Klątwa Wiecznego Tułacza to próba odpowiedzi na pytanie: ?kim jestem?, ?gdzie jest moje miejsce na ziemi?? To problem z określeniem własnej tożsamości, czy jestem Polakiem czy Żydem? A może Austriakiem, a dlaczego nie Niemcem? Bohaterka nieustannie podróżuje po Europie, trochę mieszka w Warszawie, podoba się jej Paryż, tęskni za Wiedniem, Szwajcaria też skradła jej serce. Więc gdzie jest jej miejsce? Tam, gdzie są najbliżsi. Ale oni są rozproszeni po Europie. Tak też jest wewnętrznie rozdarta Lotta, obywatelka Europy. Nie wie, gdzie będzie bezpieczna i zadowolona z życia, gdzie będzie mogła się realizować i spełniać swoje marzenia. Poszukuje, podróżuje, walczy z aparatem władzy, z najeźdźcą, który wkroczył na terytorium kraju, w którym mieszkała. Pozbawił ją wszystkiego, rodziny i majątku, została sama, z daleka od bliskich. I zadaje sobie pytanie: gdzie się udać? Gdzie nie ma Niemców? Którego kraju jeszcze nie opanowali? Niszczą i mordują Żydów, więc co będzie ze mną i moją rodziną? Pytania się mnożą, ale czasu na refleksję i zastanawianie się nie ma, trzeba uciekać, tylko gdzie?
Powieść ma formę wspomnień ? pamiętnika, prowadzonego przez Charlottę. Dzięki niej poznajemy gęstniejącą atmosferę, czuć zapach zbliżającej się wojny, krystalizują się niecne zamiary Hitlera wobec krajów ościennych. Panuje obawa, że Niemcy będą chcieli się rozprawić z Żydami. Obawy nie omijają też ludzi ze świata kultury i sztuki. Co mądrzejsi porzucają swój kraj i szukają schronienia w bezpiecznych krajach.
Dobrze się czuję przy lekturze wszelkiego rodzaju wspomnień i pamiętników, one zawsze przybliżają mnie do ich autorów, czasami tak się wczuwam, że zamieniam się z nimi rolami. Niesamowite przeżycie, pełne nowych odczuć i wzruszeń.
Jednak nie mogę nie wskazać pewnego mankamentu tej części cyklu. Magdalena Knedler zmęczyła mnie bardzo szczegółowymi opisami dzieł literatury, sztuk teatralnych, opisami gry aktorskiej. Było tego zbyt dużo, i ? moim zdaniem ? nie to było najważniejsze w tej powieści. Ja się zagubiłam w mnogości tych informacji, bardzo mnie przytłoczyły. Bywało momenty, że już dalej nie mogłam przebrnąć przez te szczegóły, i musiałam na chwilę odłożyć książkę i odpocząć.
Bohaterka ? Lotta ? to osoba godna naśladowania. W obliczu wojny potrafiła dotrzymać danego obcemu człowiekowi słowa, kosztem utraty własnej rodziny i rodzinnego szczęścia. Dziś trudno o takie wzorce, nie są one modne i nie chwytają za serce. Inne realia, inny świat, ludzie z innymi priorytetami i wartościami. Polecam gorąco, warto poświęcić czas na poznanie dalszych losów Lotty, przyznam, są zadziwiająco ciekawe i godne naśladowania. Skłaniają do refleksji nad hierarchią wartości tego świata, nad odpowiedzią, co dziś cenimy i dlaczego? Czy jesteśmy dziś gotowi poświęcić swoje szczęście, aby ratować obcych ludzi?
Opinia bierze udział w konkursie