Są takie książki, które przeżywa się całym sobą. Które przeszywają serce i umysł, które na zawsze zapadają w pamięć. Nieraz mocno poturbują, przeciągną po podłodze, wywołają szereg sprzecznych uczuć, łez i złości. Jednak po wszystkich zawirowaniach, niedogodnościach, przez które przejdzie się z mocno uniesioną głową, przyniosą ukojenie, spokój, wyciszenie i przeświadczenie, że dobrze się zrobiło. Że niezależnie od potknięć, wybojów na drodze, jesteśmy w stanie przezwyciężyć wszystko dzięki sile, determinacji i osobom, które w kluczowym dla nas momencie, wyciągną do nas pomocną dłoń.
Kolejna wspaniała powieść od Moniki, która skradła całą moją uwagę. Zawładnęła całym moim światem na kilka godzin. Czas przestał dla mnie istnieć, nie słyszałam dźwięków. Odizolowałam się od dnia codziennego, by wkraść się choć na chwilę do miejsca, w którym rozgrywa się akcja książki. Stałam się cichym obserwatorem rozgrywających się tam wydarzeń. Mogłam obserwować bohaterów, chłonąć ich emocje, przeżycia. Widzieć ich ból, radość, szczęście, niemoc i bezradność. I choć nie mogłam ich przytulić, ukoić ich emocji, sprawić, by ich zmartwienia odeszły w niepamięć, to stali mi się bardzo bliscy. Namacalni, żywi, na wyciągnięcie ręki. Gdzieś tam żyje Weronika, która próbuje być silną kobietą, która stara się sobie ze wszystkim poradzić, jednak widmo komornika, problemy z córką i kłopoty sercowe sprawiają, że powoli upada. Jej skrzydła stopniowo są podcinane, gdy kolejne problemy wychodzą na światło dzienne. Antosia, która musi się zmagać z przemocą rówieśniczą, z brakiem wsparcia ze strony szkoły, z bolesnymi emocjami, które potęgują chęć targnięcia się na swoje życie, bo nie potrafi sobie poradzić z odrzuceniem i niesłusznymi oskarżeniami. Krzysztof, który zabiega o względy kobiety. Złości się, kiedy nie otrzymuje sto procent uwagi osoby zainteresowanej, mocno romantyczny. I Artur, który się pogubił. Popełnił błąd, który odebrał mu to, co powinno być dla niego najważniejsze. Który nieporadnie próbuje naprawić, to co zepsuł, jednak ciągłe odwoływanie zaplanowanych spotkań z córką, przysparza więcej niechęci ze strony byłej żony i oddalenia się relacji jego ukochanej pociechy.
To bardzo życiowa, emocjonalna historia o zagubieniu, niepewności, bezradności, niemocy, krzywdzie rówieśniczej, o niesłusznych oskarżeniach, o odizolowaniu, zdradzie, o utracie zaufania, o smutku, bólu, rezygnacji, rozdarciu między własnymi potrzebami, a innymi, o chęci ucieczki przed całym światem, o tym, że jest się złą matką, źle zorganizowaną i że wszystko wymyka się spod kontroli, a my nie mamy na to żadnego wpływu. Ale również jest to opowieść o determinacji, o ogromnej sile, marzeniach, miłości matki do córki, o odnajdywaniu wewnętrznej mocy, by stanąć na nogi, o tym, że warto prosić o pomocną dłoń, gdy wali się świat w posadach, a my nie potrafimy sobie poradzić z zaistniałą sytuacją. O tym, że otaczają nas ludzie, dla których nie jesteśmy obojętni. Wyciągną pomocną dłoń, pomogą otrzepać spodnie, z brudu, w którym ugrzęźliśmy, przytulą, pokrzepią serce, dadzą mentalnego kopa do działania, wysłuchają, doradzą i po prostu będą bez względu na wszystko.
Książki Moniki mają w sobie niezwykłą magię, czar. Opisuje zwykłą szarą codzienność, nasze jasne i ciemne strony mocy, z tym z czym nie potrafimy sobie poradzić i to, co sprawia nam ogromną radość. Jednak za każdym razem tą rzeczywistością potrafi mocno zawładnąć. Otulić niczym ciepły koc, dać wiarę, że po burzy wzejdzie słońce, że nie powinniśmy się poddawać, gdy wali się świat, tylko dążyć do tego, by uwolnić się z tego dołka, do którego trafiliśmy. Kolejny raz zanurzyłam się w magicznej krainie ciepła, delikatności, wrażliwości, czułości. Pojawią się nieraz zawieruchy, trzęsienia ziemi, które zniszczą wszystko wokół, sprawią, że trzeba będzie wszystko od nowa odbudować. Nie zabraknie jednak tej opiekuńczej ręki, która poprowadzi przez trudne meandry codzienności. Przyjaciela, który będzie szeptał do ucha, że wszystko jakoś się ułoży. Że jesteśmy silni, trudności zawsze znajdą się na naszej ścieżce, jednak to od nas zależy i od naszej determinacji, jak je ominiemy, jak pokonamy i pozostawimy za sobą.
Złapcie na chwilę tego pięknego motyla, jakim jest książka ,,Jesteś głosem mojego serca. Doceńcie jego wyjątkowość, barwę, delikatność. Dotknijcie skrzydeł, spójrzcie na jego kształt. Nie znajdziecie drugiego takiego samego. Każdy ma coś w sobie, co ich odróżnia. Kolor, kształt, wielkość. Jeden ma ułamane skrzydło, drugiemu brakuje czółki, trzeciemu nogi, jednak każdy z nich stara się przetrwać, bez względu na wszystko. Gdy już go złapiecie i docenicie, postarajcie się później go wypuścić, bo na dłuższą metę piękno straci swój blask, straci swoje chęci do życia i już nie będzie tak kolorowo. I takie są właśnie książki Moniki. Chwytasz je na chwilę i pomimo tego, że chcesz z nimi zostać na zawsze, wiesz, że musisz je odłożyć z powrotem na półkę. Bo coś się zaczyna i kończy. Nieuchronnie, taka jest kolej rzeczy, powinniśmy jednak doceniać piękno, które nas otacza i które towarzyszy nam w codziennym życiu. Gorąco polecam!
Opinia bierze udział w konkursie