazwyczaj pokazywana jest siła i miłość rodzeństwa, a dla mnie to kolejny pozytyw tej historii i wyróżniający ją element. Dodatkowo, w tej opowieści stawia się na realizm, a nie lukrowaną bajkę, napisaną ku uciesze tłumów. A jeśli chodzi o przeznaczenie- czy warto w nie wierzyć? Odpowiedzi można szukać w tej książce, którą ogromnie polecam!
Opinia bierze udział w konkursie