Jestem gotowa. Od samego początku lektury zastanawiałam się nad tytułem. Nie mogłam zrozumieć, do czego zmierza autorka, dokąd prowadzą losy bohaterki i na co jest gotowa. Ale w pewnym momencie zrozumiałam znaczenie tych słów. I chylę czoła przed zachowaniem Rozalii i jej gotowością do przyjęcia tego, co zafundował jej los ?
Rozalia wychowywała się w patologicznej rodzinie, w której obecny był w nadmiarze alkohol. Rodzice nie zajmowali się córką, ciągle imprezowali. Dziewczyna nie miała dobrych wzorców do naśladowania. I jej życie zmierzało w złym kierunku, powoli się staczała naśladując rodziców. Nawet jej przyjaciółka, Michalina, nie mogła jej powstrzymać. Ale nieoczekiwanie pojawił się on ? Maksymilian, dobrze zapowiadający się młody muzyk. Dzięki niemu dziewczyna się zmienia, zaczyna dbać o siebie i odnajduje szczęście. Dziwi się, że to właśnie na nią chłopak zwrócił uwagę, ale nie zawsze w życiu wszystko jest oczywiste i do przewidzenia. Młodzi są szczęśliwi i pełni radości, tym bardziej, że na świat ma wkrótce przyjść owoc ich cudnej miłości. Jednak ich radość zostaje stłumiona, gdy dociera do nich tragiczna wiadomość. Okazuje się, że dziewczyna jest chora na raka. I przyszła matka ma jeden cel, uratować życie małej istotki. Tylko to się liczy, aby dziecko urodziło się zdrowe. Jaki scenariusz przewidział dla nich Pan? Na jaką próbę zostaną wystawieni młodzi, pełni zapału i chęci życia, ludzie ? Czy Rozalia będzie na tyle silna, aby pokonać chorobę? Nie opuszczajcie jej, bądźcie z nią do końca ?
Mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że Jestem gotowa to dość przewidywalny romans, który nie powinien mieć miejsca. On - z dobrego domu, ona ? dziewczyna z patologicznej rodziny. Dwa różne światy i inne cele do osiągnięcia w życiu. Jednak jest coś ponad nimi, co łączy niemożliwe i nierealne. To miłość. Piękna i czysta. Nieoczekiwana i nieskazitelna. Ona jest ponad wszystko i jej nie sposób ubrać z żadne ramy. Powieść w pewnej chwili nabiera innego znaczenia i reprezentuje ważne wartości. Walka z chorobą, ale i z samym sobą. Pokazuje, jaką moc ma przyszła matka, i jak walczy o życie nienarodzonego dziecka. Liczy się owoc miłości, nawet kosztem własnego życia. Bohaterka codziennie walczy z chorobą, chemia ją wykańcza i wycieńcza, ale ona się nie poddaje. Ma dla kogo żyć.
Przekonajcie się, ile kobieta może mieć w sobie mocy i energii, jak potrafi przeciwstawiać się chorobie i walczyć o przyszłość rodziny. Obraz smutny, ale napawający optymizmem, dający siłę i napęd do pokonywania wszelkich trudności. Warto brać przykład z postawy Rozalii, kobiety odważnej i niepokonanej.
Zasmuciła mnie autorka zakończeniem, wszystko wskazuje na ciąg dalszy historii. Ale ile mam czekać? Ja sobie dopowiadam zakończenie, i oczywiście jest ono z happy endem. Tylko nie znam zamysłów autorki. Czekam z niecierpliwością na dalsze przygody Rozalii i jej rodziny, proszę nie trzymać mnie długo w niepewności.
Polecam, powieść stawia przed nami wiele pytań, skłania do refleksji i głębszej zadumy nad życiem. I przede wszystkim uczy, jak się cieszyć z tego co mamy, jak celebrować każdą chwilę i każdy nowy dzień ? Nie wiadomo, co los szykuje dla nas jutro ?
Opinia bierze udział w konkursie