Czytając pierwszą część, jak wiele czytelniczek byłam zachwycona księciuniem. W drugiej zaskoczył mnie, pokazując swoje prawdziwe oblicze, w trzeciej części, to już miałam ochotę go udusić? Dobra, nie będę zdradzać, co jeszcze bym mu zrobiła. Jednakże czułam, iż jego zachowanie ma drugie dno. Wiedziałam, że coś jest nie tak i się nie myliłam. Czwartą część z serii arabskiej możemy przeczytać również z perspektywy Omara, który zdradza nam swoją tajemnicę. To jest ogromny plus dla tej serii, bo brakowało tego męskiego ?głosu?. W dodatku ta perspektywa pomaga nam zrozumieć człowieka, którym kierowała choroba. Ten człowiek wyrządził Izabeli naprawdę ogromną krzywdę, chociaż nie do końca wiemy, co w tej historii było prawdą, a co nie. Aczkolwiek będę trzymać się treści. Iza jak wiele dziewczynek zapewne snuła o swoim własnym księciu, o pałacu i o innych przyjemnościach, jakie mieliśmy okazję zobaczyć w bajkach. Pewnego dnia, to marzenie się ziściło. Miała księcia, który darzył ją bezgraniczną miłością, do tego pałac, suknie, służbę. To było piękne, kobieta sama nie mogła w to uwierzyć, a jednak została szczęściarą? ale, czy aby na pewno to było szczęście?
Najpierw pojawia się druga żona, a nie? wróć, to Izabela była drugą żoną, nie pierwszą. Nie była jedyną, musiała dzielić się swoim ukochanym mężem. Ku zdziwieniu nie znienawidziła Aiszy, wręcz przeciwnie, stała się dla niej, jak siostra. Później zaczęły się pojawiać problemy z Omarem. Iza stała się nieufna w stosunku do męża, który nie mógł tego znieść i rozwiódł Izę. Jednakże nie do końca było, jak uważała. Zanim wróciła do Polski, niestety czekały na nią kolejne przeszkody, tym razem więzienie, ale udało się, wróciła. Wtedy pojawił się jej Anioł stróż: Dawid Ancer, którego poznaliśmy w pierwszej części. To on po części był odpowiedzialny za ślub Izy i Omara. Ancer był przeciwieństwem księcia. Aczkolwiek można go uznać za tego z bajki. Para zbliżyła się do siebie, czego owocem był ich syn, ale niestety ich spokój nie trwał zbyt wiele. Oczywiście ponownie pojawia się Omar, który daje wybór Izabeli: On i jej życie, albo dziecko. Oczywiście Iza wybrała nowe życie, które rosło pod jej sercem, ale to wiązało się z zapłatą. Musiała oddać swoje życie, za życie syna. I tak też było, Omar był gotów zabić z zimną krwią, ale dlaczego tego nie zrobił? Kto pomógł Izabeli bezpiecznie dotrzeć do Polski, a co sprawiło, że Omar po kilku latach postanawia odwiedzić żonę? Jaki miał w tym cel? Tylko prosić o wybaczenie? A może to kolejna intryga z jego strony?
Jego głos, to podsumowanie całej historii Izabeli i Omara. Dowiadujemy się, co kierowało księciem, kiedy Izabela stała się jego żoną. Autorka wplątała w historię nieco medycyny, dzięki czemu możemy zrozumieć, z czym zmagał się Omar. Szczerze powiedziawszy, nie miałam zbytnio wiedzy na ten temat, więc to duży plus.
Pierwszy raz w życiu nie potrafię dokładnie określić, co czuję, po przeczytaniu książki. Targają mną takie emocje, że nie mam pojęcia, jakbym odpowiedziała na pytanie, jakie zadała autorka na samym końcu książki: Czy byłabym w stanie wybaczyć Omarowi?
Szczerze, nie wiem. Musiałabym wejść w skórę Izabeli i poczuć to, co ona, żeby dokładnie zrozumieć jej uczucia. Ciężko jest ocenić człowieka, którego znamy tylko z książki. Pytanie zadane przez Beatę Majewską wymaga porządnego zastanowienia, zanim udzieli się na nie odpowiedź.
Podsumowałam wam trzy poprzednie części, bo nie chcę zdradzać wam fabuły z czwartej. W tej dzieje się tyle, że opadnie wam szczęka. I będzie taki moment, że przestaniecie czytać i nie będziecie mogły uwierzyć, w to, co się tam dzieje. Wiele czytelniczek ponownie zakocha się w Omarze, zapewne niektóre, jak ja będą miały mieszane uczucia. Jednakże najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby to głównej bohaterce było dobrze, a nie nam :)
Seria arabska, to jedna z moich ulubionych, do której na pewno wrócę za kilka lat, i którą będę polecać wszystkim fankom romansów. Nie tylko ze względu na świetną fabułę, która daje nam ogrom emocji, ale i ze względu na to, żeby więcej kobiet ją przeczytało. Dlaczego? Ku przestrodze, bo nie wszystko złote, co się świeci.