Kiedy sięgam po książki Anny Dąbrowskiej, wiem, że niczego nie mogę być pewna. Autorka, choć tworzy historie z pogranicza obyczaju i romansu, potrafi mocno zaskakiwać czytelnika. Czasem fundując mu szokujące zakończenie, innym razem odpowiednio manewrując fabułą, od czasu do czasu wykonując gwałtowne zwroty. Przekonana jestem tylko co do jednego - każda z tych powieści budzi wiele emocji, czy to pozytywnych, czy negatywnych. Jak ma się sprawa z "Jutro będziemy szczęśliwi"? Czy ta książka również mnie poruszyła, a może przeszłam obok niej całkiem obojętnie?
Zuzannę i Adama łączyło wielkie, głębokie uczucie, które zdawało się pokonać każdą przeszkodę. Tych dwoje było ze sobą bardzo szczęśliwych. Do czasu, aż pewnego dnia chłopak zniknął bez słowa wyjaśnienia, bez pożegnania. Po trzech długich, pełnych żalu, goryczy i tęsknoty latach bohaterka postanawia ułożyć sobie życie na nowo. Wtedy właśnie, tuż przed świętami, do miasteczka wraca Adam, a w jego planach to właśnie Zuza zajmuje pierwsze miejsce. Jak zareaguje młoda dziewczyna na powrót dawnego ukochanego? Czy po tak długim czasie możliwe jest ponowne zjednoczenie się dwojga serc? Czy miłość wygasła, a może tylko pozostała uśpiona?
Nie trudno wyobrazić sobie, jak czuje się porzucona kobieta. Nie trudno zwłaszcza wtedy, gdy trzyma się w ręku książkę Anny Dąbrowskiej. Autorka umiejętnie oddała stan ducha Zuzy, z dużą wprawą i wrażliwością opisała towarzyszące bohaterce emocje i myśli - zagubienie, tęsknotę, żal, niepewność. Podobnie sytuacja ma się w przypadku Adama, jestem pod wrażeniem, z jaką łatwością pisarka odtworzyła męski punkt widzenia. Na pewno nie można odmówić Annie Dąbrowskiej wyobraźni i umiejętności wczuwania się w wykreowane przez siebie postaci.
Przedstawione w powieści miasteczko Urokliwe jest czarujące, niezwykle klimatyczne i takie... swojskie. Ta sielankowa sceneria nie przysłania jednak trudów codzienności, z jakimi zmagają się bohaterowie. Problemy i troski są nieodłączną częścią życia nie tylko Zuzy i Adama, ale również innych mieszkańców - jak choćby pani Majewskiej czy Tokarskiej. Każdy ma tutaj własne strapienia, z którymi musi się zmierzyć, ale jednocześnie nie zamyka się na pomoc drugiej osobie. Opisana na trzystu stronach opowieść stanowi mieszankę sielskości oraz tęsknot, kłopotów i nadziei, co ma swój urok i porusza czytelnicze serce.
Powieść Anny Dąbrowskiej nie jest skomplikowana, fabuła - dość przewidywalna, a jednak fascynuje, porusza, budzi emocje. Słowa płyną i płyną, a część z nich trafia w nasze czułe punkty, skłaniając do przemyśleń, rozważań nad własnym życiem. Autorka posługuje się barwnym, plastycznym językiem, pobudza wyobraźnię czytelnika, właściwie przenosząc go do tamtego magicznego, pokrytego śniegiem miasteczka. Czas spędzony na lekturze był dla mnie bardzo przyjemny, choć krótki! Książkę czyta się bowiem niezwykle szybko, a szkoda, bo pobyt w Urokliwem napawa optymizmem i trudno się rozstać z tym miejscem.
"Jutro będziemy szczęśliwi" to opowieść przede wszystkim o miłości, a gdzieś pomiędzy wierszami skrywają się ważne życiowe prawdy. Tak proste, tak oczywiste, a jednak często zapominane i zagubione w codziennym pędzie. To historia o zrozumieniu, o wybaczaniu, o tym, jak ważne są drobne gesty wobec drugiej osoby. O nadziei, którą nie tak łatwo pogrzebać. Idealna książka na jesienne i zimowe wieczory, gdy pogoda za oknem nie rozpieszcza. Polecam miłośniczkom prozy obyczajowej i romansu.
Opinia bierze udział w konkursie