- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.go bałaganu. Z wiaduktu nad A20, tam gdzie jeszcze w zeszłym roku stał Holiday Inn, rozciąga się niezły widok na okolice dawnego Bethlem. Jest to szare gruzowisko, betonowa pustynia bez oazy, wypełniona ludzikami w białych, szczelnych kombinezonach. Koparki i spychacze uwijają się całymi dniami, żeby zdążyć na rocznicę Wybuchu. W miejscu dawnego Bethlem ma powstać park krajobrazowy i niewielkie muzeum. Zaglądam tu średnio raz w tygodniu - lubię rozmawiać z robotnikami i patrzeć, jak cierpliwie wywożą niekończące się tony gruzu. Czasami mam wrażenie, że kawałki betonu, z którego zbudowano to miasto, nie znikną już nigdy i w ten sposób Bethlem będzie istniało nadal, mszcząc się na nas wszystkich. 3 Bethlem, dzień Wybuchu Kiedy usłyszałam huk i jeszcze inny dźwięk: przejmujący, dobywający się z wnętrza miasta jęk, wiedziałam, że zaraz wszystko się zmieni. Może to dziwne, ale wcale się nie przestraszyłam. Ja, Maja Wilk, chciałam, żeby Zeus lub inny dawny bóg wymierzył temu miastu karę. Ucieszyłam się na myśl, że będą kłopoty i zamieszanie, co wprawi w bezradną konsternację panią Barnes, dyrektorkę szkoły, oraz innych ludzi, których twarze były zawsze suche i zacięte jak twarze wojowników z ryciny wiszącej przed pokojem nauczycielskim. Z zadowoleniem patrzyłam, jak rozdzierający niebo błysk przegania mgłę nudy, a w powietrzu unoszą się złowrogie czarne punkciki. Przejęłam się tylko moimi rodzicami: im na pewno nie spodoba się to trzęsienie ziemi. Ojciec nie lubi zmian, nawet najdrobniejsze szczegóły, takie jak miejsce na kapcie, godziny posiłków czy dzwonek w telefonie, muszą mu się układać po staremu. Mama ma bardzo wrażliwy słuch i nie cierpi hałasu. Gdy za głośno się śmieję, zatyka sobie uszy i masuje skronie. Zmęczonym głosem prosi, żebym zachowywała się ciszej. Dochodziła czwarta. Zwykle o tej porze jestem na basenie, mam treningi cztery razy w tygodniu, ale dzisiaj niestety nici z pływania, bo idziemy do dentysty. Mama miała wyjść z pracy trochę wcześniej, byłyśmy umówione na piątą. Zapewne właśnie wstaje od biurka, zerka na zegarek po całym dniu pakowania dokumentów do kopert, kopert do worków, worków na specjalne wózeczki i idzie na chwilę do taty, stojącego przy pulpicie z setką landrynkowych przycisków. Żegnają się, ona cmoka go w policzek, prosi, żeby coś dla nas ugotował, bo po wizycie zajrzymy jeszcze do księgarni, tak mi obiecała. Rodzice rano wychodzą razem, po południu razem wracają do domu, jednak w ciągu dnia prawie w ogóle się nie widują - Zakład jest ogromny, cały z betonu, jak zamek gigantycznego potwora z wklęsłą w talii wieżą albo raczej kominem, przez który wydostaje się skłębiona jak wata cukrowa para wodna. Ludziom z zewnątrz nie wolno tam wchodzić. Trzeba mieć w sobie specjalny implant, tylko wtedy metalowa bramka przy wejściu automatycznie się otwiera. Wyobrażam sobie - bo rodzice nie chcą o tym rozmawiać - że zakładanie tych implantów musiało być jak szkolne szczepienie na grypę: zebrali wszystkich w jednej sali, pielęgniarka przetarła skórę wacikiem, wprowadziła do środka to coś, co rejestruje każdy A potem szybka dezynfekcja, uśmiech i następne ramię. Kilka razy, myjąc mamie plecy, próbowałam dostrzec jakiś ślad po tajemniczym ukąszeniu, ale jak dotąd niczego się nie dopatrzyłam. Kiedyś naprawdę mi zależało, żeby odwiedzić ich w pracy. Uważałam, że skoro oni znają moją szkołę, to i ja powinnam wiedzieć, jak wygląda miejsce, w którym spędzają większość dnia. Nie było to chyba zbyt wygórowane żądanie i wiem, że gdyby to zależało tylko od nich, na pewno by się zgodzili. Rodzice mojej przyjaciółki Ardiany, którzy jako nieliczni nie pracują w Zakładzie - prowadzą niewielką restaurację i często pozwalają jej się bawić na zapleczu. Też bym tak chciała, ale to niemożliwe. Dawniej wyobrażałam sobie, że moi rodzice mają tam w Zakładzie klasę i ławki, i refektarz, a także nauczycieli, woźną oraz sekretarkę. Co rano wkładali przecież swoje mundurki - nie takie ładne jak mój szkolny strój: granatowy z białym kołnierzem i czerwoną wstążką, ale również ciemne, z grubego materiału i ze srebrnymi guzikami podobnymi do moich. Wiem, że tata przebiera się w pracy jeszcze raz, wkłada śmieszny biały uniform, w którym wygląda jak kosmonauta, a na ręce naciąga gumowe rękawiczki. Całkiem niedawno pokazali mi po raz pierwszy zdjęcia z pracy, było to z okazji wizyty jakiegoś ministra. Wtedy wreszcie zobaczyłam, jak wygląda ta ich ,,szkoła": ogromna hala wypełniona pulpitami z tysiącem przycisków, trochę jak wnętrze statku kosmicznego, nowoczesne komputery i mnóstwo białych ,,kosmonautów". Podpis pod fotografiami głosił: ,,Profesjonalna kadra Zakładu czuwa nad bezpieczeństwem energetycznym całego kraju". Zachow
książka
Wydawnictwo Mando |
Data wydania 2019 |
Oprawa twarda |
Liczba stron 328 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | wysyłka 24h |
Kategoria: | Fantastyka, Science-fiction, Post-apokalipsa, książki na jesienne wieczory, książki o Czarnobylu |
Wydawnictwo: | Mando |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2019 |
Wymiary: | 150x210 |
Liczba stron: | 328 |
ISBN: | 9788327717238 |
Wprowadzono: | 11.09.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.