SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Kołysanka z Auschwitz (twarda)

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

Opis produktu:

Inspirowana prawdziwą historią opowieść o sile matczynej miłości. Helene jest czystej krwi Niemką. Jednak kiedy policjanci z polecenia SS przychodzą po jej męża Roma i ich piątkę dzieci, decyduje się pojechać z nimi do Auschwitz. Na miejscu Mengele zmusza ją do otwarcia przedszkola dla obozowych dzieci. Jako wyszkolona pielęgniarka, Helene nie ma złudzeń, po co Mengele chce mieć maluchy tak blisko swojego laboratorium. Jednak robi wszystko, aby w tym piekle dzieci zaznały choć odrobiny człowieczeństwa.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Promocje: wysyłka 24h
Kategoria: Literatura piękna,  Powieść biograficzna,  Powieść historyczna,  książki dla starszych pań,  książki o auschwitz,  książki o Holokauście,  książki o obozach koncentracyjnych
Wydawnictwo: Kobiece
Oprawa: twarda
Okładka: twarda
Rok publikacji: 2019
Wymiary: 135x205
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-6613-483-6
Wprowadzono: 15.08.2019

Mario Escobar - przeczytaj też

Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Czas pokuty Na obcej ziemi Tom 2 Książka 27,99 zł
Dodaj do koszyka
Exodus Saga wołyńska Tom 3 Książka 25,53 zł
Dodaj do koszyka
Cena wolności Książka 30,93 zł
Dodaj do koszyka
Najważniejsze to przeżyć Książka 29,26 zł
Dodaj do koszyka

RECENZJE - książki - Kołysanka z Auschwitz - Mario Escobar

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.5/5 ( 31 ocen )
  • 5
    22
  • 4
    5
  • 3
    1
  • 2
    3
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

kamila

ilość recenzji:5

20-01-2020 11:14

Zweryfikowany zakup

Autor tej opinii jest naszym klientem. Kupił ten produkt w naszym sklepie.

książka przeczytana jednym tchem, jednego wieczora...
Chwyta za serce z ogromną siłą. Opisuję historię matki do dzieci, jak to dla nich musiała być silna, mimo iż tych sił ich brakowało. Jestem pełna podziwu determinacji głównej bohaterki. Sama jestem matką również pięciorga dzieci i jedna z moich córeczek jest tak samo delikatna i krucha jak najmłodsza z dziewczynek-3 letnia Adalia. Autor niesamowicie potrafi przekazać , to co się działo. Miałam wrażenie, że czuję zapach spleśniałej słomy i uryny gdy byli przewożeni w bydlęcych wagonach...czułam jak popychano ludzi...
czułam bezsilność w trosce o dzieci... ja to wszystko czułam... byłam tak wczytana, że miałam wrażenie, że tam jestem! i płakałam... naprawdę płakałam gdy przewracałam strony... zero człowieczeństwa w Auschwitz. Zero.
Warta przeczytania.

Czy recenzja była pomocna?

Ja

ilość recenzji:8

12-11-2019 20:50

Zweryfikowany zakup

Autor tej opinii jest naszym klientem. Kupił ten produkt w naszym sklepie.

Książka warta przeczytania,polecam.

Czy recenzja była pomocna?

Iwona Nocoń

ilość recenzji:92

brak oceny 13-05-2019 09:02

Na książkę zwróciłam uwagę dzięki okładce. Później, kiedy zapoznałam się z opisem, wiedziałam, że nie przejdę obojętnie obok tej historii.

Główną bohaterką książki jest Helen Hannemann, której życie w ciągu jednego dnia ulega diametralnie zmianie. Jej mąż wraz z pięciorgiem dzieci ze względu na romskie pochodzenie mają zostać wywiezieni do obozu koncentracyjnego. Helen jako rodowita Niemka ma możliwość pozostania w domu. Serce matki jednak nie pozwala postąpić inaczej i kobieta decyduje się na wyjazd.
Helen dzięki pielęgniarskiemu wykształceniu zostaje wybrana przez doktora Mengele do stworzenia i prowadzenia przedszkola. Mimo iż z boku wygląda to tak, że dzieci otaczane są tam szczególną troską, wygląda to jednak trochę inaczej. Opieka medyczna, większe racje żywnościowe służą jedynie temu, by przeprowadzać na dzieciach eksperymenty medyczne. Helen każdego dnia musi staczać walkę o życie dzieci zachowując pozory normalności o które tak trudno w obozowym świecie...

,,Czasem musimy stracić wszystko, aby zrozumieć, co jest najważniejsze",
,,Przestajemy istnieć, jeżeli nie ma na tym świecie nikogo, kto by nas kochał".

Kilka lat temu czytając sam opis nie potrafiłabym powstrzymać się od płaczu. Zapoznałam się jednak już z tyloma historiami, które tak mocno uderzają w serducho, że ciężko jest już mnie poruszyć. Faktem jest, że po zakończeniu przygody z tą pozycją morze łez nie popłynęło, ale w środku jeszcze długo po rozstaniu drżałam. Jest to przede wszystkim zasługa prowadzenia historii. Nawet przez moment nie opuszczało mnie wrażenie, że jestem świadkiem tego wszystkiego przypatrując się wszystkiemu z boku. Szkoda tylko, że nie wyposażono mnie w taką moc sprawczą, która umożliwiłaby mi jakąkolwiek ingerencję. Nie byłabym sobą gdybym nie oceniła tej książki 10/10.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

na_marginesie_ksiazki

ilość recenzji:1

brak oceny 12-05-2019 22:25

Niesamowite są dla mnie historie ludzi niezłomnych, ludzi którzy mimo upokorzeń i ciągłego igrania ze śmiercią potrafili walczyć. Walka ta miała wiele twarzy i form, zawsze jednak ci którzy ją podejmowali mieli nadzieję.
Jedną z owych niezłomnych osób była postać Helene Hannemann, bohaterka powieści Mario Escobara "Kołysanka z Auschwitz" , która stała się właśnie taką iskrą dla dzieci przebywających w obozie cygańskim.

Trafia ona do obozu, gdzie wyznaczona zostaje przez doktora Mengele do prowadzenia obozowego przedszkola. Korzystając ze wszystkich dostępnych środków stara się dać tym najbardziej bezbronnym choć odrobinę nadziei.

Książkę czyta się szybko, jest stosunkowo krótka i napisana w sposób przystępny.
O ile jednak styl i dostosowany do czytelnika język jest niezwykle ważny, o tyle książkę chłonie się głownie ze względu na ciekawą fabułę i poruszająca historię.

