Owa księga jest o niczym innym, a o gwarach młodzieżowych, studenckich, i tym podobnych. Na wstępie winna jestem wytłumaczyć, czym jest ów socjolekt, bowiem nie każdy musiał się akurat w życiu swoim z nim zetknąć. Otóż SOCJOLEKTY – to odmiany języka narodowego, związane z istnieniem trwałych grup społecznych, połączonych jakimś rod[...]m więzi. GWARY MŁODZIEŻOWE – to jest z odmian socjolektów. I o nich w dużej części jest owa księga. Grabias pisze, że grupy uczniowskie i społeczności studenckie skupiają uczącą się młodzież oraz zakres zainteresowań ich członków, odbity w wytwarzanych przez nie socjolektach, zakres niezwykle szeroki, dotyczący nie tylko realiów związanych ze szkołą i nauką. Gwary młodzieżowe obfitują w zbiory leksemów nazywających człowieka, części jego ciała, cechy fizyczne i psychiczne, wygląd zewnętrzny, jego zachowanie wobec otoczenia. To skarbnica synonimów dotyczących różnych sfer ludzkiego życia – miłości, przyjaźni, rodziny, rozrywki… Znamienną cechą ich odmiany języka jest nadmiar wyrazów. Serie metaforycznych synonimów są rozbudowane do niezwykłych rozmiarów. Tworzą swobodną interpretację świata, bliską wizjom poetyckim. (nie mogłam oprzeć się podani kilku wybranych przysmaczków, np. mówić – ładować, nawijać, gadka-szmatka, mowy chodziły, pluć w uszy, pleść smutki, majaczyć, franzolić, opowiadać michałki, pierniczyć, gadka do chińskiego ludu przez zamknięty lufcik; pić alkohol – buchnąć, boniować, chlapnąć co sobie, pić z poszumkiem, wydudlić co, wysączyć, zaaplikować sobie, pocieszać się, klinować, podliczyć procenty)
Grabias z sobie tylko wiadomą wytrwałością pyta, jakim celom ma służyć ta barwna, porównywana niekiedy z wybuchem inwencji poetyckiej, twórczość językowa? Jest ona bez wątpienia wynikiem aktywnej postawy wobec rzeczywistości, nakazującej interpretować jej zjawiska inaczej, niż robi to polszczyzna ogólna, ujmując je mianowicie groteskowo, czasem karykaturalnie.
Ekspresywne odmiany na nowo interpretują świat tylko po to, by było inaczej, śmieszniej, dlatego nazywamy je slangami. Powstają one zwykle w otwartych środowiskach młodzieżowych, dostępnych dla każdego, spojonych wspólnotą rozległych zainteresowań, obejmujących więc szerokie kręgi życia społecznego.
Język danej grupy nie jest jednak wiernym odbiciem sposobu myślenia o rzeczywistości, wartościowani jej zjawisk. Można by – myśląc w ten sposób – wysnuć wniosek, że skoro w slangu studenckim najwięcej wyrazów dotyczy życia towarzyskiego – picia alkoholu, miłości z jej różnymi przejawami, kradzieży, awantury, kłamstwa – to polskie student jest pijakiem, rozpustnikiem, awanturnikiem, kłamcą i złodziejem. A przecież nie jest!
Dla slangu, owego języka humoru, najatrakcyjniejsze są te dziedziny życia, w których ujawniają się emocje, a zachowania ludzkie stwarzają okazję do niewinnego żartu, ironicznego, zjadliwego spojrzenia. Slang bowiem nakłada na rzeczywistość swoisty filtr. Postrzega ją jakby w krzywym zwierciadle, uwypuklając takie cechy, do których stereotypowy język ogólny nie jest w stanie dotrzeć.
Młodzieżowy obraz języka jest bez wątpienia interesujący. Jaka jednak jest jego istota? Jaki jest cel jego istnienia? Z pewnością dotyczy ona sygnalizowania inności, swoistości. Młodzi ludzie za pomocą języka oddzielają się od swych rodziców, język jest jakby wyznacznikiem ich młodości. Wspólny język jednoczy grupę, jest jej swoistą legitymacją. Ci, którzy nie znają młodzieżowych czy studenckich powiedzonek są poza grupą, izolują się. Slang, obfitujący w ekspresywne, emocjonalne słownictwo pozwala młodemu człowiekowi precyzyjniej powiedzieć o swoich odczuciach związanych z nieprzyjemnościami, przykrościami. Młodzi – a wszak do nich świat należy – za pomocą języka kreują nową rzeczywistość – dowcipną i o wiele bardziej optymistyczną, niż rzeczywistość ich rodziców.
Książkę polecam z całego serca – wszak socjolekty to zjawisko straszliwie ciekawe, nie tylko dla językoznawców, ale i dla zwykłych, szarych użytkowników.
Opinia bierze udział w konkursie