- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ast zjawić się w domu o pierwszej po południu przychodził o dziesiątej wieczorem ,,podrapany, pokopany, w siniakach po kilkunastogodzinnych zmaganiach piłkarskich". A także, kiedy zdecydowanie zatracił poczucie czasu, umiar, przesadził w korzystaniu ze słońca, wolności i swobody, biegając za długo po zakamarkach swojego mikroświata. W takich lub podobnych wypadkach dziadek Blinstrub był czujny. Stał przy wejściu do ogrodu i czekał na niesfornego Tadźkę z ówczesnym atrybutem utrzymywania dyscypliny - ,,kozią nóżką", czyli nahajką, drewnianą rękojeścią z plecionką. ,,Ale nie dlatego, że sprawiało mu to przyjemność, tylko że tak powinno było być. I ja podchodziłem do tego też nie tak, że się chciałem wykręcić, tylko musiałem odebrać rodzaj nauczki. Jeśli babcia uznawała, że troszkę może się przedłużać ten proceder, to biegła i mnie stamtąd wyciągała do siebie"[43] - wspominał po latach rytuał wymierzania sprawiedliwych kar. Podwójna dawka ,,koziej nóżki" groziła również za swawolności językowe oraz nadużywanie najgorszych rosyjskich przekleństw. Dziadek Blinstrub nie rozumiał chyba w ogóle potrzeby jakiejkolwiek formy rozrywki. Bo nie był przecież człowiekiem stworzonym przez Boga do przyjemności, próżności czy innych ludzkich głupot, lecz ,,do pracy, do obowiązku, do tego, co jest w życiu konieczne". Sens egzystencji odnajdował w jej surowości i pełnej ascezie. I w modlitwie - jedynej ,,rozrywce". Kiedy brał modlitewnik, to otwierał i czytał. Książki, literatura demoralizują, odciągają od spraw poważnych, trzeba czytać modlitewnik. Wszechobecny etos pracy. Bo dla dziadków Blinstrubów praca była częścią człowieczeństwa, nie tylko koniecznością ekonomiczną. Na tamtejszych wsiach oraz w zaściankach do młócki wstawało się o drugiej, trzeciej w nocy. I młóciło się cepami. Należało koniecznie przed tym zjeść coś ciepłego (najczęściej jadano kartoflane bliny), bo szło się do katorżniczej, wielogodzinnej, ciężkiej pracy. Harówki. Nie spożywano niczego kupnego, gdyż pokutował pogląd, że tylko domowe wytwory są dobre, a te przyrządzone poza domem to synonim czegoś fatalnego i oszukanego. Miał osiem lat i już był pożyteczny. Pomagał dziadkom Blinstrubom. Ciął sieczkę, nosił wodę, grabił liście, pasał krowy. W wieku dwunastu lat wykonywał pracę furmana, a po zakończeniu lekcji w szkole woził węgiel z Wilna do Kolonii Wileńskiej. Każda najmniejsza czynność musiała służyć pożytkowi. Kiedy powoli wchodził w pełnoletność, babcia zbliżała się do sześćdziesiątki, a dziadek Blinstrub do siedemdziesiątki. W odróżnieniu od rówieśników, którzy mogli bardziej korzystać ze swobody i beztroski, nieustannie był w domu do czegoś potrzebny. Miał zadania i obowiązki, od których niekiedy chciał się za wszelką cenę wymigać. ,,Uwielbiałem wręcz uciekać z domu. Dręczyłem tym babcię. Ona mnie bardzo kochała, a ja byłem nikczemny, bo ukryty w krzakach i obrażony słuchałem, jak ona biegała, szukała mnie, rozpaczała i korzyła się przed moim zaginionym widmem"[44] - wspominał po latach tę babciną bezradność i troskę w Pół wieku czyśćca. Migawki z dzieciństwa: pławienie koni z dziadkiem Blinstrubem i jeszcze z jakimś innym krewnym w upalne dni. Dziś widowiskowe zajęcie znane prawie wyłącznie z albumów fotograficznych czy sal kinowych. W czasach dzieciństwa Konwickiego to zwykła gospodarska czynność, wypływająca z troski o użyteczne zwierzę. ,,Trzeba się było umyć po ciężkim dniu przepracowanym w pyle, w kurzu, w spiekocie i należało dać odsapnąć żywiole, czyli koniom"[45]. Refleksy zachodzącego słońca, mydlenie grzbietów na śliskim gliniastym brzegu ,,wąskim jak parapet", potem sama kąpiel ze spętanymi przednimi nogami. Konie pływały jak psy w czarnej wodzie. A zimą w tym samym miejscu kręcenie piruetów na łyżwach domowej roboty, karuzela kręcąca się ,,na piaście koła od wozu". ,,Moje dzieciństwo to nie Bohaterski Miś, Amicis, kokardki, kołnierzyki i marynarskie ubranka"[46] - mówił Beresiowi w wywiadzie-rzece Pół wieku czyśćca. Od najmłodszych lat dziadkowie wdrażali go do obowiązków. Na zawsze będzie wdzięczny, że dali mu dom, wychowali. Starali się, żeby był przyzwoitym człowiekiem i ,,nie męczył się w suterenach życia". I chociaż mieli w stosunku do niego spore wymagania, to prawie zawsze wiązały się one z czymś konkretnym, ze zdobyciem solidnego zawodu, najlepiej urzędnika kolei lub poczty, które były gwarantem dobrych warunków życia oraz szacunku społecznego. Zaczątkiem na drodze ,,kariery" Tadźki Konwickiego była edukacja w miejscowej szkole powszechnej, ,,inteligencko-biednackiej", zważywszy na przekrój społeczny uczniów, mieszczącej się w malowniczym miejscu, na terenie Górnej Kolonii. Nauka trwała w niej sześć lat, jeś
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Biografie i wspomnienia, Biografie i autobiografie |
Wydawnictwo: | Bellona |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2017 |
Wymiary: | 170x240 |
Liczba stron: | 506 |
ISBN: | 978-83-11-15059-1 |
Wprowadzono: | 10.05.2017 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.