Autor przedstawił tę niechlubna kartę z historii świata w sposób bardzo realistyczny. Świetnie oddał klimat tego miejsca. Poznamy ze szczegółami jak działał aparat śmierci III Rzeszy. Znajdziemy się w ciasnym bydlęcym wagonie, poczujemy chroniczny głód, odczujemy przenikliwe zimno, aż wreszcie spotkamy się oko w oko ze śmiercią.
Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy dzielić z bohaterką strach, ból, smutek ale i tak cenne w obozie koncentracyjnym chwile szczęścia. Jej kołysanka, jej przedszkole pozwoliła dzieciom, które swoje krótkie życie miały zakończyć w komorach gazowych na chwile radości i spokoju. Stało się azylem dla dzieci w Auschwitz.

Przede wszystkim ta historia pokazuje że nawet w miejscu które wydaje się opuszczone przez boga zawsze jest nadzieja. O tym że miłość matki i jej bezgraniczne im oddanie jest silniejsze niż śmierć.

Jest to bolesna lekcja historii, którą powinno poznać jak najwięcej osób. Powinno się ją przeczytać by w zapomnienie nie poszły poświecenie i bohaterstwo nie tylko Helene, ale i wielu innych, by nie poszło ono a marne.

Czy recenzja była pomocna?

Agnieszka Szajda

ilość recenzji:1

brak oceny 10-05-2019 18:19

Miałam chwile zwątpienia związane z tą książką. Najpierw, zanim ją jeszcze kupiłam i potem, kiedy już zaczęłam czytać. Zastanawiałam się, czy jestem w stanie i czy przede wszystkim chcę czytać o Auschwitz, o doświadczeniach doktora Mengele, o krzywdzonych dzieciach. Oczywiście wiem, co się tam działo, ale wiedzieć to jedno, ale czytać szczegółowe opisy to zupełnie inna sprawa. "Kołysanka z Auschwitz" nie skupia się jednak na cierpieniu a na nadziei. Na nadziei na przetrwanie i tej odrobinie normalności w trudnej obozowej rzeczywistości.
Helene była Niemką i nie musiała trafić do Auschwitz. Zdecydowała jednak nie zostawiać męża Roma i piątki dzieci. Jako czysta Aryjka i w dodatku pielęgniarka została wyznaczona przez Mengele do założenia przedszkola (był to element propagandy, poza tym Romowie byli przedmiotem jego badań). Postanowiła zawalczyć o romskie dzieci, nie tylko własne. Dzięki uporowi, wytrwałości i wielkiej odwadze zapewniła im warunki, które choć na kilka godzin pozwoliły im zapomnieć o tym, gdzie się naprawdę znajdują.
Piękna, wzruszająca opowieść.

Czy recenzja była pomocna?

Julia Deja

ilość recenzji:30

brak oceny 7-05-2019 15:36

Rok 1943. II wojna światowa trwa w najlepsze. Kolejni ludzie znikają bez śladu, inni giną w walce, a pozostali trafiają do obozów i już stamtąd nie wracają. Helene była pewna, że ona i jej rodzina są bezpieczni. Co prawda ze względu na romskie pochodzenie jej męża nie mogli liczyć na luksusy, ale ponieważ sama jest tzw. ?czystej rasy?, wierzyła, że przetrwają do końca wojny bez szwanku.
Tamten poranek nie różnił się niczym od pozostałych. Helene obudziła dzieci, podała im skromne śniadanie i przygotowała starszą czwórkę do szkoły, podczas gdy najmłodsza córeczka miała zostać z mężem. Jednak ciężkie buciory policji działającej na rozkaz Himmlera zburzyły wizję względnego spokoju. Johann, mąż Helene, wraz z dziećmi zostają zesłani do Auschwitz. Ona sama dostaje wolną rękę: jest Aryjką, nie grozi jej zatem uwięzienie. Mimo to Helene decyduje się zostać przy rodzinie i razem z nimi trafia do obozu ? piekła na ziemi, gdzie niespodziewanie dostanie szansę na zbudowanie małego raju.

To nie jest moja pierwsza książka poruszająca tematykę obozową, ale nie sądzę, by istniała jakakolwiek magiczna liczba historii tego typu, po której przestałabym się czuć wstrząśnięta i poruszona. Mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać po ?Kołysance z Auschwitz?, dlatego mylnie założyłam, że jestem na to przygotowana. Niestety ? po raz kolejny boleśnie sobie uświadomiłam, do jak bezwzględnego okrucieństwa gotowy jest człowiek i ile woli życia, woli walki może tkwić w kimś, kto powinien już dawno się poddać. I choć dziwnie to zabrzmi, opowieść przedstawiona przez Mario Escobara jest nie tylko przerażająca, ale też na swój sposób piękna.

Autor inspirował się rzeczywiście żyjącą postacią: Niemka Helene Hannemann, kobieta, która wyszła za mąż za Roma i urodziła mu piątkę dzieci, postanowiła razem z całą rodziną pojechać do Auschwitz. Tak bardzo nie chciała rozdzielać się z bliskimi, że wolała obozowe życie, niż bezpieczną wolność. Ponieważ była z zawodu pielęgniarką, mogła pomagać ludziom w barakach przeznaczonych na szpital ? tam z kolei poznała doktora Josefa Mengele, zwanego po wojnie (ze względu na okrutne eksperymenty przeprowadzane na dzieciach) Aniołem Śmierci. To za jego prośbą otworzyła w Auschwitz przedszkole, by choć na kilka godzin oderwać najmłodszych od świata, w którym śmierć, głód, ból i brutalność to stałe elementy codzienności.

O Mengele, niestety, słyszałam, natomiast postać Helene Hannemann była mi zupełnie nieznana i sądzę, że nie jestem jedyna. Dlatego właśnie uważam powieść Mario Escobara za podwójnie ważną; pomijając ogólną tematykę, którą tak, nawet po tylu latach wciąż warto przywoływać i opisywać, ta książka pokazała mi jedną z najbardziej odważnych, inspirujących kobiet, jakie kiedykolwiek ?poznałam?. Helene nie tylko udowodniła, że dla swojej rodziny jest w stanie zrobić wszystko ? przede wszystkim pokazała, że w nawet najbardziej okrutnych, beznadziejnych warunkach, można zachować poczucie moralności, dobroć, chęć pomocy innym i miłość do drugiego człowieka. Autor nie sili się tutaj przy tym na sztuczne koloryzowanie, nie musi stawiać Helene na piedestale, by czytelnik zrozumiał, że jest świadkiem relacji o kimś, kogo charyzma, odwaga i niezłomność powinny być niedoścignionym wzorem, nawet w obecnym świecie, gdzie na pierwszy rzut oka wydajemy się wolni.

