Kajko i Kokosz to dwójka dzielnych komiksowych bohaterów, którzy w ostatnim czasie przeżywają swoją drugą młodość. Popularność tych postaci wynika nie tylko z dobrze przyjętej produkcji w serwisie Netflix, ale również regularnego dbania przez wydawnictwo Egmont, aby na rynek dostarczane były wznowienia największych dzieł Janusza Christy. Tak tez jest w przypadku tytułu We krajinie borostraszków, który powinien mocno zainteresować czytelników z pewnego regiony Polski.
W ostatnim czasie Egmont wzbogaciło swoją ofertę o kilka wydań rodzimej klasyki przełożonej na języki regionalne. Pojawiła się edycja poznańska (?Lania lotania?), kaszubska (m.in. ?Na latowisku?) czy śląska (?Szkoła furganio?). We krajinie borostraszków jest więc drugim albumem przygotowanym z myślą o mieszkańcach węglowego zakątka naszego kraju, co nie oznacza, że po tytuł nie mogą sięgnąć pasjonaci komiksów z pozostałych części Polski.
Scenariusz komiksu rozpoczyna się od dość standardowego planu zdobycia przez wojaków grodu Mirmiłowo. Tym razem jednak Hegemon nie będzie atakować bezpośrednio, a wykorzysta dość zaskakującą ?broń biologiczną?, która przerwie obchodu ważnego święta. Działanie to ma bardzo poważne skutki, które mogą zagrozić całej osadzie. Kasztelan wysyła więc dwójkę swoich dzielnych wojów (Kajko i Kokosza) z misją odnalezienia Pani Przyrody, która zamieszkuje tajemniczą tytułową krainę Borostraszków. Pan Janusz Christa w procesie tworzenia zaserwowanej tutaj historii wykorzystał pewne elementy zaczerpnięte z mitologii słowiańskiej. Oczywiście w swoim stylu dostosował on je do własnych potrzeb, tworząc tym samym naprawdę ciekawie prezentujący się świat fantasy z równie intrygującymi bohaterami (nie tylko tymi typowo ludzkimi). Pod względem jakości historia jest więc tutaj wartka, pełna dobrego humoru i łatwa w odbiorze dla każdego.
Jeśli chodzi o przełożenie na język śląski, to nie ma sensu się tutaj zagłębiać w szczegóły lingwistyczne (tym bardziej że nie jestem w tym specjalistą). Wystarczy napisać, że moim zdaniem tłumaczenie prezentuje się bardzo dobrze. Nikt nie powinien mieć większych problemów z odbiorem komiksu (nawet jeśli mieszka w innym regionie Polski). Co prawda specyfika gwary/języka sprawia, że niektóre wyrażenia mogą być mało zrozumiałe, są to jednak najczęściej poddańcze wyrazy. Dodatkowo w niektórych scenach połączenie języka śląskiego z humorem Janusza Christy sprawdza się wyśmienicie, wywołując na twarzy czytelnika szczery uśmiech rozbawienia.
Opinia bierze udział w konkursie