Ada jest czterdziestoletnią kobietą, która jest prawdziwą szczęściarą, ponieważ poślubiła przystojnego anglika, którego pieszczotliwie nazywa Rośkiem, ma cudowne przyjaciółki, które zawsze służą dobrą radą lub winem, jeśli już uda im się spotkać, co nie jest takie proste, gdyż każda z nich mieszka w innym kraju, ma też dwoje dzieci oraz uroczego psa. Jej poukładane życie zmienia się, gdy w dniu ślubu dostaje tajemniczy list, podpisany jedynie inicjałami. Kobieta nie przywiązuje do niego większej uwagi, do czasu aż zaczyna przychodzić kolejna korespondencja od tajemniczej osoby.
Mam okropnie mieszane uczucia, ponieważ od pierwszych stron ta książka bardzo mi się spodobała. Jest zabawna, lekka, napisana prostym językiem, zawiera w sobie to, co wymagam od kobiecej powieści obyczajowej. Niestety, gdzieś w pewnym momencie zaczęłam się nudzić, przygody bohaterek zaczęły mi się wydawać naciągane, było tego po prostu za dużo. Mam wrażenie, że ta historia została nieco przegadana, przedłużana na siłę, przez co może się czytelnikowi dłużyć. Główny wątek dotyczący listów został tak naprawdę zepchnięty na dalszy plan i dopiero pod koniec książki zostaje mu poświęcone więcej czasu. Kolejną kwestią, która mnie osobiście irytuje, nie tylko w dziele Ady Johnson, ale również u innych polskich autorek jest nadmierne zdrabnianie imion. Mam wrażenie, że pisarki w ten sposób wyrażają tak wielką przyjaźń oraz więź między bohaterami, że nie mogą mówić oni do siebie po prostu Marlena, Adam, Ania, Kasia, Boguś tylko koniecznie musi to być Marla, Adams, Ana, Kasik, Boguń i tak dalej.
W tej książce jest dużo wątków pobocznych, niektóre są ciekawe, niektóre nie, czasami wnoszą coś do fabuły, a czasami nie. W zasadzie, gdyby powieść została skrócona o jakieś sto stron, to zdecydowanie podobałaby mi się bardziej. Główny wątek natomiast w ogóle mnie nie porwał, nie zaciekawił, a zakończenie pozostawiło po sobie jakiś niedosyt, tak jakby było niedokończone.
Podobały mi się natomiast cztery postrzelone przyjaciółki. Każda ma inny charakter, inne poglądy, do tego mieszka w innym państwie. Ich rozmowy oraz sytuacje, w które się wplątują, bywają przezabawne, choć oczywiście tak, jak to bywa w życiu, nie zawsze jest kolorowo i każda z nich ma również swoje problemy. Są to silne kobiety, więc z każdej opresji wychodzą cało, do tego mają siebie nawzajem, zawsze mogą na liczyć na pomoc, można im tylko pozazdrościć takiej przyjaźni.
?Kalendarz z dziewuchami? to ciepła powieść, która zapewne niejedną osobę chwyci za serce. Pokazuje, jak ważna w życiu każdego człowieka jest miłość oraz przyjaźń. Ada, Ana, Kaśka i Madzia to kobiety takie jak każda z nas. To historia, którą mogło napisać życie, choć wydaje się trochę nieprawdopodobna, ale przecież cuda się zdarzają. Żałuję tylko, że nie mogę nic więcej napisać o wątku przewodnim, gdyż z całą pewnością zepsułabym Wam tym przyjemność z czytania tej pozycji.