O tym, że książka robi tak duże wrażenie na odbiorcy, decyduje chyba właśnie przede wszystkim styl pisania Escobara. Jest bardzo oszczędny w słowach, nie dramatyzuje, nie stara się usilnie grać na emocjach, ponieważ jest doskonale świadomy, jak wielki ładunek emocjonalny już tkwi w tej historii, więc nie ma żadnej potrzeby dodatkowo ją ubarwiać. Często pojawiają się zatem króciutkie, niemal telegraficzne zdania, a opisy są zaś bardzo sugestywne, nawet jeżeli nie należą do wybitnie szczegółowych. Pisarz skupił się dokładnie na tych punktach, które należy rozwinąć ? naturalistycznie kreśli obraz obozowej rzeczywistości, z wszystkimi jej najciemniejszymi zakamarkami, a jednocześnie fantastycznie buduje swoich bohaterów. Nawet jeśli niektóre postacie pojawiają się tylko na chwilę, łatwo je sobie zwizualizować i wpasować w świat przedstawiony. No i nie muszę chyba podkreślać, jak niezwykłe jest czytanie o przedszkolu założonym w samym sercu Auschwitz. Brzmi to absurdalnie, groteskowo, a jednak można wyczuć tę namiastkę szczęścia i nadziei, które musiały poczuć wszystkie dzieciaki, a także przedszkolanki z Helene na czele, kiedy przez jakiś czas miały dla siebie to wyjątkowe miejsce.

A początkowo, przyznaję, nie byłam jakoś szczególnie usatysfakcjonowana tą książką. Kompozycja jest dość ciekawa, bo uwaga ? do opowieści o głównej bohaterce wprowadza nas sam Mengele, który podczas lotu samolotem, ponad dekadę od zakończenia wojny, przegląda notatki związane z Auschwitz. Później właściwa narracja przybiera formę pamiętnika. Forma mi się podobała, aczkolwiek początkowo odniosłam wrażenie, że autor pędzi z wydarzeniami na łeb, na szyję, jakby gdzieś mu się spieszyło i nie miał nawet chwili na zatrzymanie i szersze rozbudowanie danego kontekstu. Obawiałam się, że ta tendencja może się utrzymać, tym bardziej, że powieść nie należy do bardzo obszernych, na szczęście Escobar najwyraźniej chciał jak najszybciej przejść do konkretnej akcji, a tutaj dostajemy już porządną, niepopędzaną niczym i dobrze przedstawioną fabułę.

Zakończenie, czego się spodziewałam, zwaliło mnie z nóg i sprawiło, że potrzebowałam czasu, by nieco odetchnąć, ochłonąć i przegryźć w sobie te wszystkie uczucia, które się pojawiły podczas lektury kilkunastu ostatnich stron. Nie chcę przez to powiedzieć, że książka jest przewidywalna; jak już wspomniałam na samym początku, chyba nigdy nie stanie się tak, że powieści osadzone w okresie II wojny światowej przestaną w jakiś sposób zaskakiwać i deptać emocjonalnie, bo mimo tylu świadectw, których przecież wciąż przybywa, cierpienie ludzi żyjących w tych czasach nadal pozostaje praktycznie niewyobrażalne. Mario Escobar doskonale uchwycił wycinek tej rzeczywistości, odnosząc się do niego z należytym szacunkiem i dbałością.

?Kołysanka z Auschwitz? to dzieło pod niektórymi względami niemal minimalistyczne, za to obfite w emocje, przejmujące, wnikające pod skórę i pozostające w głowie na dłużej. Czytanie pochłania bez reszty, bo mimo tak niepokojącego tła historycznego, chcemy być blisko Helene, chcemy chociaż na chwilę stanąć w jej świetle i zaczerpnąć od niej nieco odwagi. To przez to uważam, że jest w tej powieści coś pięknego i rozczulającego. Dobrze wiedzieć, że nie ma takich okoliczności, które zwalniałyby nas z bycia dobrymi, sprawiedliwymi i empatycznymi ? te wszystkie wartości powinny trwać w nas bez względu na sytuację. Nie jest to łatwe, ale jak najbardziej możliwe.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Zarwananoc

ilość recenzji:54

brak oceny 7-05-2019 13:56

"Wtedy zrozumiałam, że być matką to coś znacznie więcej, niż wychowywać dzieci; to naginać duszę, aż własne ja na zawsze połączy się z ich pięknymi niewinnym twarzami."

Kolejna cudowna i zarazem ciężka dla serca książka, która na prawdę potrafi dać do myślenia co robimy ze swoim życiem. Jak dobrze mamy siedząc w ciepłych domach z pełną lodówką, bez zmartwień czy kolejnego dnia wywiozą nas na pewną śmierć. "Kołysanka z Auschwitz" to przede wszystkim pokazanie co znaczy być matką, która za dziećmi potrafi skoczyć w ogień. Czytając książkę nie mógł dojść do mnie fakt, że wszystko co czytam jest oparte na faktach, a każde z niedorzecznych wydarzeń nie jest wymysłem autora. Co prawda zdarzały się także chwile, gdzie człowiekowi występował cień uśmiechu na twarzy, lecz zawsze gdzieś z tyłu głowy siedziała myśl, że nawet te małe chwile mogą być zdmuchnięte w jednym momencie.
Podejrzewam, że każdy w większym lub mniejszym stopniu miał już do czynienia z fabuła wojenną, przepełnioną brutalnością i przede wszystkim niesprawiedliwością, więc możemy się spodziewać co przeżyła Helene. Dla mnie w tym wszystkim najgorszy był fakt zabijania bezbronnych istot, które nawet dobrze nie zdążyły zobaczyć tego świata, a ich małe duszyczki już zostawały wysłane do nieba. Lecz w całym złu, zawsze pojawi się ta mała iskierka dobra, która za wszelką cenę pragnie choć trochę ująć cierpienia. Tą iskierką okazuje się Helene, kobieta, o gołębim sercu, która nie jest w stanie patrzeć na to co ją otacza i próbuje coś wskórać. Po czasie los się uśmiecha i zsyła szanse prowadzenia przedszkola, gdzie dzieci dostawałyby jedzenie czy mogły najzwyczajniej w świecie, spędzić miło czas. Tutaj zaczyna się pojawiać ta zła myśl, lecz sami już musicie stwierdzić, czy jest ona słuszna.
Według mnie fabuła jest jak najbardziej warta uwagi, zwłaszcza, że wszystko kiedyś miało miejsce. Jeśli chodzi o przebieg lektury, nie mam większych zastrzeżeń, ponieważ przemknęłam przez nią bardzo szybko i dowiedziałam się wielu rzeczy, o których nie miałam kiedyś bladego pojęcia. Bohaterowie także ukradli moje serce, zwłaszcza jeden z synów Helene, Blaz, który po kryjomu przed matką dowiadywał się wielu spraw i przekazywał rodzicielce. Chłopak mimo młodości, bardzo szybko dorósł, patrząc na fakt, że nie siedział bezczynnie i próbował znaleźć jakąkolwiek pomoc czy drogę ucieczki.
Reasumując, książka jak najbardziej jest warta przeczytania, zwłaszcza, że pokazuje jak bardzo może zmienić świat jeden nieodpowiedzialny głupiec.

