Ludzie sądzą, że sny nie są prawdziwe, bo nie ma w nich materii, cząstek. Ale sny są prawdziwe. Składają się z punktów widzenia, obrazów, wspomnień, żartów, straconych nadziei. [Neil Gaiman ?Sandman?]
O prawdziwości snów przekonuje się, za każdym razem, gdy zasypia, szesnastoletnia Mallory, bohaterka powieści Doroty Wieczorek Jesień magii. Sny zresztą w tym przypadku to delikatnie powiedziane. Mallory ma koszmary, które ożywają, gdy dziewczyna otwiera oczy.
Okazuje się, że sny nastolatki to bardzo rzadkie umiejętności magiczne, a osoby które potrafią przenosić nocne wizje nazywane są śniącymi. Sny Mallory stanowią pewnego rodzaju bilet wstępu do innego, równoległego świata.
Razem z ojcem nie zagrzewają nigdzie miejsca i ciągle podróżują, by nie dać się odnaleźć przez tych, dla których umiejętności dziewczyny są wiele warte. Przez ten koczowniczy tryb życia Mallory nie jest zbyt szczęśliwą nastolatką, nie ma przyjaciół, bo jak tu się zaprzyjaźnić, gdy wokół dzieją się dziwne rzeczy i bez końca trzeba zmieniać miejsce zamieszkania.
Przeprowadzali się tak często, że Mallory nie umiała nawet przypomnieć sobie wszystkich miejsc, w jakich dotąd mieszkali. Twarze poznanych ludzi, budynki? Wszystko mieszało się w bezładną mozaikę wspomnień. Wyraźnie pamiętała jedynie same momenty porzucania kolejnych kryjówek, bo zwykle poprzedzały je przeróżne wypadki.
Niezbyt często sięgam po literaturę dziecięcą, a ta książka dedykowana jest dla dzieci w wieku 12+ [Harry Potter jest wyjątkiem, ale przecież to Harry Potter]. Nie miałam więc okazji zapoznania się z twórczością Doroty Wieczorek ? to moje pierwsze z nią spotkanie. Nie żałuję, choć uważam, że przeciętny dwunastolatek może mieć trudności z odbiorem Jesieni magii, a może się mylę, w końcu dawno minęły czasy, gdy miałam bliższy kontakt z dziećmi w tym wieku.
Dorota Wieczorek nakreśliła postać Mallory całkiem dobrze. Dziewczyna została przedstawiona autentycznie, realnie i myślę, że niejedna nastolatka może się z nią identyfikować. Jestem prawie pewna, że dwunastolatkowie z chęcią zamieniliby się miejscami z Mallory. Może odrobinę mnie bohaterka irytowała, ale ja już wyrosłam z takiej literatury.
Autorka przy komponowaniu powieści posiłkowała się jedną z baśni Charles?a Perraulta Śpiąca królewna [rozpropagowana po ponad stu latach przez braci Grimm]. Wyszło to bardzo zgrabnie. Oczywiście w Jesieni magii mamy rzecz jasna śpiącą królewnę, czarny charakter, zaczarowane wrzeciono, magiczny sen oraz zaklęcia i magię w czystej postaci. Czarodziejów, krasnoludy, elfy i ? smoki.
Najnowsza powieść Doroty Wieczorek jest naprawdę niezła. To fantastyka, która może się podobać nastolatkom. Książkę czyta się bardzo szybko i płynnie. Jest to zasługą lekkiego pióra autorki, mnogości dialogów i niewielkiej ilości nużących opisów.
Jesień magii polecam przede wszystkim młodym czytelnikom lubiącym fantasy. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie