Oj długo ta książką stała na moim regale zanim po nią sięgnęłam. Twórczości autorka zupełnie nie znałam, więc też nie wiedziałam czego mogę się spodziewać i tak odkładałam czytanie tej historii, i odkładałam. Aż po nie całym roku zdecydowałam, że to jest właśnie pora na ten kryminał i gdy tylko zaczęłam czytać przepadłam.
Cztery zniknięcia, cztery osoby, Krystian, Ewa, Natalia i Wojtek. Niby nic ich nie łączy, a jednak oprawca zdecydował, że to właśnie ich porwie. Najpierw porywacz uważnie ich śledził, najbardziej interesowały go ich grzechy. Każda z osób przed porwaniem otrzymuje liścik, a w nim cytat z Pisma Świętego dotyczący grzechu, którego się dopuścili. Następnie lądują w piwnicy zamknięci w klatkach, jedyne co mają to nocnik, oraz jednej kubek wody i kromkę chleba z serem na cały dzień.
Czy właśnie tak przyjdzie im zapłacić za swój grzech? I kto jest porywaczem, oraz jaki ma motyw?
Książka wciągnęła mnie już od samego początku, więc każdy rozdział czytałam z zapartym tchem, co się dalej wydarzy. Pomysł na psychola, który postanowił zabawić się w Boga był strzałem w dziesiątkę.
Cztery osoby, cztery różne grzechy i cztery inne historie. Najpierw autor zapoznaje nas osobno z historią, każdej ofiary. Mamy możliwość przekonania się co nimi kierowało, że postanowili dopuścić się grzechu. Wydawać by się mogło, że nic ich nie łączy, bo przecież każdy człowiek grzeszy, mniej lub bardziej. Więc czemu porywacz wybiera właśnie te cztery osoby?
W między czasie toczy się również sprawa zaginięć młodych studentek, które nagle giną. Czy te dwie sprawy mają ze sobą coś wspólnego? Jak dla mnie trochę za mało tu było śledztwa, by odnaleźć porywacza. Autor najbardziej skupił się na psycholu i jego ofiarach. Jednak przyznam, że nie spodziewałam się takiego finału. Bo to, że ktoś postanowił zabawić się w Pana Boga wcale nie było zaskoczeniem. Lecz Piotr Rozmus już od pierwszych stron rewelacyjnie budował napięcie, a zakończenie sprawiło, że miałam ciarki na plecach, ze łzami w oczach, bo tak to się nie może zakończyć. Chociaż epilog sprawił, że żałowałam, że go przeczytałam, przyznam się wam, że myślałam, że zwrócę zawartość żołądka.
Po przeczytaniu tej książki, z przyjemnością przeczytam też inne właśnie tego autora i na pewno nie pozwolę by tak długo czekały na moim regale. Jeśli lubicie tego typu historie, a tej jeszcze nie czytaliście to gorąco wam polecam.
Opinia bierze udział w konkursie