"Czasami, gdy rzeczywistość dręczy duszę, lepiej jest uciec w marzenia."

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

WolneLitery

ilość recenzji:99

brak oceny 4-05-2019 12:30

Trzymam kciuki, żeby tę książkę przeczytało jak najwięcej osób. Historia Niemki, która wraz dziećmi i mężem trafia do Auschwitz. Mimo, że ona jest "czystej" krwi, to nie chcąc opuszczać swoich dzieci i rodziny udaje się razem z nimi. Po kilkunastu stronach chciałam tę książkę odłożyć. Musiałam, to zrobić, ponieważ jest tak smutna i dramatyczna! Wszystkie książki o takiej tematyce pozostają z nami na bardzo długo i nie da się o nich zapomnieć. Z tą było tak samo. Helene w obozie dostaje polecenie od samego Josepha Mengele, aby otworzyć tam przedszkole. Aż serce mnie boli, że to wszystko było robione "pod publiczkę"! Tylko po to, żeby się pokazać i udowodnić, jak świetne warunki tam panują... Książkę ostatecznie pochłonęłam podczas jednej podróży. Jest przerażająco smutna, prawdziwa i wzruszająca. Do tego jest przepięknie wydana, w twardej oprawie. I z jednej strony żałowałam, że ma ona tylko 240 stron, a z drugiej nie wiem czy to nie lepiej, że zamyka się ona tylko w tylu. Czy dałabym radę czytać o tym dłużej? Musicie ją przeczytać!

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

arcytwory

ilość recenzji:81

brak oceny 4-05-2019 11:39

?Kołysanka z Auschwitz? Mario Escobara jest historią o tragicznej i jednocześnie cichej bohaterce swoich czasów. Helene Hannemann jest Niemką o typowo aryjskiej urodzie. Od najmłodszych lat jest zakochana w Johannie, który jest przyjacielem rodziny i Romem z pochodzenia. Z czasem zakochują się w sobie, biorą ślub i Helene rodzi piątkę dzieci. Wiodą w miarę spokojne życie, jednak z biegiem czasu w Niemczech do głosu dochodzą naziści. Helene utrzymuje rodzinę i znosi trudy codzienności. Pewnego dnia w drzwiach wspólnego mieszkania pojawiają się żołnierze z nakazem zabrania Johanna i pięciorga dzieci do Auschwitz. Helene, dla której rodzina jest całym światem, nawet przez moment się nie waha i wyrusza razem z nią na same dno drugowojennego piekła, które jako osoba ?czysta? pod względem rasowym mogła uniknąć.
Rodzina zostaje rozdzielona na peronie i kobieta z dziećmi trafia do Birkenau, gdzie po jakimś czasie dostaje zadanie utworzenia na terenie romskiego obozu... przedszkola. Placówka początkowo jest oczkiem w głowie anioła śmierci, czyli Josefa Mengele. Stanowi to szansę dla dzieci Helene oraz innych maluchów na próbę przetrwania obozowego piekła.
Jestem zdania, ze gdy pisze się książki o tematyce historycznej, to powinny być one oparte na faktach i postaciach autentycznych. Historia Helene Hannemann uczy zrozumienia, pokory i współczucia, które ujawniły się w tak nieludzkich czasach, jakimi była II wojna światowa. Jest to historia o heroicznym poświęceniu matek dla dzieci, prawdziwej i bezwarunkowej miłości i próbie stworzenia pozorów normalności. Jest to prawdziwa, poruszająca (momentami nawet wzruszająca) lektura dla tych, którzy spotykają się czasem z literaturą historyczną czy obozową.
Zawsze bardzo przeżywam historie opisujące realia drugiej wojny światowej. Autentyczna opowieść pisana w przystępny sposób w pamiętnikowej formie sprawiło, że bez wątpienia zostanie ze mną na dłużej. ?Kołysankę z Auschwitz? wciąga od pierwszych stron i wypuszcza dopiero na samym końcu po to, by w milczeniu posiedzieć i pomyśleć. Naprawdę mamy szczęście, że urodziliśmy się w tych czasach.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

zaczytanalala

ilość recenzji:165

brak oceny 1-05-2019 22:17

Fikcja literacka oparta na prawdziwej historii Helene Hannemann, która była Niemką i poślubiła mężczyznę romskiego pochodzenia. W ?43 roku zapukano do ich drzwi, ponieważ wszyscy Romowie mieli zostać wywiezieni do Auschwitz. Kobiecie pozwolono pozostać w domu, ponieważ była ona aryjskiego pochodzenia, jednak jako matka postanowiła wyjechać z dziećmi, aby móc je chronić, jak to tylko możliwe. Helene jako pielęgniarka była w odrobinę lepszej sytuacji niż pozostali obozowicze, ponieważ potrzebowano personelu medycznego w szpitalu obozowym. A już niedługo po uzyskaniu pracy w szpitalu kobieta została ulubienicą Josepha Mengele, który polecił jej założyć obozowe przedszkole, a na jego przygotowanie przeznaczył dwa baraki oraz dostarczył wszystkie zapotrzebowane przez Helene rzeczy. Kobieta cieszyła się, że może dać dzieciom choć trochę normalności w obozie, ponieważ w przedszkolu miały one zabawki oraz większe racje żywnościowe. Nie wiedziała jednak, dlaczego Mengele tak bardzo interesuje się bliźniętami i nie potrafiła wyjaśnić, co działo się z dziećmi, które zabierał ze szkoły. Niestety już wkrótce miała poznać i na własne oczy zobaczyć, po co w rzeczywistości zostało założone przedszkole.
***
"Główna obozowa aleja była błotnistą breją, a gdy weszliśmy do naszego tak zwanego nowego domu, również wewnątrz zobaczyliśmy ze zdziwieniem wielkie błotniste kałuże. Woda lała się przez dach i przeciekała przez drewniane ściany zrobione z pogiętych, kiepsko przybitych desek. Barak okazał się dosłownie odrażającym chlewem, w którym nie odważyłyby się spać nawet zwierzęta. Lecz właśnie tym byliśmy dla nazistów, dzikimi zwierzętami, i tak nas też traktowali."
***
Głęboko poruszająca historia kobiety, która zrezygnowała z szansy na życie, aby móc trwać przy swoich dzieciach do końca. Matka, jakiej pragnąłby każdy człowiek na ziemi, ciepła i wspierająca, nie poddająca się przeciwnościom losu. Kobieta walcząca o choćby najmniejszą namiastkę normalności dla najmłodszych przebywających w obozach. Mario Escobar przedstawił nam historię Helen w formie pierwszoosobowej, przez co czytając mamy wrażenie, że to sama kobieta opowiada nam o swoim losie. Być może dlatego jest to jeszcze bardziej poruszające, niż gdybyśmy czytali zwykły opis czyjegoś życia. Podczas czytania towarzyszy nam cały wachlarz emocji - od smutku i bólu, kiedy kobieta widziała jak jej dzieci żyją w obozie, poprzez przerażenie w chwili odkrycia prawdy o eksperymentach, do chwilowej radości - gdy Helene uświadomiła sobie, że może dać dzieciom choć trochę radości i zapomnienia w tej strasznej codzienności. Zdecydowanie jest to książka, którą czyta się jednym tchem, ponieważ jesteśmy ciekawi jak zakończy się historia Helene, ale także przerażeni ogromem jej cierpienia. Powiedzieć o tej historii, że jest poruszająca to mało. Tego, co czuje się podczas czytania nie da się opisać słowami, ale moim zdaniem każdy powinien poznać choć trochę życie obozowe Helene Hannemann - kobiety, która wybrała macierzyństwo zamiast życia.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

