Widząc okładkę tej książki, pomyślałam: To będzie lekki, zapewne przepełniony gorącym uczuciem romans, ale? ta uśmiechnięta kobieta, te żywe kolory, to tylko pozory. To, co kryje się za tą śliczną okładką, nie jest takie kolorowe.
Marika każdego dnia walczy, aby podnieść się po śmierci swojego męża. Choć sama potrzebuje pomocy, żeby jej popękane skorupki duszy się poskładały, to nadal prowadzi gabinet psychologiczny. Tam codziennie wysłuchuje problemów innych podczas terapii, kieruje ich na właściwą ścieżkę, pomaga rozwiązać problemy, przełamać strach, aczkolwiek sama sobie nie potrafi pomóc. Jedynym sposobem na wyładowanie napięcia i na wygadanie się, jest pisanie listów do męża. Ma ona nadzieję, że wyśle do niej, chociażby odrobinę energii. Jednak ten sposób nie działa, a kobieta z każdym dniem staje się bardziej przygaszona. Pomimo tego, że ma przy sobie przyjaciela Eryka, który czuwa na każdym kroku, to nie za bardzo widzi jego starań. Zamknięta w swojej bańce, użala się nad swoim życiem, nie zauważając, jaki jest nieszczęśliwy.
Marikę zaczynają nękać niepokojące telefony, jednakże terapeutka odbiera je, jako próbę umówienia się na terapię. Chociaż kobieta nie zdaje sobie sprawy jak wiele łączy ją z nieznajomą telefonistką.
Drugim wątkiem tej historii jest właśnie terapia. Marika pomaga Szymonowi. Mężczyzna zaczyna miewać dziwne sny, kiedy na jego zajęciach pojawia się kobieta z tatuażami. Szymon podświadomie czuje, że jest coś, o czym nie ma pojęcia. Z każdą sesją z Mariką, mężczyzna zaczyna odkrywać nowe fakty o sobie, a kobieta z tatuażami, o imieniu Rita niespodziewanie zaczyna z nim rozmawiać. Szymon nie ma pojęcia, kim ona jest i jak wiele wniesie do jego życia.
Jak wspomniałam: myślała, iż ta historia, to typowy romans obyczajowy. Nie znałam wcześniej pióra autorki, więc nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Autorka mnie zaskoczyła. Nie tylko swoim lekkim stylem, ale tym, że dobrze poprowadziła fabułę, mieszając w nią kilka wątków, które na swój sposób łączą się w całość. Przedstawiona została w niej codzienność. Nie ma idealnego życia, a wręcz przeciwnie, Pani Agnieszka pokazała je od tej drugiej, nieco gorszej strony. Aczkolwiek nie zakładajcie, że w tej historii jest sam smutek, spokojnie, dobre chwile również są w niej uwiecznione. Po prostu przedstawiony został w niej świat, z jakim borykamy się każdego dnia. Myślę, że każdy doświadczył w swoim życiu chociaż jednego problemu, czy zawodu miłosnego. Chociaż raz musiał się martwić o inną osobę, czy pożegnał kogoś bliskiego. Takie między innymi problem spotkał bohaterów opowiadania.
A co do bohaterów, oni także zostali wykreowani w świetny sposób, każdy z nich ma jakiś problem, który powoli zaczyna się rozwiązywać. W tej opowieści są oni nieidealni, tacy? ludzcy, dzięki czemu jeszcze bardziej ich polubiłam. I przede wszystkim autorka przekazuje nam, że samemu nie jesteśmy w stanie pokonać przeszkód. Zawsze obok musi być ta druga osoba. Podpora, która będzie podtrzymywać, kiedy będziemy upadać. Chociaż ta emocjonalna historia jest nieco przewidywalna, to i tak bardzo miło było mi ją poznać. Zdecydowanie jest to książka, którą mogę polecić innym czytelniczkom.