Czy miłość do łamigłówek może być niebezpieczna
Czy wiek głównych bohaterów danej książki ma dla Was znaczenie, czy jednak nie przykuwacie do tego ?elementu? zbyt wielkiej wagi? Moje pytanie nie jest przypadkowe, ponieważ przychodzę dzisiaj do Was z recenzją powieści Roberta Thorogood, która nosi tytuł ?Klub miłośniczek zbrodni?. Jest to zdecydowanie pozycja z gatunku cosy crime, która pozwoliła mi w pełni odpocząć od ?cięższych? kryminałów, które czytam na co dzień. To jak, jesteście gotowi na więcej szczególików? :)
Marlow to spokojne, senne angielskie miasteczko. Do czasu.
Wiadomość o zamordowaniu jednego z mieszkańców elektryzuje lokalną społeczność. Gdy policja bezskutecznie łamie sobie głowę nad rozwiązaniem nietypowej zbrodni, do akcji postanawia wkroczyć Judith Potts. Ekscentrycznej starszej pani w rozszyfrowaniu zagadki pomoże spostrzegawczość, poczucie humoru i wierne przyjaciółki. Wraz z nimi stworzy klub miłośniczek zbrodni.
Krzyżujące się tropy, podejrzani mówiący szyfrem oraz wielopiętrowa intryga okażą się sporym wyzwaniem nawet dla wytrawnej pasjonatki zagadek.
Czy Judith uda się znaleźć rozwiązanie czy będzie to ostatnia łamigłówka w jej życiu?
W swojej książce Thorogood przygotował dla swojego czytelnika nie tylko ciekawą intrygę, ale również charakterystycznych bohaterów, których poczynania doprowadzą Was do łez. Nie ukrywam, że moją ulubienicą jest bez wątpienia pani Judith, która stała się dla mnie pewnego rodzaju ?inspiracją?. Potts to 77-letnia kobieta, której nie brakuje werwy, jak i błyskotliwości - mam nadzieję, że będąc w jej wieku, będę miała tyle samo energii, czy samozaparcia co ona.
Lubicie historie z małomiasteczkowym klimatem? W takim razie ?Klub miłośniczek zbrodni? będzie strzałem w dziesiątkę! Przyznam, że Marlow pod pewnymi względami przypominał mi moje rodzinne miasteczko, w którym panuje spokój i harmonia. Jednak nie dajcie się zwieść pozorom, ponieważ autor przygotował dla nas kilka cennych smaczków, które zmienią Wasze przypuszczenia co do finału.
I tutaj pojawiają się jedna z pierwszych wad tej pozycji - sposób zakończenia i jego przewidywalność. Niestety pozostawiło ono we mnie słodko-gorzki posmak. Tak, zdaję sobie sprawę, że jest to lekki kryminał, od którego nie powinnam wymagać zbyt wiele, jednak po cichu liczyłam, że autor postanowi troszeczkę namieszać i zaserwować mi finał, który mnie zaskoczy, a tak musiałam obejść się smakiem.
Kolejnym elementem, który nieco ostudził mój zapał co do dalszej lektury, są lekko naciągane sytuacje. Zdaję sobie sprawę z tego, że fikcja literacka kieruje się swoimi prawami, jednak niektóre wydarzenia były mało realistyczne, przez co bardzo rzuciły mi się w oczy oraz sprawiły, że kilka razy przewróciłam oczami.
Czy książkę polecam? Pomimo tych dwóch wad, uważam, że warto zapoznać się z tym tytułem. Może i ?Klub miłośniczek zbrodni? nie należy do kryminałów, w których poleje się krew, to jednak autorowi udało się stworzyć historię pełną napięcia, w której akcja nie zwalnia nawet na chwilkę.
Opinia bierze udział w konkursie