bookoholik27

ilość recenzji:43

brak oceny 1-05-2019 19:38

Ta książka jest rewelacyjna! Gdy tylko spotkałem się z fragmentami książki Zofii Nałkowskiej pt. ?Medaliony? uznałem, że muszę pogłębić swoją wiedzę na temat wydarzeń z czasów wojennych. Powieść ?Kołysanka z Auschwitz? jest oparta na prawdziwej historii Helene Hannemann, matki pięciorga dzieci i żony Cygana. Postanowiła dobrowolnie pójść ze swoją rodziną do obozu Auschwitz. Założyła tam przedszkole mieszczące się w barakach numer dwadzieścia siedem i dwadzieścia dziewięć. Pokazała mi, że nigdy nie można się podawać, nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że nie mamy szans. Pomimo, że wiedziałem jaki los może spotkać głównych bohaterów, mocno wierzyłem w cud.

Czytając uświadomiłem sobie jaką bezsilność, bezbronność czuli więźniowie obozu. Dzięki pierwszoosobowej narracji jeszcze lepiej mogłem wczuć się w historię Helene. Mną również targały takie emocje jak złość, bezsilność, rozpacz i zdziwienie. Nie spodziewałem się, że ludzie mogą posunąć się do tak okropnych rzeczy. Postać mówiąca również nie może w to uwierzyć: ?W ciągu ostatnich kilku lat widziałam wiele, lecz ludzkie okrucieństwo ma swoje granice. Przynajmniej wtedy tak myślałam.? . Dlaczego tyle tysięcy ludzi było zsyłanych do obozów, zabijanych w komorach gazowych? Przecież Romowie czy Żydzi to także ludzie, którzy różnią się od nas tylko wyglądem i zwyczajami. Pamiętajmy o tym!

Książka nie jest przeznaczona dla osób młodszych. Pomimo tego, że jest przepełniona przemocą, śmiercią, brakiem równouprawnienia, to uważam, że każdy dojrzały człowiek powinien się z nią zapoznać. Czasami nie doceniamy tego, co mamy. Pomyślmy sobie, że ludzie w Auschwitz spali jedynie na deskach, jedli chleb z trocinami, umierali z wycieńczenia, głodu, czy nawet z powodu zwykłych chorób, które obecnie nie grożą nam śmiercią. Zatrzymajmy się, czy rozwój technologii jest aż tak dobry jak nam się wydaje? Jesteśmy cały czas śledzeni! Nie wiele brakuje i historia może się znów powtórzyć. Staniemy się tylko numerkami, dającymi się manipulować. Czy tego chcemy?

Dopiero zaczynam swoją przygodę z tego typu książkami dlatego ciężko mi jest porównać ją do jakiejkolwiek powieści. Wydaje mi się, że autor trochę złagodził fakty. Czytając ?Medaliony? czułem obrzydzenie, tutaj pojawiła się tyko bezsilność i złość.

Podsumowując, książka jest warta waszej uwagi! Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że więźniowie Auschwitz aż tak bardzo cierpieli. Mario Escobar nauczył mnie doceniać każdą chwilę. Powieść zmieniła mój pogląd na świat przez co na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Czy recenzja była pomocna?

violaa92

ilość recenzji:86

brak oceny 1-05-2019 14:57

Nie sięgam często po takie książki, tematyka obozowa powoduje u mnie dreszcze. Czytając o Auschwitz mam zawsze ściśnięte gardło i ryczę jak bóbr. Tak też było w tym przypadku. Pierwsze strony... Nie... Pierwsze słowa i już mam łzy w oczach. Takie historie wywołują mnóstwo emocji.

Kołysanka z Auschwitz to ujmująca opowieść inspirowana życiem Helen Hannemann, Niemki, która postanowiła udać się wraz ze swoim mężem pochodzenia romskiego i ich pięciorgiem dzieci do obozu koncentracyjnego. Historia jest przedstawiona okiem samej Helen dzięki czemu możemy dokładnie poznać uczucia, lęki, strach, jakie towarzyszyły kobiecie przed nadchodzącym jutrem.

Nie jest to książka skierowana tylko dla osób zainteresowanych drugą wojną światową. Jest to przede wszystkim wzruszająca opowieść o wytrwałości i nadziei. Historia pełna bólu i niewyobrażalnej krzywdy, która nigdy nie powinna się wydarzyć.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

ruda recenzuje

ilość recenzji:121

brak oceny 27-04-2019 14:48

?Kołysanka z Auschwitz? to książka w moim odczuciu bardzo ważna i niezwykle cenna. Przedstawiona w niej historia zainspirowana została życiem Helene Hannemann- Niemki, która wraz z rodziną romskiego pochodzenia pojechała do Auschwitz i zamieszkała w wydzielonym tam cygańskim obozie. Pisząc te słowa jestem pewna, że nikomu nie trzeba już tłumaczyć, dlaczego warto sięgnąć po tę opowieść, uszanować pamięć Helene i móc opowiedzieć innym, jak wspaniałą osobą była.

