Postanowiłam trochę odsapnąć od wszelkich thrillerów, kryminałów czy sensacji, a skupić się na nieco lżejszych historiach. Kiedy przyszła do mnie książka "Jedno życzenie" Nicholasa Sparksa przeczytałam ją jednym tchem. Ta książka przypomniała mi czasy, kiedy głównie sięgałam po taką właśnie literaturę. Kiedy się wzruszałam, czytałam o pięknej, wzajemnej, czystej miłości, a opowiedziana historia niosła ze sobą głębsze przesłanie. Super więc było znów przeczytać powieść Sparksa, który jest w świetnej pisarskiej formie, dlatego już zamówiłam kilka jego kolejnych obyczajówek, bo on jak nikt potrafi oczarować Czytelnika.
Lekkie pióro autora sprawia, że właściwie książka "czyta się sama", dosłownie płynie się przez kolejne strony, zżywając się bardzo z bohaterami i kibicując im mocno. To opowieść o tym, że na miłości nigdy nie jest za późno, że przychodzi czasem zupełnie niespodziewanie i jest silniejsza aniżeli strach. Subtelna historia, która sprawiła, że moje serce rozpadło się na milion kawałków, przeżywałam ją nawet długo po przeczytaniu książki.
Maggie w wieku piętnastu lat zostaje wysłana przez swoją bardzo katolicką rodzinę by nie przynieść wstydu rodzinie do ciotki, która mieszka na wyspie oddalonej o setki kilometrów. Dziewczyna nie jest zachwycona tym faktem. Jednakże z biegiem czasu i poznaniem młodego mężczyzny zaczyna przywiązywać się do nowego miejsca i rozwijać swoją pasję, którą zaraził ją chłopak. Mija wiele lat, Maggie rozwija skrzydła, staje się szczęśliwą wewnętrznie kobietą i spełnioną zawodowo sławną fotografką. Niestety nigdy nie wiemy co szykuje nam los. Główna bohaterka bowiem słyszy druzgoczącą diagnozę, zaczyna przegrywać walkę z wyniszczającą chorobą. W związku z tym ma jedno wielkie marzenie. Czy uda jej się je spełnić przed śmiercią?
Dawno nie czytałam tak emocjonującej książki, rozedrgała moją duszę, zapadła w pamięć. Wyjątkowa! Zdecydowanie polecam! Warto zaopatrzyć się w chusteczki, bo zapewniam, ze obok tej historii nie można przejść obojętnie.