Samotność nie musi być wcale zła, jeśli człowiek komfortowo się z nią czuje. Szukanie miłości nie jest błędem, jeśli czujemy tęsknotę za drugim człowiekiem. I nawet potykanie się w tych poszukiwaniach nie jest niczym złym, ot, kolejna życiowa nauczka. Jednak najważniejszym jest, by żyć w zgodzie ze sobą, nie próbować na siłę dostosować się do otoczenia i decyzji bliskich ludzi, a kierować się sercem i własnymi potrzebami. Wtedy znajdziemy szczęście.
Magda zamiast na Zanzibarze nadal przebywa w rodzinnym Krakowie i nie wie, co począć dalej, po naiwnych błędach, jakich się dopuściła. Zuza, jej córka, ani myśli pokazywać się w szkole, gdy wydaje się jej, że cały jej świat legł w gruzach. Poukładana i oszczędna nauczycielka oraz jej latorośl, świetnie się zapowiadająca pływaczka, zbudowały swoje życie razem i było im dobrze. I nagle wszystko wywróciło się do góry nogami i nawet Amelia, przyjaciółka tej niewielkiej rodziny, zatwardziała singielka, nie jest w stanie pomóc im w odegnaniu trosk. A w tle Artur, kochający skrycie kobietę, choć wie, że jest bez szans. Michał, który boryka się z pokaźnymi problemami. Cezary, który ułożył świetny plan, teraz wszyscy muszą się do niego dostosować. Oraz Rafał, którego priorytetem jest niezgubienie psa. Kim dla bohaterek okażą się ci mężczyźni?
Kiedy cię spotkałam to ciekawa i jakże życiowa powieść obyczajowa. Splata losy wielu różnych charakterów, dążących do innych celów, mających inne priorytety i odmienną codzienność. Dzięki temu każdy z czytelników może odnaleźć w którejś z prezentowanych historii odrobinę siebie i własnych problemów, z którymi się boryka. Autorka podejmuje tu temat miłości, które dobiegły końca, co czasem roztrzaskuje świat w drobny mak, czasem stawia jeszcze większe wyzwania, a czasem powoduje jedynie ulgę. To także powieść o podejściu do miłości ogółem, jej usilnym poszukiwaniu bądź też odgradzaniu się od niej. Pani Krystyna z wyczuciem, ale i lekkością pióra przypomina czytelnikowi, że warto brać życie za rogi, nadawać sprawom bieg, nawet jeśli poniesie się porażkę, w imię dewizy żałuj tylko tego, czego nie zrobiłeś. Znajdziemy tu także ciekawe i nad wyraz rzeczywiste spojrzenie na rodzicielstwo, które często niesie ze sobą wiele trudności i wyrzeczeń, czy też na przyjaźń, która potrafi być opoką w najtrudniejszych chwilach. Z jednej strony ta historia to delikatne wskazanie, że losowi czasem trzeba pomóc i mieć odwagę, by zawalczyć o własne szczęście, ale też i przestroga, że warto zaufać własnej intuicji i nie zawsze dawać się ponieść emocjom, które mogą okazać się zgubne. Bardzo spodobało mi się także zakończenie, które z jednej strony pozostawia możliwość pojawienia się kontynuacji, lecz tak naprawdę przede wszystkim pozostawia czytelnikowi pole do własnych wyobrażeń co do dalszych losów postaci. Lektura ta skłoni również do refleksji nad własnymi wyborami, co zawsze cenię w takich pozycjach. Jeśli więc lubicie sięgać po książki z gatunku obyczajowego, to zdecydowanie warto poznać tę opowieść.
Opinia bierze udział w konkursie