Marcin pracuje na wymarzonym stanowisku i można by powiedzieć, że ma wszystko to, o czym marzy każdy- jest przystojny, inteligentny, otoczony przez prawdziwych przyjaciół. A jednak życie uczuciowe tego młodego mężczyzny stanęło w martwym punkcie. Co prawda nie narzeka na brak zainteresowania u płci przeciwnej, mimo to nie potrafi odnaleźć "tej jedynej". Gdy na jednym z wyjazdów poznaje Katarzynę, wydaje mu się, że to właśnie ona odnalazła drogę do jego serca. Szybko jednak okazuje się, że kobieta nie potrafi radzić sobie z zazdrością i Marcin marzy już tylko o urwaniu kontaktu. A wtedy na jego drodze ponownie staje kochanka sprzed lat...
Czy mężczyzna odnajdzie w końcu swoje szczęście?
Rzadko sięgam po romanse. I to nie to, że nie lubię- po prostu większość historii, na jakie natrafiłam przez te wszystkie lata, napisane były "na jedno kopyto": powielone schematy, odgrzewane historie. Słowem: nic ciekawego. Co jakiś czas lubię jednak sprawdzić, co w trawie piszczy i jeżeli książka zainteresuje mnie opisem, sięgam. Tak było właśnie w przypadku Jesteś. Wydawało mi się, że opowieść o Marcinie może mieć w sobie coś, co przyciągnie mnie na dłużej. No właśnie, wydawało mi się.
Mam wrażenie, że historia miłosna nie może obejść się bez przystojnego, bogatego i mądrego faceta oraz bez pięknej, acz problematycznej w jakiś sposób kobiety. W tym wypadku jednak to Marcin staje się głównym bohaterem i to z jego perspektywy poznajemy kolejne wydarzenia. Skrupulatnie dzieli się z nami swoimi uczuciami, przemyśleniami. Wydaje się być całkiem pozytywnym bohaterem, ale...
No właśnie, zawsze to magiczne "ale". Patrząc na tempo, w jakim mężczyzna się zakochuje i odkochuje, jestem w szoku. Moim zdaniem powiedzenie komuś "kocham Cię" i określenie go mianem "tej jedynej" czy "tym jedynym" wymaga trochę czasu, bardzo dobrego poznania się. A nasz Marcinek oczywiście nie miał problemu, by po kilku tygodniach, gdy w żołądku szaleją jeszcze motylki, a całkiem udany seks podnosi poziom endorfin, wyznać miłość poznanej niedawno Katarzynie. A później wielkie zdziwienie, że wybranka jednak ma jakieś wady. I co wtedy? Odsuwanie się i szukanie kolejnej wybranki. Rozumiem, jeżeli to byłaby historia o nastolatkach, bo wtedy człowiek nie myśli do końca racjonalnie, inne jest też podejście do życia. Ale osoby, które mają po trzydzieści czy więcej lat? Naprawdę?
Żebyśmy się nie nudzili, żeby nam nie zrobiło się zbyt słodko od tej płomiennej miłości, w życiu bohaterów ciągle coś się psuje. A to Kaśka zrobiła scenę i para się rozstała, a to jej przyjaciółka podrywa Marcina... no cóż, naprawdę, nie narzekajcie na nudę. Szkoda tylko, że te dramaty są po prostu śmieszne. Te, które wymieniłam, to tylko dwa z całej ich gamy- przypominam, że książka ma prawie czterysta stron. Te ich wyimaginowane problemy są nie tylko śmieszne, ale zwyczajnie irytujące. A może inaczej- dorośli bohaterowie, którzy zachowują się jak dzieciaki są irytujący. Infantylne zachowania, szukanie sobie problemów na siłę, obrażanie się o byle co... nie wiem, jak wy, ale ja miałam ogromny problem, by dotrzeć do końca tej historii.
I wiecie, co jest najgorsze? Że może pomysł na fabułę nie był do końca zły- natrafiałam na o wiele gorsze. Ale to, w jaki sposób zostali stworzeni bohaterowie, ich zachowanie, całkowicie dla mnie skreśla tę książkę. Już dawno lektura mnie tak nie wymęczyła.