Pamiętacie Tajemnicę szopy nad Wigrami i ich bohaterów? Jeśli nie, to proponuję Wam przeczytać pierwszy tom niesamowitych przygód ferajny, która co roku spotyka się nad przepięknym jeziorem Wigry, by spędzić tam wakacyjny czas. Następnie wziąć do ręki kolejną część zatytułowaną Kosmiczna kraksa nad Wigrami pani Katarzyny Barcikowskiej, przeczytać i powrócić do swoich dziecięcych lat, do wakacji, o których zawsze przypominamy sobie z nostalgią, czasem uronimy łezkę na takie, jakże pozytywne wspomnienia. Oczywiście obie lektury można czytać oddzielnie, bo każda wakacyjna przygoda związana jest z całkiem innymi ?sprawami ?. Jednak bohaterowie są już rok starsi, dużo więcej wiedzą o otaczającym ich świecie. Sami zadecydujcie, a ja przenoszę się na północny wschód Polski nad Wigry położone na terenie Wigierskiego Parku Narodowego.
Jeśli kosmiczna kraksa to i okładka ciut nawiązuje do tytułu. Mamy tutaj ciemną noc na tle jeziora. Gdzieś na niebie przelatują spadające gwiazdy, w tafli Wigier przeglądają się inne z gwiazd. Jest magicznie, jest po prostu wakacyjnie.
Tak jak wspomniałem wcześniej, dzieci są starsze, ale znów czekały z utęsknieniem na nadchodzące wakacje, by spotkać się w gronie zaprzyjaźnionych dzieci i ich rodzin. Pełna sielanka, ciepła woda w jeziorze, kąpiele, lat, ognisko, łowienie ryb... Czego chcieć więcej, spędzając czas w gronie bardzo pomysłowych kolegów i koleżanek. Nudy nie ma! A gdy stara paczka dowiaduje się, że do ich obozowiska przyjedzie nowy chłopiec, Albert, zastanawiają się, jaki on będzie? Czy będą mogli powierzyć mu swoje tajemnice i czy on będzie chciał się z nimi zaprzyjaźnić? Gdy przełamią pierwsze lody i poznają ?nowego?, znajdą coś tajemniczego, coś, co mogłoby wskazywać na kosmiczną kraksę, która nawiedziła tereny w okolicach Wigier.
Kogo poznają jeszcze Józefinka, Teoś, Jan zwany Skirmuntem, Michałek, Albert i spółka? Koniecznie musicie to przeczytać i nieważne, czy jesteście już dorośli, czy będziecie polecać lekturę młodszym. To oprócz znakomitej, wakacyjnej opowieści, spora dawka historii! Tak, tak i ja dowiedziałem się czegoś nowego o... Sudetach (no może o człowieku z Kowar). No i nigdy nie słyszałem o rezerwacie przyrody Głazowski Bachanowo nad Czarną Hańczą. Za te niesamowite informacje dziękuję Autorce.
Opinia bierze udział w konkursie