Mija miesiąc, dwa, trzy, potem rok i kolejny, a dziecka jak nie było, tak nie ma. Z czasem przychodzi zniechęcenie i rezygnacja, pojawiają się też niewygodne pytania ze strony rodziny i znajomych: ?to kiedy w końcu będziecie mieli dziecko??. Problemy z zajściem w ciążę dotyczą coraz większej liczby par na całym świecie. Nawet co czwarta para musi długo starać się o dziecko, a niepłodność dotyczy około 10-15% partnerów w Polsce. Aleksandra i Jan, choć udaje im się zajść w ciążę, i to aż sześciokrotnie, nadal nie doczekali się potomka. Kobieta cierpi na zespół poronień nawykowych, każda z ciąż kończy się w 12 tygodniu.. Choć z początku lekarze byli pełni nadziei i kazali próbować do skutku tak teraz się poddali. Jednak Aleksandra ani myśli to robić. Z pomocą przychodzi jej przyjaciółka, która ma plan...
Aleksandra i Jan przez wiele lat bezowocnie starają się o dziecko. Lekarze, mimo szczerych chęci, są bezradni.Maria i Władek są rodzicami Kaliny, która po wypadku porusza się na wózku. Pewnego dnia pojawia się szansa, że dziewczyna będzie chodzić o własnych siłach. Na operację potrzeba jednak fortuny, która jest poza ich zasięgiem.
Jak do tej pory przeczytałam kilka książek Anny Karpińskiej i śmiało mogę powiedzieć, że ta jest najlepsza. W końcu autorka wyszła poza ramy typowej prozy obyczajowej i podjęła się kontrowersyjnych tematów, które zdecydowanie dodały książce kolorytu. Oczywiście również i tutaj, jak przystało na typową literaturę kobiecą, pojawiają się zdrady, romanse, rozstania, kłótnie i wszystko to co czytelniczki znają i kochają, jest też jednak coś więcej. Jednym z tematów poruszanych w tej powieści, jest problem bezpłodności (lub niemożności donoszenia ciąży) oraz to jak wpływa on na dynamikę związku. Sama mam dójkę dzieci i nigdy nie miałam problemów tej natury. Jednak znam parę dziewczyn, które od lat starają się zajść w ciążę, decydują się na stymulacje hormonalne i zabiegi in vitro, jednak każda kolejna próba kończy się fiaskiem. Zazwyczaj jest tak (jest to pokazane również w niniejszej książce), że to jedna ze stron, częściej są to kobiety, zrobi wszystko byle tylko urodzić dziecko. Instynkt macierzyński i potrzeba wydania na świat potomstwa są w nas genetycznie zakodowane i nadchodzi taki czas, że przykładamy coraz większą rolę do prokreacji. Często w takich sytuacjach możemy przekroczyć cienką granicę normalności i dać się ponieść szaleństwu. Mierzenie temperatury, kupowanie drogich aparatur do prognozowania dni płodnych, zwalnianie się z pracy by odbyć stosunek bo komórka jajowa właśnie dojrzała...wszystko to jest niezwykle wyczerpujące. Pary, które zwariowały na punkcie posiadania dziecka, często przechodzą kryzys. Na pierwszy rzut oka małżeństwo Aleksandry i Jana jest udane. Spędzają razem czas, wyjeżdżają na romantyczne weekendy, gotują dla siebie kolacje i obdarowują się czułymi słówkami oraz drogimi prezentami. Mogą sobie na to pozwolić gdyż są właścicielami prężnie rozwijającej się firmy budowlanej, która przynosi duże zyski. Do szczęścia brakuje im dziecka...lecz czy tylko tego? Jeśli przyjrzymy się bliżej związkowi naszych bohaterów zaczniemy dostrzegać rysy i pęknięcia na jego powierzchni : dostrzeżemy zniecierpliwienie i irytację Jana, pełne melancholii i sentymentu wspomnienia Oli. Będziemy się zastanawiać czy oni naprawdę się kochają czy są ze sobą z przyzwyczajenia. A może to właśnie chęć posiadania dziecka i ciągłe poronienia sprawiły, że ich związek już nie błyszczy na firmamencie niczym gwiazda zaranna?