Mario Escobar podjął się opowiedzenia trudnej, smutnej, ale przy tym szalenie ważnej historii. Napisał książkę upamiętniającą matkę, która zrobiła wszystko, by obronić swoje dzieci, poświęcając się przy tym i wykazując wielką odwagą. Podczas swojego pobytu w Auschwitz Helene, z polecenia doktora Mengele, kierowała przedszkolem, dbając przy tym o wszystkie maluchy z cygańskiej dzielnicy. Starała się każdego dnia dać im jak najwięcej, kilkakrotnie sprzeciwiając się doktorowi i walcząc jak lwica o lepsze dni dla swych podopiecznych.

Autor książki podczas pisania tej historii ściśle trzymał się historycznych faktów. Opowieść ta sama w sobie jest bardzo wzruszająca, jednak świadomość, że rzeczywiście miała miejsce sprawia, że staje się jeszcze bardziej emocjonalna i refleksyjna. Podczas lektury towarzyszyło mi wiele uczuć, często nieprzyjemnych, a serce zdawał się przygniatać olbrzymi ciężar, ale ani na chwilę nie miałam potrzeby tej książki odłożyć. Escobar pisze w sposób niezwykle zajmujący, jego słowa pochłaniania się z wielkim zainteresowaniem i niesłabnącą uwagą.

Pierwszoosobowa narracja dodaje historii realizmu i autentyczności. Można poczuć, że sięgamy po relację z pierwszej ręki, mamy okazję na chwilę stanąć ramię w ramię z Helene i obserwować jej działania. Taki pomysł przedstawienia tej historii sprawia, że staje się ona jeszcze bardziej przejmująca, przypomina bowiem smutny pamiętnik, utrwalający te lepsze i gorsze momenty. Escobar podjął się realizacji trudnego zadania, ale wywiązał się z niego wspaniale, przywołując przed oczy czytelnika obraz kobiety o pięknej duszy.

Zawsze jest mi ciężko uwierzyć, że można umieścić tak wiele- emocji, informacji, wspomnień- w tak niewielkiej objętościowo powieści. Niewiele ponad 200 stron okazało się w tym przypadku wystarczająco do przedstawienia dość odległej czasowo, a jednak wciąż aktualnej i dającej nadzieję historii. Ta nieduża objętość, krótkie rozdziały i świetny styl autora sprawiają, że powieść bez problemu można pochłonąć jednym tchem, jednego wieczoru.

Wiem, że to nie jest książka, po którą sięgną wszyscy, ale uważam, że każdy powinien spróbować się z nią zmierzyć. Nie dyskutuje się o gustach i nie ocenia tego, co kto lubi czytać, spróbujmy jednak czasem sięgnąć po coś cięższego i prawdziwszego. Uwierzcie mi, warto.

Czy recenzja była pomocna?

Idę czytać

ilość recenzji:1

brak oceny 25-04-2019 15:27

Historia Helene Hannemann to historia pełna miłości, poświęcenia, troski i oddania rodzinie - dzieciom i mężowi. Przez wiele lat czytałam tylko o Polakach i Żydach więzionych w obozie Auschwitz. Teraz przyszedł czas na obóz dla Romów, który funkcjonował w Birkenau. Romowie to trzecia grupa deportowanych, po Polakach i Żydach, a transporty więźniów przyjeżdżały tam aż z czternastu państw.
Helene to Niemka, która poślubiła Roma, Johanna, utalentowanego muzyka. Ten poranek miał być jak wiele innych. Śniadanie, przygotowanie dzieci do szkoły, wyjście do pracy. Jednak szybko okazało się, że ten dzień to początek końca. Johann i dzieci mają zostać wywiezieni do obozu koncentracyjnego. Tylko oni, Helene jest przecież Niemką, nieskażoną romskim pochodzeniem.
Helene nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby zostawić rodzinę w tym trudnym czasie i decyduje, że pojedzie z nimi. Jak matka mogłaby zostawić swoje dzieci w obliczu śmierci? Kiedy transport z Romami dociera do Birkenau, rodzinna Hannemannów zostaje rozdzielona. Mąż Helene zostaje zabrany do męskiej części obozu, natomiast ona i ich piątka dzieci zostają w drugiej części. Wszechobecny głód, bród i przemoc przerażają nowo przybyłych, jednak muszą sobie zacząć radzić, aby przeżyć. Pomaga im fakt, iż są niemieckimi Romami, a tacy mają swój barak w nieco lepszym stanie niż inne. Przeżycie ułatwia im również pielęgniarskie wykształcenie Helene. W szpitalu Helene poznaje Josefa Mengele, niemieckiego lekarza, Anioła Śmierci. Mengele nie bez powodu otrzymał taki przydomek.
Dla III Rzeszy bardzo ważne były pozory, a dla dr Mengele jego badania naukowe (choć wiemy doskonale, że z nauką nie miały zbyt wiele wspólnego). Dr Mengele postanowił, że w obozie będzie funkcjonowało przedszkole, a Niemka Hannemann będzie jego dyrektorką. W warunkach obozu koncentracyjnego każde polepszenie warunków było na wagę złota, więc Helene się zgodziła. Ale o tym co było dalej musicie przeczytać sami.
Codzienność obozu koncentracyjnego to coś, czego nie mogę pojąć i czego pewnie nigdy nie pojmę. Zastanawia mnie też ogrom matczynej miłości, która tu została wystawiona na wielką próbę, a mi mimo to Helene nie złamała się.
"Kołysanka z Auschwitz" to piękna opowieść o strasznych czasach, ale dzięki takim historiom dowiadujemy się o ludziach najwięcej.

Czy recenzja była pomocna?

patriseria.blogspot

ilość recenzji:51

brak oceny 20-04-2019 12:32

?Kołysanka z Auschwitz? jest fikcją literacką opartą na prawdziwych wydarzeniach, co nie oznacza, że nie wzbudza emocji. Forma pamiętnika jest niezwykle przystępna i sprawia, że szybciej wczuwamy się w główną postać. Helene Hanneman i jej piątka dzieci żyły naprawdę. Przed autorem było nie lada wyzwanie, ze szczątkowych informacji o tej kobiecie chciał wykreować obraz macierzyństwa i heroicznej miłości do swoich dzieci.

?Matki nie mają ideologii. Nasze dzieci to nasza jedyna sprawa, jedyna ojczyzna. Mężczyznom zabijanie i umieranie w imię ideałów może przychodzić naturalnie. Dla as, nosicielek życia, morderstwo popełnione w imię ideałów jest najgorszym wynaturzeniem, jakie stworzyła ludzkość.?

