SMERFKI NA KOŃCU ŚWIATA
Piąty tom ?Smerfów i wioski dziewczyn? pojawił się na polskim rynku i? Nie ma co ukrywać, że wolałbym, aby był to kolejny album klasycznej serii ? czy to w wykonaniu Peyo, czy jego kontynuatorów ? ale i z tego się cieszę. Bo ?Smerfy? to ?Smerfy? i ja to w niemal każdej formie lubię. A ta akurat, nawet jeśli nie tak dobra, jak główne opowieści, jest przyjemna i na pewno lepsze niż chociażby ?Świat emocji?.
Poznajcie Smerfkę Miętę. Jej pasja są ziła, chciałby pomagać Wierzbie, ale niestety prawda jest taka, że w temacie wie niewiele, a to doprowadza w końcu do poważnej sytuacji, gdy przywódczyni zostaje zraniona. I to poważnie. Ocalić może ją tylko cedowane źródło, problem w tym, ze to znajduje się na? końcu świata! Mięta i jej przyjaciółki nie poddają silę jednak i wyruszają w pełną przygód i niebezpieczność podróż!
Czym ?Wioska Dziewczyn? różni się od głównego cyklu o Smerfach? Mam wrażenie, że tym samym, czym i kinowe filmy różnią się od niezapomnianej animacji: zawsze była prostsza niż główne opowieści, pozbawiona takiej dozy satyry i głębi, a bardziej skupiona na typowych dla komiksu dziecięcego elementach. Owszem, może to nie do końca fortunne porównanie, bo serial animowany i filmy dzieli jakościowa przepaść, a komiksy już aż tak bardzo poziomem od siebie nie odbiegają, ale w pewnym sensie dobrze obrazuje to różnice.
Tak czy inaczej ?Wioskę dziewczyn? czyta się dobrze, z przyjemnością i pojawiającym się co i rusz na twarzy uśmiechem. Ten tom zresztą trzyma całkiem przyjemny poziom, bo znów dostajemy jedną długą i całkiem udaną opowieść, która przypomina historie z głównej serii. Wciąż jeszcze nie jest to ten sam poziom, co np. ?Smerfy? kontynuatorów spuścizny Peyo, chociaż za oba tytuły odpowiadają właściwie ci sami ludzie, a jednak wszystko zmierza jest bardzo przyjemne, trochę unowocześnione, ale mające w sobie sporo ducha dawnych tomów.
A tą nowoczesność najmocniej w serii widać w warstwie graficznej. I chociaż jeszcze kreska sama w sobie jest bardzo podobna do tej, jaką operował Peyo, to już kolor wygląda zupełnie inaczej. Są co prawda momenty, gdy ten zbliża się do pierwowzoru, jest jednak bardziej złożony, mniej stonowany i pełen typowych dla współczesnych komiksów fajerwerków. Nie wątpię jednak, że to się podoba, szczególnie dzieciom, zresztą ma to swój urok, choć nie robi już tak dużego wrażenia, jak zachwycająca swoją prostotą klasyka.
Mogę więc cieszyć się, że wróciłem do tego świata po raz kolejny. I może to jest i inne spojrzenie na kultowych bohaterów, ale jednocześnie ciekawe. I chociaż dorośli znajdą tu dla siebie mniej, niż w komiksach Peyo, nawet w ich przypadku może zadziałać sentyment i dostarczyć im porcji zabawy.