- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.iast jest wyjątkowo trudny, posiada zupełnie inne rdzenie i odmiany niż te, których używa się tutaj. Nie należy jednak nigdy wierzyć nowinkarzom, tacy ludzie mogli przecież nigdy nie wystawić nosa poza Chemiomiasto nr 4. Przez moment wydawało mi się, że zachowanie mężczyzny podyktowane było pragnieniem zemsty, jednak po chwili porzuciłem tę myśl. Z uprzejmych i rzucanych lekkim tonem odpowiedzi kobiety wywnioskowałem, że znają się niedługo, być może poznali się dopiero tego wieczoru. Z czasem domyśliłem się też, co było tu na rzeczy: za zachowaniem mężczyzny bynajmniej nie kryły się powody osobiste, jego bezwzględność brała się z najczystszej troski o dobro Państwa. Jego jedynym zamiarem było zdemaskowanie kobiety, która wyraźnie tłumiła w sobie sentymentalne i aspołeczne zachowania, postawienie jej pod pręgierzem za wybuch płaczu czy nieostrożną odpowiedź, by wytknąć ją palcem i powiedzieć: Spójrzcie, z czym wciąż zmuszeni jesteśmy obcować i co musimy tolerować! Z tej perspektywy poczynania mężczyzny stały się nie tylko zrozumiałe, lecz także godne podziwu, a pojedynek słowny z nękaną kobietą nabrał fundamentalnego znaczenia. Śledziłem tę utarczkę z uwagą i koniec końców moja przychylność została po jej stronie, już nie przez wzgląd na ckliwe współczucie, lecz za sprawą czegoś, czego nie musiałem się przed kimkolwiek wstydzić: podziwu dla niemalże męskiej wyniosłości, z którą kobieta odpierała jego ciosy. Uprzejmego wyrazu jej twarzy nie zakłócił choćby skurcz, ani przez moment nie zadrżał jej głos, zachowujący swój chłodny acz przyjazny ton, kiedy odpowiadała na jego zmyślne ciosy, przytaczając kolejne źródła pociechy. Młodzi uczą się szybko, północny klimat jest o wiele zdrowszy niż południowy i żaden współżołnierz nie musi czuć się samotny w Państwie Świata, poza tym z jakiego powodu ubolewać nad tym, że zapomni o swoich bliskich? W przypadku przesiedlenia jest to przecież reakcja nader pożądana. Byłem ogromnie zawiedziony, kiedy ta błyskotliwa słowna szermierka została przerwana przez prostackiego rudego mężczyznę, który znajdował się w pobliżu: - Co to za sentymentalne brednie! Posłuchajcie, współżołnierzu, jakkolwiek macie na imię, jak wam nie wstyd oczerniać działania Państwa w taki dzień jak dziś! I to jeszcze wobec jednej z matek! Wskazana jest tu raczej radość, a nie biadolenie i wzdychanie! Właśnie wtedy znów miały się zacząć wystąpienia, a w mojej głowie zrodziła się niefortunna decyzja, by wymierzyć niskiemu mężczyźnie jeszcze jeden cios. Moja służba mianowicie nie zakończyła się jeszcze na dobre tego wieczoru, byłem bowiem jednym spośród oficjalnych prelegentów. I tak oto moja przemowa, całkiem drobiazgowo przygotowana włącznie z gestykulacją i całą resztą, zakończyła się zgubną improwizowaną konkluzją: - A jednak, współżołnierze, ich bohaterski czyn nie traci na znaczeniu, kiedy towarzyszy mu czasem ból. Żołnierz odczuwa ból swoich ran, wdowa po poległym żołnierzu z bólem ogląda swój welon, nawet jeśli radość ze służby Państwu wielokrotnie przeważa nad smutkiem. Na ból mogą więc pozwolić sobie także ci, którzy przez wzgląd na pracę zmuszeni są rozstać się, zazwyczaj na zawsze. I skoro warta jest naszego hołdu chwila, w której matka i córka, niczym towarzysz z towarzyszem, żegnają się z radością w oczach i wiwatem na ustach, to nie mniejszy podziw należy się im z naszej strony, jeśli za radością i wiwatowaniem kryje się smutek, smutek opanowany, smutek zanegowany - prędzej wart jest większego podziwu, albowiem stanowi większe poświęcenie dla Państwa. Już przedtem pełna entuzjazmu i gotowa do owacji publika wybuchła naraz burzą oklasków i okrzyków. Dostrzegłem jednak, że tu i ówdzie pośród bijących brawo siedziały osoby, które uparcie trzymały ręce w bezruchu. Może być tysiąc oklaskujących i tylko dwie osoby niebiorące w tym udziału - i owe dwie osoby mogą wywrzeć większy wpływ od całego tysiąca; to oczywiste, może to być akurat dwoje denuncjatorów, podczas gdy ani jeden spośród tysiąca nie kiwnąłby palcem, gdyby przyszło stanąć w obronie oklaskiwanego, po tym jak zostanie złożony już nań donos - zresztą jakżeby mieli tego dokonać? Nietrudno zatem skonstatować, iż nie było to nic miłego stać tak w patetycznym uniesieniu, czując na sobie oczy niskiego, szpetnego mężczyzny, przeszywające niczym strzały. Rzuciłem szybkie spojrzenie w jego stronę, niby przelotnie. Oczywiście nie bił brawa. To, co trzymałem teraz w ręku, było następstwem tamtego wieczoru. Nie sposób powiedzieć, kto złożył na mnie donos, nie musiał to być przecież ów niski mężczyzna. W każdym razie zostałem ewidentnie zadenuncjowany. Na kartce widniało: ,,Współżołnierz Leo Kall, Chemiomiasto nr 4.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Fantastyka, Science-fiction, Utopia i antyutopia, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Driada |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2018 |
Wymiary: | 135x205 |
Liczba stron: | 200 |
ISBN: | 9788394599089 |
Wprowadzono: | 11.12.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.