Helene naprawdę prowadziła przedszkole w obozie, starając się by chociaż na chwilę na ustach najmłodszych zagościł uśmiech.
Książkę czyta się ciężko, ze względu na emocje jakie towarzyszą. Każdy wie, że w obozach były dzieci, ale poznawać szczegóły to coś zgoła innego. Lekki styl autora pozwoliłby na pochłanianie kartek w zastraszającym tempie, gdyby nie poruszona tematyka.
Pośród całego tego bestialstwa pokazywane są także proste rzeczy, które dawały radość. Bohaterzy są dobrze zbudowani, dialogi bardzo naturalne.
Helene jest symbolem matki, dla której rodzina jest najważniejsza, w opozycji do niej stoi nie kto inny jak Mengele.
Doktor jest przystojny i uśmiecha się czarująco, jest bardzo obowiązkowy. Jednak z każdym spotkaniem Helene zauważa u niego wady, piękna maska zaczyna opadać, a sięga bruku, kiedy znajduje bliźniaki zszyte ze sobą nie poprzez skórę, ale także żyły. Kobieta zauważa, że zło niszczy wszystko, a wraz ze zbliżającym się końcem wojny, zauważa też, że dla niektórych żołnierzy to był wyjazd na kolonię. Idealnie ogoleni i czyści w odprasowanych mundurach w opozycji do więźniów na skraju śmierci.
Książka to niejaki hołd dla rodziny Hanneman, polecam.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Everyfree00

ilość recenzji:88

brak oceny 16-04-2019 18:23

Wojna to najgorszy czas i chociaż teraz w Polsce jej nie ma to nadal pojawiają się nowe książki o tym okrutnym czasie. Tym razem sięgnęłam po smutną historię kobiety oraz jej rodziny.
Helene Hannemann jest czystej aryjskiej krwi a jej mąż jest Romem, znali się od dzieciństwa i połączyła ich prawdziwa miłość która przetrwała wszystkie ciężkie dni. "Wywodziliśmy się z bardzo różnych kultur. W końcu jednak miłość pokonała przeszkody i uprzedzenia otaczającego nasz świata. Naturalnie, po ślubie wiele wycierpieliśmy". Pewnego dnia w ich domu pojawia się policja z rozkazem Heinricha Himmlera, mąż Helene oraz pięcioro dzieci zostają zesłani do obozu, ona może wybrać wolność lub życie w piekle, jej wybór jest z góry wiadomy. "Poprowadzili nas przez korytarz do wyjścia. Mąż szedł pierwszy z dwiema walizkami, tuż za nami obaj młodsi rangą policjanci. Potem dwaj nasi starsi synowie, bliźniaki czepiające się mojego płaszcza i ja z Adalią na rękach". Helene oraz Johann pomimo też że sami byli głodni i spragnieni cały transport wszystko co mieli oddawali dzieciom, tak samo w obozie, kobieta przez trzy dni nie jadła żeby dzieci dostały trochę więcej jedzenia a gdy współlokatorki chciały siłą odebrać im płaszcze chciała się nawet bić żeby je ochronić. Przy życiu utrzymywało ich jedynie przedszkole, próbowali wprowadzić trochę normalności w ich okrutny los, to dzięki niemu mieli czym zająć się cały dzień i nie myśleć o tym że nie daleko nich co chwila ktoś umiera.
Chociaż każdy wiedział jaki czeka ich koniec łudzili się że może uciekną, może zostaną zesłani gdzie indziej to pomagało im nie załamać się i się nie poddać. Przez tą całą sytuacje każdy myślał tylko o sobie, nie ufał nikomu, przetrwała tylko miłość do dzieci, każda matka chciała żeby to jej dziecko się najadło, żeby miało ciepło i żeby to ono przeżyło.
To dzięki takim historiom które są oparte na faktach zaczynamy doceniać to co mamy i w jakich czasach żyjemy, nabieramy też szacunku do starszych osób które pamiętają czasy i do tej pory nie mogą o nich zapomnieć.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

AleksandraRK

ilość recenzji:59

brak oceny 13-04-2019 13:29

Wojna nie zna ciszy. Wciąż brzmią huki pocisków spadających z lecących nad miastem samolotów. Karabiny wysyłają serie pocisków dosięgających kolejnych ciał. Ciężarówki zatrzymują się, a żołnierze karzą ludziom wchodzić do środka. Nie zwracają uwagi na krzyki i błagania. Mają rozkazy, które muszą wykonać. Wojna nie zna ciszy ani współczucia.

Helene Hannemann była zwyczajną Niemką, która miała kochającego męża, cudowne dzieci i dobrą pracę. Jej życie nie różniło się zbytnio od życia innych kobiet. Wstawało rano, budziła dzieci, przygotowywała je do szkoły, a potem razem z nimi wychodziła z domu. Tak wyglądała jej codzienność aż do dnia przybycia SS-manów.

Kołysanka z Auschwitz Maria Escobara to historia zainspirowana życiem Helene Hannemann. W tej książce przenosimy się ? nie po raz pierwszy i nie ostatni ? do czasów II wojny światowej, kiedy świat stanął na głowie. Wtedy właśnie na terenie okupowanej Polski powstawały niemieckie obozy koncentracyjne, do których wysyłano Żydów, Polaków, ale także ludzi innych narodowości, w tym Romów. Do tej grupy należał mąż Helene oraz jej dzieci, dlatego zostali zesłani do Auschwitz, a kobieta nie zamierzała ich zostawiać samych, więc również ruszyła w drogę do piekła na ziemi.

Helene była zwykłą kobietą, która nagle znalazła się w obozie koncentracyjnym ze swoimi dziećmi i mężem, Johannem. Mężczyzna został oddzielony od rodziny i odesłany w inne miejsce, by pracować. Później dowiemy się, że trafił do Kanady, gdzie miał szansę na przeżycie. Jednak jego osobie autor nie poświęca wiele uwagi. Skupia się raczej na postaci kobiety i jej dzieci. Najpierw musieli przetrwać podróż bydlęcymi wagonami ? z historii wiemy, że nie był to żaden luksus, a wiele osób ginęło przed przybyciem do obozu. A potem trafili do baraku Rosjanek, który nie był o wiele lepszym miejscem niż pociąg. Trudno sobie wyobrazić, że ludzie mogą dojść do takiego zezwierzęcenia. Na szczęście później Helene zostanie przeniesiona do baraku Niemek, w którym poczuje się niemal jak w domu. Do tego jako wyszkolona pielęgniarka dostanie pracę u doktora Mengelego oraz stworzy przedszkole ? jedyną odskocznię dla dzieci w Auschwitz.