Kolejnym wątkiem, który porusza autorka, i który postawił mnie w stan alertu, jest temat surogatek czyli tak zwanych "brzuchów do wynajęcia". Kiedyś usłyszałam, że Christiano Ronaldo zapłacił pewnej pani by urodziła mu dziecko. Pieniądze przeszły z ręki do ręki, chłopiec trafił do domu piłkarza a wynajęta matka z milionami na koncie poszła swoją drogą. W Polsce instytucja surogatek nie jest usankcjonowana prawnie. Choć wynajmowanie "brzuchów" nie jest nielegalne to wiele osób uważa, iż proceder ten jest nieetyczny. Temat surogacji jest wielowątkowy i niezwykle złożony. Z jednej strony należy podkreślić, iż dziecko nie jest rzeczą lub produktem. Nie jestem pewna, czy żyjemy w na tyle rozwiniętym społeczeństwie, aby możliwość zamówienia dziecka powinna być powszechnie dostępna. Rodzi to szereg zagrożeń, a kobieta zdaje się być w tej koncepcji sprowadzona do roli inkubatora. Temat jest niezwykle trudny, a człowiek ? jako jednostka osadzona w dynamicznie zmieniającym się świecie, nieustannie zmieniający swoje zdanie i podejście do życia wydaje się nie być dostatecznym gwarantem. Z drugiej jednak strony staram się zrozumieć popyt na instytucję jaką jest surogacja. Często może być tak, iż surogacja obok in vitro będzie stanowiła rozwiązanie dla tych, którzy nie mogą mieć biologicznych dzieci z powodu różnych powodów. Surogacji została przypisana bardzo negatywna konotacja. Ot, sportowiec-milioner, który nie chce na stałe wiązać się żadną kobietą zapragnął mieć syna na swoje podobieństwo za co jeszcze zapłacił miliony. Cóż, nie brzmi to najlepiej. Tymczasem istnieje wiele wspólnych płaszczyzn pomiędzy surogacją a metodą in vitro. Anna Karpińska (takie przynajmniej odniosłam wrażenie) jest zdecydowaną zwolenniczką surogacji, jednak pozwala się również wypowiedzieć tym bohaterom, którzy mają inne zdanie w tej kwestii. Dialog, który pojawia się w tej książce jest niezwykle otwarty i inteligentny i może być wyjściem do wartościowej dyskusji. Więc jeśli należycie do klubów książki i macie sobie ochotę podyskutować na ciekawe tematy a przy okazji przeczytać coś dobrego, to "Kiedy nadejdziesz" nada się do tego znakomicie.
Anna Karpińska ma na swoim koncie kilkanaście powieści, więc śmiało można ją nazwać weteranką. Jej proza jest dobra, styl sprawdzony a pomysły trafiają w gusta jej fanów. "Kiedy nadejdziesz" jest dokładnie taką książką na jaką czekali czytelnicy : spójną, ciekawą, wzruszającą a nawet troszkę szokującą. Jak w większości powieści tego gatunku spotkamy się tutaj z patologią, zawiedzionymi nadziejami, miłością, kalectwem, chorobą, śmiercią, zdradą. Wszystko to zostało doskonale wkomponowane w ciekawą fabułę. Autorkę cechuje wielka biegłość we wplataniu wydarzeń z przeszłości w teraźniejszość. O tym co spotkało naszych bohaterów dowiadujemy się stopniowo. Karpińska odkrywa swoje karty powoli dzięki czemu przyjemność z lektury jest tym większa.
Nie przypuszczałam , że "Kiedy nadejdziesz" będzie dopiero pierwszym tomem większej całości i teraz, kiedy siedzę i wpatruję się w słowa "koniec części pierwszej" czuję smutek, tęsknotę i wielkie rozczarowanie. Żałuję, że nie mogę znaleźć się w głowie autorki i już teraz dowiedzieć się jak potoczyły się losy bohaterów, których zdążyłam pokochać. Niestety by poznać przyszłość muszę troszkę poczekać. Oby tylko nie za długo bo nie należę do tych cierpliwych czytelników. Jeśli lubicie książki obyczajowe, nie przeszkadza wam omawianie tego samego tematu z dwóch różnych perspektyw (ponieważ mamy dwie narratorki siłą rzeczy znajdą się tutaj powtórzenia) to "Kiedy nadejdziesz" jest książką dla was. Polecam.