Nowa powieść historyczna Marii Paszyńskiej, piękna i wzruszająca.
Przeczytałam tak wiele książek o wojnie i już wydawało mi się, że w pewnym momencie nastąpił nimi przesyt, ale są jednak takie autorki, których książkom nie potrafię się oprzeć. Przeczytałam już kilka powieści Marii Paszyńskiej, więc doskonale wiem, jak wspaniale pisze i potrafi tworzyć niezwykłe historie oparte na faktach. Książki autorki przyciągają uwagę, bo jak mało kto potrafi przybliżyć różne fakty historyczne i zaciekawić nimi do tego stopnia, że po zakończeniu lektury ze zdziwieniem się stwierdza, że to już koniec. Maria Paszyńska w swojej najnowszej powieści, kolejny raz udowodniła, że jest mistrzynią w łączeniu faktów historycznych z fikcją literacką, tak by czytający, był przekonany, że wszystko, co w niej zawarła, jest prawdą. Inspiracją do napisania powieści, były słowa Marka Eldmana o konieczności zmiany mitu getta.
Takie getto przedstawia Maria Paszyńska w swojej najnowszej powieści, oczami stworzonych przez siebie bohaterów. Zarówno tych, którzy mieszkali tu od zawsze, jak Marek, Franek, czy Noemi, a także tych, którzy zostali zmuszeni do przeprowadzenia się tu z zewnątrz z powodu swojego pochodzenia, jak Andrzej i Anna. Maria Paszyńska pisze w posłowiu, że zebrała się na odwagę, by napisać o życiu, a nie tylko o męczeństwie i śmierci. Bo była miłość w getcie, była przyjaźń, były pasje, były chwile uniesień, radości i zachwytu. Było życie ? mimo wszystko. Kto wie, jak dalej pisze autorka czy nie najwyższą formą oporu było właśnie owo uparte trzymanie się życia tych, których skazano na nieistnienie. "jeśli jutra nie będzie to piękna emocjonalna opowieść o zwyczajnym życiu w cieniu Zagłady, historia o młodych ludziach, opowiedziana ich głosem. Gdzieś tam przecież istnieli ci młodzi ludzie, którzy chcieli kochać, realizować swoje marzenia, chcieli po prostu żyć.
W sobotę 16 listopada 1940 roku bramy getta się zamknęły, a wraz z nią świat, który wcześniej znali. Za tym murem nagle znalazła się jedna trzecia Warszawiaków. Części z nich mieszkających tu od zawsze, nie sprawiało to aż takiej różnicy, ale pozostałym o wiele trudniej było się przystosować i pogodzić z narzuconą przez Niemców rolą.
Gdy pierwszy szok minął ludzie w przestrzeni okolonej murem, próbowali budować nowe życie.Każdy w getcie próbował sobie jakoś radzić, choć żal wszystkim ściskał serce, na widok Niemców traktujących swoje psy lepiej, niż ludzi uwięzionych za murem. Uwięzieni ludzie skupili się na życiu, na tym, co tu i teraz. Bo czy mogli coś zrobić, by przeciwstawić się Niemcom? Przecież każdy objaw niesubordynacji był natychmiast karany śmiercią.
Paszyńska przy okazji opowieści o losach Anny i Andrzeja Zatorskich oraz Marka Goldmana i Franka Kajzera prezentuje cały przekrój żydowskiej społeczności. Przedstawia ludzi, którzy, chcieli żyć i tym życiem się cieszyć, pokazuje, jakie mieli marzenia, plany, zanim zniszczył je wybuch wojny, a potem niemiecka polityka wobec podbitego narodu, a szczególnie pochodzenia żydowskiego.
Maria Paszyńska kolejny raz udowodniła, że potrafi pięknie opowiadać, tworzyć niecodzienne historie, których nie będzie się w stanie zapomnieć. W "Jeśli jutra nie będzie" autorka, jak zawsze, wspaniale połączyła fakty historyczne z fikcją literacką. Ta powieść mną wstrząsnęła, chyba najbardziej ze wszystkich, które autorka napisała. Nie wiem, czy to zasługa kreacji głównych bohaterów, którym towarzyszyłam przez całą powieść, czy przedstawionych obrazów pełnych bólu i niesprawiedliwości, czy tego, że wiele faktów, zdarzeń jest prawdziwych i dotyczy autentycznych postaci. To rozdzierająca serce opowieść o nadziei, walce o wolność i miłość. Takiej prawdziwej na śmierć i życie. Przejmująca i smutna, bo nie tak miało być, nie tak miało wyglądać życie wielu młodych ludzi, którzy z dnia na dzień nagle musieli dorosnąć i nie było dane im się zestarzeć.
Czy kiedykolwiek nastąpi moment, gdy już nie będzie trzeba opowiadać o tym, co spotkało ludzi w getcie, traktowanych gorzej niż zwierzęta? Ludzi, którzy chcieli tylko żyć. To, co zrobili Niemcy, w imię chorej ideologii Hitlera, niszcząc innych, tylko dlatego, że byli Żydami. Moim zdaniem nigdy. Nigdy nie będzie dość, wciąż na nowo trzeba o tym mówić i pisać, zwłaszcza teraz, gdy na naszych oczach kolejni robią to samo.
Opinia bierze udział w konkursie