Autor wziął na siebie trudne zadanie opisania historii z perspektywy kobiety, która musiała żyć w obozie i chronić swoje dzieci. Z książek i opowieści wiemy, jak wyglądała sytuacja w obozach koncentracyjnych. Głód, pasożyty i choroby były na porządku dziennym, a śmierć zdawała się mieszkać razem z ludźmi w barakach. Tak było i tutaj. Helene na własne oczy widziała śmierć zszytych przez okrutnego lekarza bliźniąt czy kobiety, która w rozpaczy rzuciła się na drut elektryczny. Jednak nie mówiło się o tym otwarcie. Niemieccy żołnierze wmawiali dzieciom, że krematoria to naprawdę tylko piekarnie, a unoszący się dym świadczy o pieczonym chlebie.

Warto bliżej przyjrzeć się doktorowi Mengelemu. Jest postacią historyczną tak jak wielu bohaterów występujących w książce. Rzeczywiście zlecił Helene stworzenie przedszkola, ale nie kierował się troską o dzieci. Kobieta miała dbać o jego króliki doświadczalne, czyli bliźnięta. Mengele pod maską dobroci ukrywał swoją drugą naturę. Potrafił posunąć się nawet do tego, by zszyć rodzeństwo w sztuczne bliźniaki syjamskie. A to tylko drobna dawka tego, co robił w swoim gabinecie.

Wiele faktów z książki zgadza się z rzeczywistością. W Auschwitz stworzono przedszkole, w którym dzieci dostawały nieco więcej jedzenia ? przynajmniej przez pewien czas. Pojawiły się tam karuzele, plac zabaw. Podczas lektury wydawało mi się to tak nierealne, że musiałam upewnić się, czy autora zbytnio nie poniosła wyobraźnia. Helene również jest postacią realną i w sumie zgadzało się wszystko poza pisaniem przez nią pamiętnika, o czym Escobar sam pisze na koniec książki.

Jeśli chodzi o tytułową kołysankę, to pojawia się kilkakrotnie w trakcie historii. Helene nuci ją dzieciom, uspokaja je i daje pewną nadzieję, która niestety już po chwili gaśnie pod wpływem kolejnych wydarzeń.

Autor postarał się o wszystko. Zrobił słowniczek terminów, które były powszechnie używane w obozie, a które dla nas już nie byłyby tak zrozumiałe. Nie brakuje też zdjęć obozu, dzięki czemu lepiej możemy wyobrazić sobie, jak to wszystko wyglądalo

Kołysanka z Auschwitz Maria Escobara to opowieść o odwadze, nadziei, ale też cierpieniu i śmierci. Jest historią o prawdziwych wydarzeniach ubranych w ramy powieści, która czasami wydaje się wręcz nierealna. Pozycja odpowiednia dla osób, które chciałyby lepiej poznać świat obozów, a zwłaszcza tych, w których umieszczano Romów.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

czytanie.na.platanie

ilość recenzji:1102

brak oceny 8-04-2019 12:43

Popłakałam sobie czytając tę książkę. Nad ludzkim okrucieństwem, bestialstwem, obojętnością, ale też nad nieskończoną matczyną miłością.

Autor oparł się na prawdziwej historii Helen Hannemann, Niemki, która wraz z piątką swoich romskich dzieci trafiła do obozu w Auschwitz. Kobieta dostaje kuriozalną propozycję stworzenia w tych nieludzkich obozowych warunkach przedszkola. Nie jest ona podyktowana w żadnym stopniu troską o dzieci, jednak kobieta łapie się tej jedynej możliwości na ulżenie w cierpieniu skazanym na śmierć maluchom.

To książka pełna kontrastów, w której niewinność i bezbronność dzieci przeciwstawiana jest bestialskiemu wykorzystywaniu władzy przez nazistów. Będąca świadectwem okrutnych zbrodni na ludziach, eksperymentów przeprowadzanych na dzieciach, których chory umysł Hitlera uznał za gorszych.

Literatura obozowa jest ciężką lekturą, wzbudzającą ogromne emocje, wstrząsającą do głębi, ale przypomina o strasznych wydarzeniach, które nie mogą się już powtórzyć, dlatego warto po nią sięgać.

Auschwitz jest symbolem czystek etnicznych, ale dyskryminacja ma ciągle miejsce w obecnym świecie. Nadal giną ludzie za to kim są, bo urodzili się tu, a nie w innej części świata, bo wyznają takie, a nie inne wartości. Nie gódźmy się na to.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

magda k pisze

ilość recenzji:115

brak oceny 31-03-2019 22:35

"Przestajemy istnieć, jeśli nie ma na tym świecie nikogo, kto by nas kochał. "

Będzie krótko, bo czasami jest tak że mniej znaczy więcej. Po tej powieści czuje się rozwalona emocjonalnie i ciężko mi poskładać się na nowo...

O czym?
Niemcy rok 1943. Pewnego poranka w domu Helene Hannemann zjawiają się żołnierze niemieccy z nakazem aresztowania Johanna - męża Helene, który jest cyganem, i ich pięciorga dzieci. Rodzina ma zostać zesłana do obozu w Auschwitz Birkenau, jednak nakaz wywozu nie dotyczy Helene, gdyż jest ona rasową Niemką. Kobieta, choć może zostać, postanawia dobrowolnie opuścić dom i udaje się wraz z najbliższymi na pewną śmierć ...

Można powiedzieć, że książki z tematyką obozową zawsze wzruszają, nigdy nie odbijają się bez echa, więc czym ta różni się od pozostałych? Bo ta nie wzrusza a dosłownie rozwala. Dla mnie, ta powieść to żywe, realne świadectwo bezgranicznej, prawdziwej miłości. Miłości matki do dziecka i żony do męża. Książka przesiąknięta jest niewyobrażalnym bólem i niezrozumiałym okrucieństwem, a jednocześnie potężną miłością, wielką siłą i kobiecą niezłomnością. Czy w takim miejscu jak obóz zagłady jest w ogóle miejsce na miłość? Jest i Helene była tego żywym dowodem...

Nie napiszę, że każdy powinien sięgnąć po tę książkę, a każda matka to już na pewno, niemniej jednak wiem, że po jej przeczytaniu nic już nie jest i nie będzie takie samo. Helene swoim świadectwem, heroiczną postawą pobudza serce czytelnika, tak jakby już zawsze miało szybciej bić. To tak jakby dotknęła rany która już nigdy nie przestanie się sączyć?? Coś nieprawdopodobnego!

Kołysanki z Auschwitz nigdy nie zapomnę!

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?